Marcin Ociepa: Jesteśmy gotowi na wszystkie scenariusze i patrzymy na to, co się dzieje na pograniczu polsko-białoruskim

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Fot. Krzysztof Marcinkiewicz
Z wiceministrem obrony narodowej i opolskim posłem Marcinem Ociepą o sytuacji na naszej wschodniej granicy oraz o odbywającym się w Opolu Forum Rozwoju Regionalnego rozmawia Bolesław Bezeg.

- Panie ministrze co takiego dzieje się obecnie na naszej granicy z Białorusią?
- Jesteśmy jako Polska i jako NATO celem agresji o charakterze hybrydowym, która została już opisana w wielu podręcznikach opisującą rosyjską doktrynę wojenną i teraz dzieje się na naszych oczach. Z jednej strony mamy operację o charakterze kinetycznym, quasi wojskowym. Reżim białoruski używa do tego migrantów. Sprowadza w porozumieniu z bandami przemytniczymi tysiące ludzi, wprowadza ich w błąd, obiecuje płynne przejście przez granicę polską do Unii Europejskiej. Z drugiej strony jest cała seria działań podprogowych, poniżej progu wojny, polegających na wpływie na opinię publiczną, na sianiu dezinformacji, na manipulacjach, podważaniu zaufania do własnego państwa i jego funkcjonariuszy. Na wykorzystywaniu do tego wszystkiego co w świecie Zachodu normalnie stanowi o jego sile. Czyli np. wolności mediów, swobody dostępu do Internetu czy naszego poczucia humanitaryzmu. Właśnie na tym polega uderzenie hybrydowe, że we wszystkie te nasze wrażliwe punkty reżim uderza i rzecz w tym, żeby mieć tego świadomość. My mamy tego świadomość. Granica pozostaje w 100 proc. szczelna, dlatego że wiemy, że jakikolwiek wyjątek sprawi, że na granicy będziemy mieli nie 5 tys. tylko 500 tys. migrantów. Z drugiej strony ważna jest odporność społeczeństwa czyli jak każdy z nas reaguje na konflikt.

- Na co my obywatele będący pozornie daleko od wschodniej granicy, powinniśmy zwracać uwagę, aby pomóc państwu przejść ten kryzys?

- Przede wszystkim na naszą aktywność w Internecie. Trzeba się wystrzegać publikowania zdjęć innych niż publikowane oficjalnie przez Rząd. Mam tu na myśli np. zdjęcia pełniących służbę w pobliżu granicy żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej, zdjęcia pokazujące zgromadzony tam sprzęt, zdjęcia, które mogą wskazać jaką taktykę stosują polskie służby na granicy. Te zdjęcia, które są publikowane przez MON, MSW, czy Straż Graniczną, są zdjęciami dobrze dobranymi i wyprofilowanymi po to, żeby informować, a nie szkodzić. Natomiast te zdjęcia, które są do Internetu wpuszczane przez służby białoruskie i rosyjskie, to są zdjęcia, które mogą szkodzić. Jednym słowem nasza aktywność w Internecie jest bardzo istotna. Druga rzecz, to jest to żebyśmy stali po stronie swojego państwa. Reżimy niedemokratyczne uderzają w demokratyczne w taki sposób, że próbują manipulować opinią publiczną i wówczas opinia publiczna wywiera określoną presję na swoich polityków czy parlamentarzystów, na rząd. Rzecz w tym, żeby po prostu być jak najbardziej świadomym tego co obserwujemy. Wbrew temu na czym się skupiamy tzn. na tej sytuacji na granicy, to przede wszystkim jest to operacja psychologiczna i to jest tylko jedna z odsłon tej operacji. Służby białoruskie i rosyjskie, bo to one są jej autorami, weryfikują jak kto się zachowuje. Jak reagują poszczególne redakcje, poszczególni dziennikarze, liderzy opinii, celebryci, i najważniejsze, politycy. Czy zachowują powagę i stoją po stronie polskich strażników granicznych, policji i żołnierzy, czy biegają z pizzą, reklamówkami i deprecjonują tych funkcjonariuszy. I później, może za parę tygodni, może za parę miesięcy, znowu będzie tego typu operacja i znowu te osoby będą na celowniku, bo mogą się przydać do akcji destabilizacyjnej, defamacyjnej i dezinformacyjnej. Na tym polega wielkie wyzwanie byśmy jako społeczeństwo zachowali odporność na tego typu działania.

- Czyli nie przewiduje Pan rychłego przekształcenia konfliktu hybrydowego w kinetyczny?
- Jesteśmy gotowi na wszystkie scenariusze i patrzymy na to, co się dzieje na pograniczu polsko-białoruskim jako na część znacznie większej układanki. Po pierwsze nie jest przypadkiem, że migranci są stłoczeni w okolicach przesmyku suwalskiego czyli w tym miejscu, gdzie się łączy Litwa, Polska i Białoruś. Przesmyk suwalski nie ma znaczenia dla migrantów, ale dla wojska ma. To jest jedyne miejsce, przez które wojska NATO mogą drogą lądową udzielić pomocy Państwom Bałtyckim. Z drugiej strony nie jest już tajemnicą, że Rosjanie gromadzą siły zbrojne na granicy z Ukrainą, a Stany Zjednoczone już wprost komunikują swoim sojusznikom, że skala tych działań daleko wykracza poza próg akceptacji ruchów wojsk czasu pokoju. Jeżeli to wszystko zbierzemy w całość, widzimy, że chodzi tu o coś więcej, niż kryzys migracyjny i to jest dla nas wielkie wyzwanie, żebyśmy zachowali jedność narodową, tak jak jednogłośnego wsparcia udzieliła naszemu rządowi społeczność międzynarodowa: NATO i Unia Europejska. Niech to będzie jeden wielki apel do nas, do klasy politycznej, do polityków, w tym tak bardzo proeuropejskich w naszym kraju, żeby okazać solidarność z własnym państwem.

- Wydaje się, że opozycja jakby w ostatnich dniach przejrzała na oczy…
- Nie chcę tego co się dzieje wykorzystywać do celów politycznych bo skala błędów opozycji jest tak wielka, że aż się o to prosi, żeby wykazać ich brak profesjonalizmu, powagi i odpowiedzialności. Zamiast tego powiem, że cieszę się, że ostatnie posiedzenie Sejmu przebiegało w znacznie poważniejszej atmosferze niż wszystkie poprzednie. To dobrze wróży na przyszłość. Bierze się to nie z czego innego jak z braku akceptacji polskiego społeczeństwa dla igrania przez polityków z bezpieczeństwem narodowym. Bardzo dobrze, że społeczeństwo pokazało politykom, że jest jakaś granica sporu politycznego, której nie wolno przekraczać. Z pewnością przyjdzie jednak czas podsumowań tego, co się wydarzyło w ostatnich tygodniach, w tym głosowania opozycji przeciwko budowie zapory na granicy polsko-białoruskiej i przeciwko wprowadzeniu stanu wyjątkowego na obszarze przygranicznym. Na Litwie i Łotwie takie decyzje w parlamentach zapadały niemal jednogłośnie. To, że dzisiaj opozycja przyznała nam rację, jest tylko naszą gorzką satysfakcją.

- Przeskoczmy zatem do Opola. Skąd wziął się pomysł organizacji Forum Rozwoju Regionalnego w Opolu?
- Planowałem tę konferencję już rok temu tylko covid sprawił, że musieliśmy te plany zawiesić. Czymś oczywistym było to, że w wielu miejscach Polski, w wielu regionach odbywają się fora rozwoju regionalnego, że spotyka się lokalny świat biznesu, polityki, administracji, nauki i rozmawia o tym co zrobić, żeby wygrać konkurencję z innymi regionami, kraju, Europy i Świata. Bo w gruncie rzeczy zabiegamy o te same inwestycje, o ten sam kapitał, o te same miejsca pracy i brak takiego forum na Opolszczyźnie był dojmujący. Cieszę się, że się udało do tej idei wrócić, kluczowe jest dla wygrania tej rywalizacji, o której wspomniałem osiągnięcie efektu synergii. Jeżeli rząd będzie osamotniony w pobudzaniu wzrostu gospodarczego czy inwestycji w regionach, to poniesie klęskę. W krajach, gdzie dominuje gospodarka rynkowa, kluczowym elementem, bez którego nie będzie wzrostu są przedsiębiorcy i władze lokalne. I odwrotnie, jeżeli władze lokalne będą osamotnione, albo przedsiębiorcy będą stukać do drzwi decydentów-ignorantów, to nie będzie efektu. Oczywiście przedsiębiorca zawsze sobie jakoś poradzi, tylko w interesie nas – jako regionu i nas jako państwa jest by przedsiębiorcy udało się firmę rozwinąć nie do 10 miejsc pracy, ale np. do 110, taki jest interes społeczny. Dlatego trzeba organizować tego typu miejsca by pobudzać wymianę poglądów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska