Dla naszej przebudowanej reprezentacji (kilku graczy na czele z Krzysztofem Lijewskim, Bartoszem Jureckim, Karolem Bieleckim i Sławomirem Szmalem zakończyło grę w kadrze), a kilku innych wykluczyły urazy (Michał Jurecki, Michał Szyba, Kamil Syprzak i Piotr Wyszomirski) turniej w Irun był jedynym i ostatnim sprawdzianem przed zaczynającymi się w środę we Francji mistrzostwami świata. Polacy przegrali z gospodarzami Hiszpanią 20-30 i Katarem 25-26. W obu tych spotkaniach były dobre momenty i złe, nasi mieli kłopoty z defensywą jak i w ataku pozycyjnym. Trener Talant Dujszebajew szukał różnych rozwiązań w ustawieniu drużyny i taktyce gry.
Po tych spotkaniach szczególnie zadowolony mógł być Adam Malcher. Bramkarz Gwardii Opole po siedmiu latach przerwy wrócił do reprezentacji i potwierdził wysoką dyspozycję z klubu. To jego dobre interwencje pozwoliły remisować z Hiszpanią 11-11 i odrobić straty do Katarczyków. W ostatnim zremisowanym 26-26 meczu z Argentyną Malcher już tak nie błyszczał, ale jego dwaj konkurenci do obsady bramki w całym turnieju grali przeciętnie. Zresztą tak jak cały zespół.
Bardzo dobra w wykonaniu mocno przebudowanej polskiej reprezentacji pierwsza połowa, bardzo słaba druga - tak wyglądał mecz z Hiszpanami. Najlepiej nasz zespół zagrał w końcówce pierwszej części gry, kiedy grając dobrze w obronie (z dużą pomocą Malchera w bramce) nasz zespół z wyniku 10-6 doprowadził do remisu 10-10. W 31 minucie, po golu Tomasza Gębali, drużyna trenera Talanta Dujszebajewa jedyny raz w tym spotkaniu wyszła na prowadzenie (12-11), ale reszta drugiej połowy to była dla naszych zawodników dość bolesna lekcja w wykonaniu wicemistrzów Europy.
Biało-czerwoni zagrali nieco lepiej w meczu z wicemistrzem świata - Katarem. Mieli jednak dwa przestoje, które dużo ich kosztowały – między 10 a 20 minutą, kiedy nie zdobyli gola i ze stanu 4-5 dali Katarczykom odjechać na 4:10 i w końcówce spotkania, kiedy w 51 minucie wygrywali 21-20, a kolejne sześć minut przegrali 1-6
W meczu z Argentyną drużyna Dujszebajewa słabo zagrała w pierwszej połowie. Nieźle wyglądała gra Polaków w pierwszych 13 minutach, a w 9. prowadziliśmy 5-3. Od stanu 8-8 nasi szczypiorniści przez 13 minut nie zdobyli jednak gola, a że popełniali też proste błędy w obronie, to w 26 minucie było 8-13. Jakość gry naszego zespołu wzrosła po przerwie. Lepiej wyglądała obrona, dzięki której biało-czerwonym udało się kilka razy skutecznie skontrować. W 41 minucie po takim elemencie Daszek doprowadził do remisu 16-16.
Nasza reprezentacja mogła wygrać to spotkanie, bo w 58 minucie, po golu Tomasza Gębali, wygrywała 26-24. Jednak Argentyńczycy szybko zdobyli kontaktowego gola, a 35 sekund przed końcem Paweł Niewrzawa zgubił piłkę. 10 sekund przed końcem rywale wyrównali, Dujszebajew wziął czas, ale rzut Tomasza Gębali w ostatnich sekundach był niecelny.
W końcówce spotkania niefortunnie upadł Jurkiewicz i poważnie uszkodził więzozrost barkowo-obojczykowy. Uraz wyklucza kapitana reprezentacji Polski z udziału w mistrzostwach świata – poinformował na Twitterze rzecznik prasowy Związku Piłki Ręcznej w Polsce, Jan Korczak-Mleczko. Przerwa w treningach potrwa 3-4 miesiące, prawdopodobnie potrzebna będzie operacja.
Dziś kadra będzie jeszcze trenowała w Irun, a jutro pojedzie do francuskiego Nantes, gdzie w czwartek (12 stycznia) zagra z Norwegią swój pierwszy mecz na mistrzostwach świata. Prawdopodobnie także dziś trener Dujszebajew poda nazwisko jednego bramkarza, który nie zagra w turnieju. Wydaje się, że Malcher może być spokojny i znów zagra w światowym czempionacie (w 2009 roku wywalczył brąz). We Francji nie zagra Mariusz Jurkiewicz, który miał być liderem naszej kadry. W końcówce wczorajszego meczu z Argentyną doznał bowiem groźnej kontuzji barku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?