Jak pan podsumuje zakończony już dla was sezon?
Wypełniliśmy zakładany przed sezonem cel. Byliśmy beniaminkiem rozgrywek 2 ligi, więc nie mógł być on dla nas inny niż utrzymanie. Zapewniliśmy je sobie na dwie kolejki przed końcem, choć tak naprawdę na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek, po wygranej z Gimbasketem we Wrocławiu, byliśmy go już praktycznie pewni. 10 miejsce w tabeli przed sezonem bralibyśmy „w ciemno”, ale teraz jest trochę niedosytu.
Dlaczego?
Oczywiście - przede wszystkim cieszymy się z utrzymania, ale była szansa na to, żeby znaleźć się w czołowej ósemce i zagrać w fazie play off. W drugiej rundzie fazy zasadniczej przegraliśmy dwa mecze różnicą jednego punktu, a jeden po dogrywce. W każdym z tych spotkań mieliśmy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Te mecze były nawet wręcz wygrane, ale w fatalny sposób ostateczny sukces wymknął nam się z rąk. Trzy punkty więcej dałyby nam play offy i wtedy nasza satysfakcja byłaby pełna. Nie ma jednak co narzekać.
Co było największym problemem zespołu?
Brakowało nam stabilizacji w składzie. W czasie sezonu w zespole zagrało 20 zawodników, były zmiany w meczowej dwunastce. Z uwagi na kontuzje często byłem zmuszony rotować składem. To z pewnością odbijało się na naszej grze.
Mówiąc o kontuzjach przede wszystkim ma pan chyba na myśli swojego brata Tomasza.
Jego bardzo mocno brakowało. Nie ma co ukrywać, że to był lider zespołu pod wieloma względami. W połowie sezonu wypadł ze składu i musieliśmy sobie radzić bez niego. To nie było łatwe, choć inni wysocy zawodnicy, jak Krzysztof Wilk czy Artur Barycza, mieli dzięki temu więcej okazji do gry i zyskali kolejne doświadczenia, które powinny procentować w następnym sezonie.
Myśli pan już o nim?
Na to jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Na pewno bardzo chciałbym, żeby wszyscy kluczowi zawodnicy zostali w zespole. Brat też zapowiada, że nie ma zamiaru kończyć z koszykówką i chce wrócić do grania. Udało nam się zebrać fajną grupę ludzi, która dobrze się ze sobą czuje i gdyby można było popracować dłużej w podobnym składzie, to w kolejnym sezonie będzie sobie można postawić nieco ambitniejszy cel niż tylko utrzymanie.
Przydałby się jakiś nowy zawodnik?
Na pewno, choć przede wszystkim chciałbym, żeby udało się utrzymać obecną kadrę i żeby móc pracować z nią nadal. Życzę sobie właśnie stabilizacji składu. Jeśli chodzi o jakiegoś nowego zawodnika, to nie ma co wybiegać w przyszłość zbyt daleko. To zawsze są koszty, a my na nadmiar pieniędzy nie narzekamy. Bardzo pomaga nam grono sponsorów, a zwłaszcza firmy Tabo, Inż-bud i Smart Logistic. Im oraz pozostałym, a także władzom gminy Otmuchów i starostwa nyskiego bardzo serdecznie dziękuję. Wiadomo, że bez pieniędzy nie mielibyśmy prawa grać w 2 lidze. W małej miejscowości mamy jednak zespół na centralnym szczeblu, który cieszy swoją grą kibiców. Im też bardzo serdecznie dziękuje, bo przychodzili na nasze mecze w dużej liczbie. Widać, że nasza praca i poświęcenie mają sens.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?