Marek Turski: Ceny mieszkań nie spadną

fot. Archiwum
Marek Turski
Marek Turski fot. Archiwum
Rozmowa z właścicielem Biura Nieruchomości ProSales w Opolu.

- Jak pana zdaniem będzie wyglądała końcówka roku na rynku mieszkaniowym? Czy klienci mogą liczyć na spadek cen?
- Ostatnio ceny mieszkań urealniły się, więc nie sądzę, aby coś się zmieniło. W 2007 roku metr kwadratowy kosztował około 5 tysięcy złotych, dziś oscyluje w granicach 3,5-4 tysięcy. Tu nie ma już dużego pola manewru. Okazja może się jedynie trafić na rynku wtórnym, gdy właściciel lokalu "stoi pod ścianą" i zależy mu na czasie.

- Na jakie mieszkania jest w tej chwili największy popyt?
- Klienci pytają najczęściej o mieszkania dwupokojowe, do 50 metrów kwadratowych. To optymalny metraż dla młodego małżeństwa, które się dopiero dorabia i nie jest w stanie udźwignąć dużego kredytu. Ludzie wolą też inwestować w mieszkania deweloperskie, w dobrych dzielnicach.

- Czy mieszkanie trudno dziś sprzedać?
- Nie, choć nie ma już takiego popytu jak kilka lat temu. Pamiętam jak w latach 2006-2007 dochodziło wręcz do absurdów, bo klienci licytowali cenę mieszkania między sobą. Sami podbijali stawki! Dziś mieszkanie trudno sprzedać jedynie tym, którzy dają nierealne ceny.

- Teraz podaż przewyższa popyt, to komfortowa sytuacja dla kupujących. Czy mogą w związku z tym negocjować ceny?
- Oczywiście, co prawda deweloperzy nie są skłonni do dużych obniżek, ale jeśli klient jest uparty i ma w zanadrzu przekonujące argumenty, to może z powodzeniem negocjować. Znacznie większe pole manewru jest na rynku wtórnym, bo tu z założenia sprzedający zostawia sobie margines bezpieczeństwa, w którym dopuszcza możliwość opuszczenia ceny.

- Czy w przyszłym roku ruszą w Opolu nowe inwestycje?
- Na razie deweloperzy czekają na rozwój gospodarczy w kraju. Gdy szaleje kryzys, ludzie nie są skłonni do wydawania pieniędzy. Nie mają poczucia bezpieczeństwa. W przyszłym roku trochę mieszkań pewnie w Opolu przybędzie, tylko kto je kupi?

- Jak to kto? Młodzi Opolanie, którzy muszą przecież gdzieś mieszkać.
- Młodzi stąd wyjeżdżają na studia do Wrocławia, Warszawy, Poznania. Wracają nieliczni, bo do czego tu wracać? Problemem jest rozwój miasta, a właściwie jego brak. Jeśli nie będzie inwestycji, to nie będzie miejsc pracy. Brak pracy, to brak pieniędzy, więc kto ma te mieszkania kupować?! Deweloperzy też mają tego świadomość. Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że jak się nic nie zmieni to za 10-15 lat Opole będzie wymarłym miastem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska