Mamy II ligę! Ruch Zdzieszowice wywalczył upragniony awans!

fot. Mariusz Matkowski
Po zwycięskim meczu piłkarze ze Zdzieszowic wraz ze swoimi kibicami fetowali awans. Pierwszy z lewej Daniel Rychlewicz - strzelec drugiego gola.
Po zwycięskim meczu piłkarze ze Zdzieszowic wraz ze swoimi kibicami fetowali awans. Pierwszy z lewej Daniel Rychlewicz - strzelec drugiego gola. fot. Mariusz Matkowski
Długo wyczekiwany awans drużyny ze Zdzieszowic stał się faktem. Ruch wygrał na wyjedzie z TOR-em Dobrzeń Wielki 2-0, pieczętując swoją promocję.

Protokół

Protokół

TOR Dobrzeń Wielki - Ruch Zdzieszowice 0-2 (0-0)
0-1 Buchała - 72., 0-2 Rychlewicz - 90. (karny)

TOR: Balsewicz - Malec, Malik, Draguć, Mokrzycki - Rupental, R. Bella, Sieńczewski (70. Zakrzewski), Janicki - Wer (79. Rychlik), Wolański. Trener Sławomir Sieńczewski.

Ruch: Feć - P. Bella, Drąg, Zmuda (72. M. Dyczek), Jakubczak - Andraszak (53. Rogowski), Sobota, M. Kapłon, Kiliński (79. Cieślak) - T. Damrat (46. Rychlewicz), Buchała. Trener Ryszard Remień.

Sędziował Marcin Biegun (Nysa). Żółte kartki: Malec - P. Bella, Jakubczak. Czerwona kartka: Jakubczak - 30. (za dwie żółte). Widzów 500.

Po ostatnim gwizdku sędziego Marcina Bieguna wystrzeliły szampany. Choć Ruch już od trzech kolejek mógł przyklepać awans, to bąbelkowy napój był dla piłkarzy zaskoczeniem. - Chłopcy nie chcieli zapeszać i zabronili brać z klubu szampany - mówi Grzegorz Tomeczek, kierownik zdzieszowickiej drużyny. - Byłem przekonany, że będzie okazja do świętowania w Dobrzeniu i bez ich wiedzy zapakowałem karton szampanów do samochodu.

Jednak łatwo o wygraną nie było. Drużynie ze Zdzieszowic do pełni szczęścia wystarczał remis, ale wierzący jeszcze w utrzymanie gospodarze tanio skóry nie zamierzali sprzedać. Stąd na murawie nie brakowało walki, ale jak na lekarstwo było bramkowych okazji.

Stuprocentowa nadarzyła się gościom w 12. min, kiedy po zagraniu jednego z obrońców ręką sędzia podyktował rzut karny. Piłkę na 11. metrze ustawił Mariusz Kapłon, jednak jego intencje wyczuł golkiper gospodarzy Rafał Balsewicz i obronił strzał kapitana gości.

- Tydzień temu strzeliłem dwie bramki i przegraliśmy, w meczu z TOR-em nie wykorzystałem dwóch okazji, ale koledzy załatwili sprawę - komentował pomocnik Ruchu. - Po niewykorzystanym karnym w myślach przeklinałem, ale na boisku nie.

- Nie gram w drużynie o najwyższych umiejętnościach i zazwyczaj mam dość dużo pracy - mówi Balsewicz. - Staraliśmy się ze wszystkich sił wyrwać punkty. Graliśmy z niezwykle umotywowanym liderem, który chciał "klepnąć" awans. Troszkę nam zabrakło do korzystnego rezultatu.

Sytuacji gości skomplikowała się w 30. min. Rafał Jakubczak za próbę wymuszenia rzutu karnego otrzymał żółtą kartę. Ponieważ już wcześniej "zarobił" karę za faul, musiał zejść z boiska. Chwilę potem do szczęścia miejscowym zabrakło milimetrów. Sławomir Sieńczewski zobaczył, że Marcin Feć zbyt daleko wyszedł z bramki i z ponad 30 metrów próbował go przelobować.

Feć wyciągnął się jak struna, ale piłka poszybowała nad jego palcami, trafiła w poprzeczkę, odbiła się od linii bramkowej i wyszła w pole. - Chciałem zagrać prostopadłą piłkę za linię obrony i chyba dlatego Marcin wyszedł z bramki - mówi Sieńczewski. - Kiedy to zobaczyłem zmieniłem decyzję i uderzyłem do bramki. Szkoda, że nie było gola, bo może zdobylibyśmy punkty.

- W tym sezonie na wyjeździe jesteśmy niepokonaną drużyną i pomimo tego, że graliśmy w dziesiątkę, to byłem spokojny o końcowy wynik - przekonywał Ryszard Remień, trener gości. Po zmianie stron nie było widać, że goście grają w osłabieniu. Ruch miał inicjatywę i kilka razy zagroził bramce TOR-u. Świetnie spisał się Balsewicz, broniąc w groźnych sytuacjach strzały Rolanda Buchały i Kapłona.

- Założenie było takie, by rywala nie wpuścić za głęboko we własną połowę - mówi Kapłon. - Atakiem chcieliśmy przeciwstawić się liczebnej przewadze rywala. To było kluczem do sukcesu. - Wyszła różnica potencjałów i mimo że przeciwnik grał w dziesiątkę, to musieliśmy nastawić się na grę z kontry - przyznawał Balsewicz, który skapitulował dopiero w 72. Min. Do wrzutki w pole karne doszedł Buchała, trącił głową piłkę i ta wpadła do siatki.

Ostatnie minuty to fetowanie sukcesu przez kibiców gości i szanowanie piłki przez piłkarzy Ruchu. W ostatniej minucie na indywidualną akcję zdecydował się Daniel Rychlewicz, został podcięty w polu karnym i sędzia po raz drugi podyktował rzut karny. Tym razem do szansy podszedł sam poszkodowany i pokonał bramkarza.

- Dziś jest radość, ale pewnie powoli trzeba będzie myśleć o nowym trudniejszym sezonie - kończy kapitan Ruchu. - Przypuszczam, że prezes ma już w głowie plan i będzie go realizować. Wzmocnienia się przydadzą w każdej formacji. Wtedy będzie jeszcze większa rywalizacja i musi to przynieść efekt. - Nie spuszczamy głowy. Jedziemy do Krasiejowa po trzy punkty - dodał Balsewicz.

- Dla nas sezon też się jeszcze nie skończył - mówi Remień. - Chcemy powalczyć jeszcze w pucharze. Zawodnicy są zmęczeni, ale mają charakter i w ostatnich meczach też go pokażą, by wygrywać do końca.

Krystian Chmiel
(fot. fot. Mariusz Matkowski)

Rozmowa z Krystianem Chmielem, prezesem Ruchu Zdzieszowice

- Ostatnie mecze kosztowały pana sporo nerwów?
- Dużo, bo presja była ogromna. W ostatnim czasie drużyna nie przypominała tej, która grała w pierwszej rundzie i na początku rundy wiosennej. Chłopcy nie zmagali się z problemami sportowymi, ale z presją. To im nie pozwalało grać na dobrym poziomie. Ale to już za nami. Ostatni mecz ligowy oraz spotkania pucharowe potraktujemy bardzo poważnie i chcemy zakończyć sezon w finale wojewódzkiego Pucharu Polski.

- To spytam przewrotnie: skoro ktoś nie radzi sobie z presją będąc liderem trzeciej ligi, to może nie nadaje się do drużyny, która ma grać w drugiej lidze?
- Przydatność zawodników zweryfikuje boisko. Chłopcy wywalczyli awans na boisku, udowadniając przydatność do drużyny.

- Jednak w drugiej lidze nie gra się wyłącznie zespołem, który awans wywalczył. Ma pan kandydatów do wzmocnień?
- Drużynę budujemy od czterech lat i co rundę dochodzi do nas jeden-dwóch zawodników. Ta drużyna już się wykrystalizowała. Znów mam w głowie jedno-dwa nazwiska, ale o nich nie będę mówił. Jeszcze gramy mecze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska