Targi nto - nowe

Mamusię poniosły nerwy

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Trójka rodzeństwa ze Strzelec Opolskich trafiła do opolskiego pogotowia opiekuńczego po tym, jak ich matka oraz kuzyn pobili dwoje starszych dzieci.

Duże siniaki na ciele dziewięcioletniej Kasi zauważyła w ubiegły wtorek na lekcji wuefu wychowawczyni klasy trzeciej jednej ze strzeleckich szkół podstawowych. Podobnie wyglądał jej młodszy brat, ośmioletni Rafał.
Dzieci trafiły do pedagoga szkolnego. - Po zdjęciu ubrań zobaczyłam posiniaczone ręce, nogi i plecy. Na ciele mieli odbite ślady pasa i jakby klamry - opowiada pedagog Joanna Zmitrowicz.
- Dzieci opowiadały, że pobili je mama i kuzyn. Jak jedno się zmęczyło, to zaczynało drugie. Były bardzo wystraszone - dodaje Zmitrowicz.

Nauczyciele poinformowali o zdarzeniu sąd rodzinny, policję i ośrodek pomocy społecznej. Po obdukcji lekarskiej, w tym samym dniu, dwójka rodzeństwa trafiła do opolskiego pogotowia opiekuńczego.
- Sąd wydał natychmiastowy nakaz przewiezienia dzieci do placówki opiekuńczo-wychowawczej - opowiada komisarz Krzysztof Jędryszczak ze strzeleckiej policji. W środę do pogotowia, na polecenie sądu, przewieziono najmłodsze dziecko z tej rodziny, przedszkolaka.
Dzień wcześniej, w poniedziałek, matka rodzeństwa była w szkole i dowiedziała się, że jej dzieci wagarują. - Dziewczynka była nieobecna na lekcjach kilka dni przed i po świętach wielkanocnych - opowiada Julita Niemczura, wychowawczyni klasy trzeciej.
Ale rówieśnicy spotykali się z Kasia w szkole na popołudniowych obiadach. Tłumaczyła, że jest chora i mama nie pozwala jej chodzić na lekcje. - Zainteresowałam się, dlaczego tak długo chorują. Poinformowałam o nieobecności matkę - opowiada wychowawczyni.

Dane statystyczne
- 60 procent Polaków stosuje karę fizyczne wobec swoich dzieci
- co szósty 12-latek przyznaje, że w wyniku przemocy ze strony rodziców doznał urazu
- 80 procent rodzin, w których nadużywany jest alkohol, stosuje przemoc wobec nieletnich

Rodzina Kasi i Rafała już wcześniej była objęta opieką kuratora sądowego. W 1998 roku sąd ograniczył władzę rodzicielską ojcu z powodu nadużywania alkoholu. - W domu dochodziło do awantur, których dzieci były świadkami - wyjaśnia sędzia Regina Namysło-Krawiec z Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich.

W połowie ubiegłego roku mężczyzna trafił do zakładu karnego za znęcanie się nad rodziną. Matka została sama z czwórką dzieci. Nie pracuje. Utrzymuje rodzinę z ponad czterystu złotych zasiłku pielęgnacyjnego na najmłodsze dziecko. Najstarszy syn, dwunastoletni, obecnie leży w szpitalu.
Podczas ostatnich wizyt kurator sądowy i pracownik opieki społecznej oceniali, że dom jest prowadzony dobrze. - Mieszkanie pomalowane i posprzątane, zawsze było coś ugotowane - opowiada Czesława Krasa z Ośrodka Pomocy Społecznej w Strzelcach Opolskich. Podkreśla, że do OPS nie docierały żadne sygnały o tym, że matka bije dzieci.
Szkoła wiedziała o trudnej sytuacji domowej rodzeństwa. - Opiekujemy się tymi uczniami szczególnie i od dawna - mówi dyrektor Andrzej Tokarski. - Uczestniczyły nieodpłatnie w zimowisku szkolnym z wyżywieniem, otrzymują paczki na święta i podręczniki, korzystają z bezpłatnych obiadów opłacanych przez OPS...

Dzieci sprawiały problemy wychowawcze w szkole. Chłopak uznawany był za chuligana. Wychowawcy rodzeństwa podkreślają, że dzieci są nadpobudliwe. - Widać, że brakuje im troskliwej opieki. Ale większych problemów z dyscypliną dziewczynki nie było - zastrzega Julita Niemczura, wychowawczyni klasy trzeciej.
W rozmowie z pedagogiem szkolnym matka nie przyznawała się do pobicia. W końcu wyznała, że "poniosły ją nerwy". Podobnie uzasadniała swoje zachowanie pracownicy OPS.
W opolskim pogotowiu opiekuńczym rodzeństwo ze Strzelec przebywa po raz drugi. Dzieci spędziły tu kilka dni w grudniu ubiegłego roku, kiedy matka przebywała w szpitalu po wylewie.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że po pobiciu dzieci chciały same pojechać do pogotowia opiekuńczego. Rafał twierdził, że na czwartek mieli już zarezerwowaną taksówkę.
Do czasu zakończenia postępowania policyjnego trójka rodzeństwa pozostanie w pogotowiu. Dyrektor pogotowia nie zgodziła się na spotkanie dzieci z dziennikarzem. - Powinny czuć się tu bezpiecznie - tłumaczy. - Sąd zastanawia się nad odebraniem matce prawa do opieki na dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska