Mały przegrywa z gigantem

Michał Lewandowski
Nyscy kupcy mają żal do poprzednich władz, że zgodziły się na budowę w mieście supermarketu KAUFLAND, jednocześnie utrącając inicjatywę wzniesienia podobnego obiektu przez lokalnych przedsiębiorców.

Na pomysł połączenia lokalnego kapitału, który przeciwstawiłby się ekspansji zagranicznych inwestorów i zagwarantował stabilną działalność gospodarczą miejscowym handlowcom, usługodawcom, producentom, rolnikom i ogrodnikom, wpadło w zeszłym roku dwóch nyskich biznesmenów: Marek Szczerski i Grzegorz Zabilski. Powołali oni spółkę pod nazwą "Kupiec Polski", która postawiła sobie za cel wybudowanie w Nysie dużego centrum handlowo-usługowego. Inicjatywę poparło kilkadziesiąt podmiotów gospodarczych.
- Chcemy własnymi siłami ożywić miejscowy rynek, zahamować wypływ pieniądza do innych miast, a przede wszystkim dać mieszkańcom kilkaset miejsc pracy, co przy pogłębiającym się w Nysie bezrobociu ma ogromne znaczenie - tłumaczył "NTO" Marek Szczerski. - Przy supermarkecie chcemy wybudować parking, plac zabaw i kawiarenkę dla dzieci, restaurację, centra ogrodnicze i informacyjno-turystyczne.
Spółka "Kupiec Polski" jeszcze wiosną 2000 r. zwróciła się do władz miejskich Nysy z prośbą o wydzierżawienie jej na 10 lat terenu przy ul. Sudeckiej. - To najlepsze miejsce w Nysie na taką inwestycję - uważa Marek Szczerski. - W promieniu kilometra mieszka kilkanaście tysięcy osób, a nie ma tam praktycznie żadnej sieci handlowej.

Radny broni maluczkich
W listopadzie 2000 r. Zarząd Miejski skierował wniosek "Kupca Polskiego" pod obrady Rady Miejskiej. Sprawę rozpatrzono na sesji 19 grudnia 2000 r. Ówczesny wiceburmistrz Zbigniew Szlempo (UW) zaproponował, żeby gmina wniosła do spółki teren, mając później udziały w zyskach. Natomiast radny i członek Zarządu Miejskiego Wiesław Michoń (Liga Nyska) stanął wówczas w obronie małych kupców: - Czy to uczciwe wobec ludzi, którym sprzedaliśmy sklepy? - pytał. - Oni mają raty rozłożone na 10 lat. Budowa supermarketu zdestabilizuje rynek. Czy to jest uczciwe?
Dalej Wiesław Michoń zwrócił uwagę, że jeżeli kupcy zbankrutują, to gmina nie odzyska od nich pieniędzy za sprzedane lokale.
- Polska stała się rynkiem zbytu i kapitał zagraniczny robi z nami, co chce - zakończył swe wystąpienie. - Inwestuje przede wszystkim w supermarkety i w sklepy, a nie chce inwestować w przemysł. A dopóki nie będzie przemysłu, nie będzie miejsc pracy. Jaki jest sens tego supermarketu. Za co będziemy kupowali? (Jeszcze w 1999 roku władze Nysy zablokowały otwarcie marketu "Biedronka").
Przewodniczący rady Ryszard Rogowski odłożył sprawę, prosząc jednocześnie Zarząd Miejski, by zbadał, gdzie tak duży sklep mógłby ewentualnie stanąć.

Polskie - złe, niemieckie - dobre? Z posiadanych przez "NTO" dokumentów wynika jednak, że Zarząd Miejski nie musiał się nad tą sprawą zastanawiać. Podlegający gminie PGM prowadził już bowiem rokowania z niemiecką firmą GEMINI-AREA-POLSKA, która niedaleko miejsca, gdzie chciał budować "Kupiec Polski", starała się o kupno terenu po byłym Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej.
Firma 8 września 2000 roku przesłała w tej sprawie list intencyjny do prezesa gminnej spółki PGKiM "Lokator", właściciela terenu, w którym informowała, że jest grupą kapitałowo-inwestycyjną, realizującą pod wynajem obiekty handlowe.
- Jeszcze w 2000 roku daliśmy do prasy opolskiej i ogólnokrajowej ogłoszenie o zamiarze sprzedaży tego terenu - informuje prezes "Lokatora", Zbigniew Zubek. - Zainteresowanie było duże. Zgłosiło się dziewięć podmiotów gospodarczych. Jeden chciał tam postawić stację benzynową, a reszta obiekty handlowo-usługowe. Z przeprowadzonych rozmów wiem, że wszyscy oferenci, zanim trafiali do nas, najpierw rozmawiali z władzami gminy.

Klamka zapadła
Działania gminy, mające na celu sprzedaż terenu przy ulicy Piłsudskiego, szły bardzo sprawnie, choć nie bez proceduralnych potknięć. Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników PGKiM podjęło na przykład uchwałę o zbyciu nieruchomości przy ulicy Piłsudskiego już 28 marca 2000 roku, choć gmina przekazała jej grunt w wieczyste użytkowanie dopiero 1 czerwca 2000 roku. Wszelkie niedoróbki naprawiono jednak kolejnymi uchwałami odpowiednich gremiów.
Przetarg na kupno placu odbył się 9 stycznia 2001 roku.
- Przystąpiła do niego tylko firma GEMINI-AREA POLSKA, pozostali oferenci wycofali się, prawdopodobnie ze względu na wysoką cenę - informuje Zbigniew Zubek.
4 stycznia 2001 roku firma ta złożyła ofertę, w której zaznacza, iż wchodzi ona w skład niemieckiego holdingu inwestycyjnego Gemini-Area-Grupope, z siedzibą w Hennef, koło Bonn i zajmuje się realizacją i eksploatacją dużych obiektów handlowo-usługowych. W celu rozszerzenia działalności na rynku europejskim powołano GEMINI-AREA POLSKA, z siedzibą w Warszawie. Firma zaproponowała nabycie nieruchomości za 4 miliony złotych i wpłatę tej sumy w dwóch ratach: połowę po otrzymaniu prawomocnej decyzji w sprawie warunków zabudowy i zagospodarowania terenu, a drugą po uzyskaniu zezwolenia na budowę obiektu handlowo-usługowego KAUFLAND.
Jako jedyny oferent, GEMINI-AREA POLSKA wygrał przetarg i aktem notarialnym zakupił plac przy Piłsudskiego. 22 stycznia tego roku firma zwróciła się o wydanie decyzji o ustaleniu warunków zabudowy i zagospodarowaniu terenu, pisząc: "na obszarze 1,2239 ha powstanie obiekt o charakterze usługowo-handlowym o powierzchni 4000 metrów kwadratowych, wraz z parkingiem na 180 samochodów". Decyzję wydano 2 czerwca tego roku. Niecały miesiąc później ekipa Janusza Sanockiego straciła władzę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska