Marcin Najman specjalnie dla nas: Dorwę tego bydlaka! Wybiję mu z głowy internet

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Marcin Najman
Marcin Najman Szymon Starnawski /Polska Press
Najistotniejsze jest dla mnie, aby w końcu dorwać tego bydlaka, Jacka Murańskiego. To, co wyczynia, nie mieści się w głowie. Trzeba go w końcu wyrzucić z internetu na stałe, a będę miał ku temu okazję. Po tym, jak ogłoszono naszą walkę, otrzymałem bardzo dużo wyrazów wsparcia od moich fanów, nigdy w życiu tak wielu ich nie dostałem. Zrobię wszystko, żeby definitywnie wykopać go z internetu - mówi w specjalnej rozmowie z nami Marcin Najman, pięściarz, zawodnik MMA i kick-bokser.

Za nami walka Mariusza Pudzianowskiego z Mamedem Chalidowem, w której wyraźnie lepszy był wojownik czeczeńskiego pochodzenia. Pojedynek trwał zaledwie minutę i 24 sekundy. Spodziewał się pan tak szybkiego rozstrzygnięcia?
MMA to jest sport absolutnie nieprzewidywalny. Każda walka jest osobną historią. Wydaje mi się, że u Mariusza Pudzianowskiego za mało było odpowiedniego nastawienia mentalnego, że idzie na wojnę. Nie widziałem u niego tego przysłowiowego ognia. Przed pojedynkiem za dużo było natomiast "głaskania się". Ale mogło być też tak, że ogień wygasł u Mariusza na dzień przed bitwą, co mi zresztą też się ostatnio przydarzyło. Głowa Mariusza nie poszła do oktagonu w parze z resztą ciała. Takie rzeczy się po prostu zdarzają, co nie oznacza, że w kolejnej walce Mariusz Pudzianowski zaprezentuje się dużo lepiej.

Podczas oficjalnego ważenia, waga Mariusza Pudzianowskiego wskazywała o 24 kilogramy więcej niż Mameda Chalidowa. W żaden sposób nie przełożyło się to jednak na wydarzenia w oktagonie. Dlaczego "Pudzian" nie miał nic do powiedzenia w starciu z urodzonym w Rosji zawodnikiem?
Pierwszy raz coś takiego widziałem na oczy. Mamed Chalidow naprawdę mi zaimponował. Rzucał Mariuszem Pudzianowskim, który widać było, że nie korzysta ze swojej siły tak brutalnie, jak kiedyś. To brało się pewnie z jego doświadczenia. Wiedział, że siły trzeba oszczędzać na kolejne rundy, tyle tylko, że w tym pojedynku już do nich nie doszło, bo wszystko zakończyło się już w pierwszej rundzie. Gdyby "Dominator" naprawdę się siłował i zapierał, walka wyglądałaby inaczej, wtedy jednak "prąd", odcięłoby mu pewnie po kilku minutach. Wszystko o czym mówię jest w pewien sposób skomplikowane, to są kwestie taktyczne.

Mamed Chalidow między wierszami zapowiedział, że po walce z Mariuszem Pudzianowskim kończy karierę w wadze ciężkiej mieszanych sztuk walki. To dobrze, że skupi się tylko na kategorii półciężkiej?
Trudno jest mi stwierdzić, czy te słowa były rzeczywiście prawdziwe. W sobotę mógł skończyć, a jutro może powiedzieć, że wcale nie. Nie wierzę w takie deklaracje. Przyszłość może wszystko przynieść. Gdyby Mamed otrzymał super ofertę walki za kilka milionów dolarów, kibice przekonaliby się, czy skończył się bić w wadze ciężkiej, czy nie. Tak naprawdę, to jest tylko takie gadanie. Sam kilka razy próbowałem kończyć karierę, ale nie jest to takie proste.

Po dotkliwej porażce z Mamedem Chalidowem, Mariusz Pudzianowski pewnie nie będzie chciał w takim stylu zakończyć kariery?
Na pewno, to jeszcze nie jest koniec. Jestem przekonany, że właściciele KSW dadzą "Pudzianowi" jeszcze szansę i odpowiedniego rywala, takiego kilka poziomów niżej od Chalidowa.

Na 18 marca 2023 roku, zaplanowano pana walkę z Jackiem Murańskim podczas gali High League w katowickim Spodku. Przygotowania idą zgodnie z planem?
W ostatnim czasie męczyła mnie grypa. Dopiero kilka dni temu przeprowadziłem pierwszy trening. Mam pewien plan na najbliższe trzy miesiące, to jest wystarczająco dużo czasu, żeby odpowiednio przygotować się do walki.

Z warunków finansowych pojedynku z Jackiem Murańskim jest pan zadowolony?
Nie chciałbym tego komentować. Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze w tym przypadku. Najistotniejsze jest, aby dorwać w końcu tego bydlaka. To, co on wyczynia, nie mieści się w głowie. Trzeba go w końcu wyrzucić z internetu na stałe, a będę miał ku temu okazję. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim kibicom za wsparcie, które okazali mi po tym, jak ogłoszono naszą walkę. Nigdy w życiu nie dostałem ich tak wielu. Zrobię wszystko, żeby nie zawieść moich fanów i żeby wreszcie wykopać tego bydlaka z internetu, definitywnie.

Jak pan spędzi Święta Bożego Narodzenia?
W domu, w rodzinnym gronie. Nigdzie się nie wybieram.

Jakie plany na 2023 rok, poza wspomnianą walką?
Nie wybiegam myślami daleko. Tak, jak powiedziałem na początku naszej rozmowy, każda walka, to jest osobna i inna historia. Najpierw ona musi się dokonać, żebyśmy mogli mówić o następnych.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marcin Najman specjalnie dla nas: Dorwę tego bydlaka! Wybiję mu z głowy internet - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska