Mam 18 lat. Moje oceny to moja sprawa

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Pełnoletni uczniowie mają prawo zastrzec przed rodzicami dostęp do swoich ocen - uważa Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

W opinii Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych przekazywanie rodzicom pełnoletnich uczniów szkół ponadgimnazjanych informacji o ich ocenach, postępach w nauce, czy zachowaniu w szkole, to przykład łamania prawa do prywatności.

- Obecne regulacje w tej kwestii w żadnym miejscu nie rozgraniczają praw niepełnoletnich i pełnoletnich uczniów - podkreślił w piśmie do Ministerstwa Edukacji Narodowej dr Wojciech Rafał Wiewiórowski Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Zwrócił również uwagę, że jest to zderzenie prawa rodziców do dostępu do takiej informacji z prawem pełnoletnich uczniów do prywatności, które zagwarantowane jest przecież w konstytucji.

Takim stawianiem sprawy mocno zdziwiony jest Jan Łata, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Głubczycach.

- Ograniczenie rodzicom wpływu na edukację i wychowanie ich pociech, nawet tych pełnoletnich, to fatalny pomysł - przekonuje dyrektor Łata. - Proces wychowawczy wymaga wręcz, by szkoła ściśle współpracowała z rodzicami uczniów. Im rodzic wie więcej o postępach w nauce, zachowaniu i dalszych planach życiowych dziecka, tym lepiej. W naszej szkole bardzo dbamy o to, by opiekunowie naszych podopiecznych byli w jak najściślejszym kontakcie z wychowawcami.

Podobnie myśli Bogusław Januszko, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Opolu.

- Rodziców informujemy o postępach w nauce ich dzieci na bieżąco, nie tylko na klasycznych wywiadówkach, ale również poprzez elektroniczne dzienniki. W każdej chwili przez internet mogą sprawdzić ich stopnie - mówi Bogusław Januszko. - To przecież opiekunowie swoim autorytetem mogą zachęcać dzieci do nauki, nakłaniać je do określonego zachowania i upominać, gdy jest ono złe.

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało już, że zajmie się sprawą zasad na jakich szkoły będą udostępniały rodzicom pełnoletnich uczniów informacje o postępach, ale i trudnościach w nauce ich pociech.

- Analizujemy m.in. jak te kwestie zostały rozwiązane w krajach Unii Europejskiej - mówi Paulina Klimek, rzecznik prasowy resortu edukacji.

O tym, że ministerstwo w jakikolwiek sposób mogłoby ograniczyć prawo do wglądu w postępy w nauce jej córki, nie wyobraża sobie Katarzyna Brokacka z Opola, mama 18-letniej Pauliny.

- Córka jest na moim utrzymaniu, to ja płacę za podręczniki, zeszyty, dodatkowe lekcje angielskiego i korepetycje z matematyki. Chcę wiedzieć i mam do tego pełne prawo, czy ciężko zarobione przeze mnie i mojego męża pieniądze są wydawane z sensem - mówi pani Katarzyna. - I nie ma tu znaczenia, czy Paula jest pełnoletnia czy nie. Jeśli będzie studiować za moje, też będę interesowała się jej edukacją.

A co na to wszystko uczniowie?

- Nie mam przed rodzicami żadnych tajemnic - mówi 18-letni Michał Wereszczyński uczeń trzeciej klasy o profilu biologiczno-chemicznym Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Opolu. - Mówię im o stopniach, problemach i sukcesach. To mi się opłaci, bo rodzice potrafią zmotywować mnie do nauki.

Podobnego zdania jest Paulina Kaczmarek, klasowa koleżanka Michała. - Rodzice mają do mnie zaufanie, dowodem jest to, że pozwolili mi uczyć się poza moją rodzinną miejscowością i zamieszkać w internacie - mówi Paulina. - Nie widzę żadnej korzyści z tego, by nie mówić im o ocenach, czy wręcz ich oszukiwać.

Aleksander Iszczuk, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Opolu przekonuje, że regulacje dotyczące zmian w podejściu do pełnoletnich uczniów nie są potrzebne.

- Do wszystkiego trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem - mówi. - Nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, by uczeń, który skończył 18 lat, zgłaszał zastrzeżenia do tego, że informujemy jego rodziców o tym co robi w szkole. To pokazuje, że nie jest to problemem.

- Rodziców informujemy o postępach w nauce na wywiadówkach i za pomocą elektronicznego dziennika. W każdej chwili przez internet mogą sprawdzić stopnie swoich pociech. Nie sądzę, abyśmy w ten sposób łamali jakiekolwiek prawo - dodaje Bogusław Januszko, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Opolu.

Jan Łata, dyrektor głubczyckiego “mechaniczniaka" przekonuje, że w wychowaniu pełnoletniej młodzieży przydaje się regulamin szkoły.

- To z niego wynika, że nawet uczeń, który ma już dowód osobisty, nie może pić alkoholu w szkole, czy na wycieczkach, że jeśli opuści w roku więcej niż połowę godzin lekcyjnych to zostanie relegowany, że ma prawa, ale i obowiązki - wyjaśnia.

Suchej nitki na Generalnym Inspektorze Danych Osobowych nie zostawia Sławomir Kłosowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były opolski kurator oświaty.

- Próba ograniczania rodzicom wpływu na edukację ich dzieci to delikatnie mówiąc skandal - mówi poseł. - Rodzice mają nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek wiedzieć co ich dzieci robią w szkole, jak się uczą i zachowują. Bo to od nich głównie zależy na kogo wyrośnie młody człowiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska