Mają kumpli nad Balatonem

Drat
Przed dwa dni Błonia nad Widawą pękały w szwach od amatorów upalnej pogody, dobrej zabawy i namysłowskiego piwa.
Przed dwa dni Błonia nad Widawą pękały w szwach od amatorów upalnej pogody, dobrej zabawy i namysłowskiego piwa.
Niezliczone ilości piwa, pieczonych kiełbasek oraz szaszłyków, wypili i zjedli namysłowianie podczas święta miasta. Zabawę umilały im upalna pogoda oraz największe gwiazdy polskiej estrady.

DOGADAMY SIĘ BEZ PROBLEMÓW

Rozmowa z Jozefem Szenem, burmistrzem węgierskiej gminy Kiskore
- Wielu namysłowianom pana kraj kojarzy się ze słynnymi w latach osiemdziesiątych wyjazdami na handel.
- Tak, wszyscy doskonale pamiętamy te czasy. Ale taka była ówczesna rzeczywistość, po której na szczęście zostały już tylko wspomnienia. Teraz mamy więcej możliwości wzajemnego rozwoju i kontaktów, czego dowodem jest nasza wizyta.
- Zatem, jak zamierzacie przekonać namysłowian, że Węgry to kraj, do którego można pojechać wypocząć, a nie handlować?
- Bardzo prosto. Już w czerwcu przyjedzie do nas na obóz 50 namysłowian. Zamierzamy jak najszybciej nawiązać też współpracę z waszymi instytucjami kulturalnymi i sportowymi. Będziemy organizować wymiany młodzieżowe i dzięki temu nasi mieszkańcy zbliżą się do siebie. Nie ma lepszego sposobu na zmianę mentalności ludzi, niż wzajemne przebywanie i porozumiewanie się ze sobą.
- Węgierski nie należy do łatwych języków.
- Tak samo jak polski (śmiech). Jednak myślę, że ci starsi mieszkańcy dogadają się bez problemu po rosyjsku, a młodsi po niemiecku lub angielsku. Jeżeli będą chętni - nauczymy ich oczywiście węgierskiego. Przecież przyjaźń pomiędzy naszymi narodami trwa już kilka stuleci. Nie na darmo w historii funkcjonuje powiedzenie "Polak - Węgier dwa bratanki".
- Dziękuję za rozmowę.

STAWIAMY NA MŁODZIEŻ
Rozmowa z Krzysztofem Kuchczyńskim, burmistrzem Namysłowa
- Jak się dogadujecie z Węgrami?
- Bardzo trudno. Powiem szczerze, że jest to najtrudniejszy partner naszej gminy pod względem językowym. Natomiast biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe kontakty - a znamy się z nimi zaledwie od kilkunastu miesięcy - Węgrzy są bardzo otwarci na wszelką współpracę.
- Kiskore to już kolejna gmina, po czeskim Hlucinie, niemieckim Nebelschutz i ukraińskiej Jaremczy, z którą podejmujecie współpracę. Będą z tego jakieś korzyści dla zwykłych namysłowian?
- Słowo "będą" jest tutaj nie na miejscu. Bardziej odpowiednie wydaje mi się stwierdzenie "już są". Wspomnę tu tylko wyjazdy naszej młodzieży do tych krajów. Dla mnie to najważniejszy element tej współpracy, ponieważ przyjaźnie nawiązane podczas takich pobytów zagranicznych będą procentować na przyszłość. Dla wielu naszych najmniejszych mieszkańców możliwość wyjazdu do Czech, Niemiec czy Węgier jest jedyną okazją przebywania za granicami nie tylko kraju, ale też i samego Namysłowa. Za kilka lat te osoby będą dorosłe. Dzisiaj, przy otwartych granicach, z paszportami w kieszeni będą się mogli wzajemne odwiedzać.
- Dziękuję za rozmowę.

Miniona sobota i niedziela należały do najatrakcyjniejszych dni w ciągu roku na ziemi namysłowskiej. Błonianad Widawą, czyli łąka, na której zorganizowano festyn "pękały w szwach".
- Tak dużo ludzi już dawno się nie bawiło w tym miejscu - zachwycał się frekwencją Adam Zając, dyrektor Namysłowskiego Ośrodka Kultury, współorganizatora "Dni Namysłowa". Miejscowy browar, sfinansował występy gwiazd polskiej estrady.

Upalna pogoda sprzyjała nie tylko dobrej zabawie, ale też pobudziła apetyty namysłowian. W jednym z punktów gastronomicznych dowiedzieliśmy się, że przez dwa dni zjedzono na Błoniach pół tony ziemniaków, przerobionych na frytki. Smak namysłowskiego piwa zachwalał jego producent, właściciel browaru Ryan Gostomski. - Nasza czerwona "Enka" jest rewelacyjna. Proszę spróbować - mówił do swoich znajomych.

Przed dwa dni Błonia nad Widawą pękały w szwach od amatorów upalnej pogody, dobrej zabawy i namysłowskiego piwa.

Zarówno w sobotę, jak i niedzielę, po południu, mieszkańców miasta bawiły miejscowe zespoły artystyczne. Natomiast w nocy królowały ostre, rockowe brzmienia oraz taneczne przeboje. Wszystko to za sprawą muzyków z grupy "Lombard" i Andrzeja Rybińskiego, którzy wystąpili w sobotą noc, oraz Andrzeja "Piaska" Piasecznego, śpiewającego w niedzielny wieczór. Tradycyjnie, przed północą z soboty na niedzielę, nad Namysłowem rozbłysnęły sztuczne ognie. Kilkuminutowy pokaz kolorowych fajerwerków wzbudził zachwyt imprezowiczów.
- Wcześniej takie świetlne przedstawienia widziałam tylko na filmach - powiedziała nam Anna Zielińska, która na "Dni Namysłowa" przyjechała z Pokoju.
- Nam podobał się występ pana Andrzeja. Jak zawsze jest w rewelacyjnej formie - komentowali występ swojego ulubieńca Stefania i Edward Wyspiańscy z Namysłowa.
Tegoroczne święto miasta przejdzie do historii nie tylko jako kolejna wielka impreza, ale też i moment, w którym Namysłów postanowił połączyć się więzami partnerskimi z węgierską gminą Kiskore. Dokładnie w sobotnie południe burmistrz Krzysztof Kuchczyński oraz jego węgierski odpowiednik Jozef Szen złożyli swoje podpisy pod treścią porozumienia o współpracy samorządowej.

- Węgierski to trudny język, ale już się doskonale rozumiemy - podkreślał burmistrz Kuchczyński. Burmistrz Szen kiwał głową: - Tak, tak, przecież w ramach naszego partnerstwa już pod koniec czerwca wasi harcerze przyjadą do nas na obóz - dodał węgierski samorządowiec.
Porozumienie o współpracy pomiędzy Namysłowem a Kiskore zostało parafowane w obecności przedstawicieli innych samorządów, z którymi polskie miasto ma kontakty. Wśród nich są takie miasta jak czeski Hlucin, ukraińskie Jaremcze oraz niemieckie Nebelschutz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska