Marcin Komenda szczerze o grze PSG Stali Nysa: - W żadnym elemencie nie prezentowaliśmy się dobrze [WYWIAD]

Paweł Sładek
Marcin Komenda nie ukrywał, że pierwsza część sezonu była fatalna. Zwraca jednak uwagę na solidną postawę w dalszej fazie rozgrywek.
Marcin Komenda nie ukrywał, że pierwsza część sezonu była fatalna. Zwraca jednak uwagę na solidną postawę w dalszej fazie rozgrywek. Wiktor Gumiński
- Wydaje mi się, że baraż pokaże jaki jest poziom pierwszej ligi w porównaniu do elity, i zobaczymy kto bardziej będzie zasługiwać na miejsce w PlusLidze. Jeżeli rywalizacja zakończy się w trzech szybkich meczach, to odpowiedź będzie klarowna - odpowiada Marcin Komenda, kapitan PSG Stali Nysa na pytanie, czy jego zespół zasługuje na pozostanie w lidze.

Co było kluczowym czynnikiem, dzięki któremu w ostatnich meczach wznieśliście się o poziom wyżej?

Zgadza się, trzeba sobie powiedzieć jasno, że ostatnie pięć spotkań, może oprócz tego z Lublinem, graliśmy koncertowo i naprawdę to, co prezentowaliśmy na boisku, mogło się podobać. Mimo tego, że nie wygrywaliśmy wszystkich ostatnich spotkań, to gra wyglądała dużo lepiej niż na początku sezonu. Cieszę się, że potrafiliśmy się zerwać i zaprezentować dobrą siatkówkę, choć to nie wystarczyło do uniknięcia ostatniego miejsca i baraży, a naprawdę było już bardzo blisko. Wydawało się, że mogliśmy już wrócić z zaświatów, byłaby to niesamowita historia, ale niestety wróciły demony przeszłości, czyli niewykorzystane szanse, nieumiejętność dowiezienia zwycięstwa do końca. Można powiedzieć, że mecz w Warszawie to Stal Nysa w pigułce.

W ostatnim meczu Czarni Radom zdobyli punkt ze Skrą, więc wasze potencjalne zwycięstwo za trzy punkty nic by nie zmieniło w kontekście miejsca w tabeli. Czy dla was ma to jakieś znaczenie?

Z mojej perspektywy: gdybyśmy wygrali za trzy punkty, to mecz w Bełchatowie mógłby inaczej wyglądać. Bardzo możliwe, że Skra wyszłaby pierwszym składem, może chciałaby zachować się po sportowemu i zrobić tak, żeby Czarni musieli sobie te punkty wywalczyć. Patrząc na to, że wygraliśmy za dwa „oczka”, ten mecz nie miał wpływu na tabelę i Radom przystępował do niego z 13 miejsca. Szczerze mówiąc, nawet tego meczu nie oglądałem, bo po tym co się wydarzyło w Warszawie musiałem sobie zrobić chwilową przerwę od siatkówki, było ciężko.

Czy Pan, jako kapitan, czuje na sobie presję związaną z nieustannym utrzymywaniem w zespole ducha walki?

Nie jest łatwo przychodzić na treningi po serii porażek, a przecież było ich [serii – przyp. red.] kilka w tym sezonie. Sztuką jest się podnosić po takich porażkach, ciężko pracować i mieć w sobie pozytywną energię. Muszę przyznać, że przez długi czas nam nie szło, ale chcieliśmy trenować i poprawiać elementy, które szwankowały. Chwała naszej drużynie. Nie jest łatwo próbować cały czas, a u nas to było. A co do mnie jako kapitana – jestem osobą, która stara się szukać pozytywów i mimo porażek starałem się znaleźć jakieś pozytywne aspekty. Ponadto trzeba dodać, że w naszej drużynie jest kilka pozytywnych dusz i dzięki temu łatwiej nam było pracować. Bolesne były jeden lub dwa dni po porażce, a później wracaliśmy do stanu wyjściowego i chylę czoła każdemu naszemu zawodnikowi, który nie załamywał się po klęskach. Wiele zespołów, które miałyby tak fatalny początek sezonu by się nie podniosło, czego przykładem może być MKS Będzin z zeszłego sezonu. Po serii porażek już nie wrócili do wygrywania. To jest pozytyw, ale niestety zajęliśmy 14. miejsce i to nas wszystkich boli. Będziemy chcieli pokazać, że nie zasłużyliśmy na to, żeby znajdować się na ostatniej lokacie w tabeli.

W jednym z wywiadów wspomniał Pan, że trener Daniel Pliński wprowadził „zmiany i wiele ożywienia”, czy może Pan powiedzieć o co dokładnie chodzi?

Trener Pliński przyszedł z dużym wigorem i chęcią pracy. Od samego początku mówił, że widzi duży potencjał w naszej drużynie, dodając nam pewności siebie. Dał nam również wiele pozytywnej energii. Co prawda na początku to się nie przekładało na wyniki, ale nadszedł moment, w którym zwycięstwa się pojawiły. W stu procentach można pochwalić trenera za wykonaną pracę, bo wydaje mi się, że każdy to widział, poprawę gry naszego zespołu. Treningi wyglądały dobrze, pracowaliśmy bardzo ciężko i chcieliśmy poprawić pewne elementy. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że nie uważam, żeby porażki na początku sezonu były winą trenera Stelmacha. To my [zawodnicy – przyp. red.] byliśmy na boisku, to my dawaliśmy ciała, to my nie prezentowaliśmy się tak, jakbyśmy chcieli. Nigdy nie powiem, że to będzie wina trenera czy sztabu. To była w stu procentach nasza wina. Włodarze klubu zdecydowali o tym, że trzeba coś zmienić, padło na trenera. Tak to wygląda w sporcie. Zarówno trener Stelmach, jak i Pliński, są to świetni fachowcy, którzy dużo mnie nauczyli. O żadnym z nich nie powiem złego słowa i szanuję ich za wykonaną pracę.

Jakiś czas temu trener Pliński powiedział, że zmienił nieco treningi, wprowadzając więcej rywalizacji. Czy z perspektywy czasu ten czynnik był kluczowym aspektem w kontekście poprawy waszej gry, czy chodziło o coś zupełnie innego?

Wydaje mi się, że na początku sezonu po prostu brakowało nam postawienia kropki nad „i”. Potem przegraliśmy w Bełchatowie, gdzie nie wykorzystaliśmy piłki meczowej. Gdybyśmy wtedy wygrali, to sezon mógłby się zupełnie inaczej potoczyć. Z doświadczenia wiem, że początek sezonu jest bardzo istotny, i gdy źle się go rozpocznie, to potem jest naprawdę ciężko wrócić na dobre tory. Niewątpliwie złe rozpoczęcie sezonu było sporym problemem, ale być może to właśnie rywalizacja na treningach pobudziła nas do coraz cięższej pracy. Tak naprawdę liczyła się każda gra na punkty, nawet na rozgrzewce wszyscy chcieli wygrywać. Każdy ma w sobie ducha rywalizacji, więc na pewno to dużo zrobiło, zgadzam się z tym.

Jak Pan ocenia grę całej ekipy na przestrzeni całego sezonu?

Tak naprawdę, na początku sezonu w żadnym elemencie nie prezentowaliśmy się dobrze. W ani jednym nie byliśmy chociażby solidni, to był bardzo słaby czas pod wieloma względami. Z czasem zaczęliśmy dużo lepiej grać na zagrywce, troszkę lepiej w bloku, z czasem atak również uległ poprawie. Krok po kroczku gra wyglądała coraz lepiej. Pierwszą część sezonu uznałbym za fatalną, ale druga runda była solidna, i gdybyśmy zagrali pierwszą rundę tak jak drugą, to moglibyśmy powalczyć o inne cele. Tak się niestety nie udało, trzeba było ratować końcową fazę rozgrywek.

Czy uważa Pan, że pomimo ostatniego miejsca zasługujecie na pozostanie w elicie?

Druga runda pokazała, że próbujemy. Dała wielu kibicom sporo radości, pokazała, że w naszej ekipie drzemie potencjał. Oczywiście na koniec decydują punkty o miejscu w tabeli, ale przez pryzmat stylu myślę, że nie zasługiwaliśmy na ostatnią lokatę. Uważam, że powinniśmy być nieco wyżej, a czy ostatni zespół powinien spaść… w większości sportów występują bezpośrednie spadki, ale w siatkówce też były takie momenty, gdy liga była zamknięta i od początku sezonu było wiadome, że ostatni zespół będzie grał w barażach. Różne są trendy w siatkówce. Mało było sezonów w ostatnim czasie, w których były bezpośrednie spadki. Wydaje mi się, że baraż pokaże, jaki jest poziom pierwszej ligi w porównaniu do elity, i zobaczymy, kto bardziej będzie zasługiwać na miejsce w PlusLidze. Jeżeli rywalizacja zakończy się w trzech szybkich meczach, to odpowiedź będzie klarowna.

Prezes Robert Prygiel wspominał, że będzie się starać o przyspieszenie meczów barażowych, wiadomo już czy to się uda?

Z tego co kojarzę, to nawet komentatorzy w czasie naszego spotkania z Warszawą mówili, że baraże rozpoczną się 17 maja, czyli i tak wcześniej niż pierwotnie planowano. Pierwszy termin był ustalony kilka, bądź kilkanaście dni później. Dla nas to będzie korzystne, bo od ostatniego spotkania do meczów o utrzymanie się w lidze jest sześć tygodni. To będzie dla nas niekorzystne, a zespół z pierwszej ligi będzie w rytmie meczowym. W każdym razie nie ma co szukać dziury w całym, trzeba się jak najlepiej przygotować do baraży i skupić się na tym, żeby podejść do nich z chłodną głową. Uważam, że jeśli zagramy dobrze, to wynik będzie pozytywny.

Jakie macie plany na kolejne tygodnie?

W tym tygodniu dostaliśmy od trenera wolne, żeby oczyścić swoje głowy. Wiemy, że okres do baraży będzie dość długi, także na spokojnie zdążymy wrócić do trenowania przed meczami o utrzymanie. W tym tygodniu musimy zaliczyć trzy siłownie, ale dobrze będzie zrobić sobie chwilową przerwę od siatkówki. W następnym wracamy do treningów i przygotowań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska