Margo, walcz o Eurowizję!

fot. My Music
- Swoim występem chciałam zwrócić uwagę na to, jak bardzo polska piosenka jest zaniedbywana w naszych mediach - mówi Margo.
- Swoim występem chciałam zwrócić uwagę na to, jak bardzo polska piosenka jest zaniedbywana w naszych mediach - mówi Margo. fot. My Music
Piosenkarka pochodzącą z Opola jako jedyna w polskich eliminacjach do festiwalu Eurowizji nie zaśpiewa po angielsku. Koncert w sobotę wieczorem.

- Znakomity tekściarz Jacek Cygan twierdzi, że polscy wykonawcy, którzy śpiewają na Eurowizji po angielsku, napędzani są chęcią zrobienia światowej kariery i że jest to iluzoryczne, bo tym samym zamykają sobie drogę w Europie i w Polsce. To dlatego jako jedyna Polka śpiewasz w eliminacjach do Eurowizji po polsku?
- Swoim występem chciałam zwrócić uwagę na to, jak bardzo polska piosenka jest zaniedbywana w naszych mediach. Nie wiem, skąd się wzięło to przekonanie, że na konkursie Eurowizji trzeba śpiewać po angielsku, bo nie będzie się zrozumianym. Przecież w zeszłym roku wygrała Marija Serfović z Serbii śpiewająca po serbsku.

- Jak sądzisz, czy Polacy powinni głosować na polską piosenkę? Czy jest to formą patriotyzmu, podobnie jak kibicowanie Małyszowi i kupowanie polskich produktów? A jak ja wolę chicagowski rap?
- Tak, tak właśnie uważam. Pamiętam chwilę, kiedy nasz wielki reżyser Andrzej Wajda, odbierając Oscara z rąk aktorki Jane Fondy, powiedział do milionów ludzi: będę mówił po polsku, bo myślę i czuję w tym języku. Pamiętam, jaka byłam wzruszona, obudził się we mnie patriotyzm.

- Pochodzisz z Opola, zwanego na wyrost, ale chyba tylko przez opolan, stolicą polskiej piosenki. Czy to jakoś wiąże się z twoim śpiewaniem, dodaje ci skrzydeł albo mocy w gardle?
- Wyczuwam w twym pytaniu sarkazm, ale ja naprawdę jestem dumna, że moje rodzinne miasto jest określane takim tytułem, jaki nadał mu Jerzy Waldorff. Moja praca magisterska w znacznej części dotyczyła historii opolskiego festiwalu, więc mogę się pochwalić sporą wiedzą na ten temat. Przez wiele lat to nie stacje radiowe, ale właśnie festiwal w Opolu stwarzał największe możliwości promocji artystów. To na festiwalu rodziły się gwiazdy. Największe polskie przeboje miały swoje premiery właśnie w Opolu. Trzynaście lat temu miałam okazję zadebiutować na KFPP i często wracam do tych wspomnień, choć od wielu lat nie mieszkam w Opolu. Szkoda tylko, że Opole zaledwie przez trzy dni w roku jest najbardziej rozśpiewanym miastem Polski.

- Ależ tu się śpiewa okrągły rok! Władza gustuje na przykład w kołysankach - usypiankach. Mówi się, że z Opola trzeba wyjechać, żeby coś osiągnąć, bo tu sami zawistnicy. Odczułaś to jakoś?
- Może nie generalizujmy. Każdy, kto wychodzi ponad przeciętność, prędzej czy później odczuje na własnej skórze zawiść innych, gdziekolwiek mieszka. Na wszystkich forach pełno ludzi z tzw. wirtualną odwagą, którzy wylewają pomyje na każdego, komu uda się coś w życiu osiągnąć. Nie mam szacunku dla takich ludzi. Zauważyłam dziwną zależność: kiedy odnosi się małe sukcesy na szczeblu miejskim albo wojewódzkim, opolskie media zawsze są na miejscu, żeby to nagłośnić, ale w momencie, kiedy odnosi się sukcesy w Polsce lub w Europie, to dzieje się tak, jakby kompetencje dziennikarzy kończyły się wraz z przekroczeniem granicy województwa.
- Halo, halo! Przecież rozmawiamy z tobą. Może czasem trzeba się pochwalić. My, dziennikarze, nie jesteśmy jasnowidzami.
- Ale waszym zadaniem jest pytać, dociekać, dowiadywać się. Ale zostawmy to, bo wyjdzie na to, że ja mam do Opola jakiś żal, a tak nie jest. Opole to wspaniali ludzie i wyrazy sympatii od nich wciąż do mnie docierają. Zawsze i wszędzie podkreślam, że jestem opolanką i zamierzam tu mieszkać, kiedy to tylko będzie możliwe. Na dowód tego w kilka dni po Eurowizji przyjeżdżam kupić działkę w lesie pod Opolem. Warszawa to tylko miejsce pracy. Moi wspaniali opolscy nauczyciele to Piotr Skrzypiec i Ela Zapendowska, dzięki którym robię to, co kocham, czyli dzielę się z ludźmi muzyką. Inna rzecz, że są takie miasta jak np. Wrocław, które starają się zrobić bardzo dużo dla swoich rodzimych artystów, żeby pozostali na miejscu. Myślę że władze Opola powinny przyjrzeć się takim działaniom i zrobić coś w tym kierunku.

Kim jest Margo

Kim jest Margo

Margo, czyli Małgorzata Gadzińska, do niedawna znana jako Gosia da Luxe.

Pochodząca z Opola piosenkarka, autorka teksów, kompozytorka. Od 2003 do 2006 roku zwiazana z zespołem Da Luxe, znanym również w Polsce z takich utworów jak "I gotta do" czy "Groove me". Ta ostatnia piosenka znalazła się w Top 10 Europejskiej Listy MTV w 20 krajach i stała się prawdziwym "dzwonkowym" hitem w Polsce. Refren tego utworu dzwoni w kilkuset tysiącach komórek. W 2006 roku wraz z tą formacja wydała płytę pt. "Love&Hate".

W 2005 roku nagrała duet z gwiazdą światowego rapu, Warrenem G. Ich utwór "Hypnotyzing me" przez blisko pół roku gościł na TOP Liście Radia Eska, playliście Radiostacji oraz wielu lokalnych rozgłośni. Była pierwszą polską wokalistką występującą podczas jednej z 3 finałowych gali Miss World, dając we wrześniu 2006 recital podczas gali Miss World Talent Show emitowanej w ponad 100 krajach. Swego czasu występowała często we Francji i tam od zawsze była po prostu Margo. I tak postanowiła teraz firmować swoją solową karierę w Polsce.

- Jak to? Toż ma się reaktywować legendarna kazetka... Klub Związków Twórczych.
- Nie mam pojęcia, co to jest, ale znów wyczuwam prowokacyjne szyderstwo. Więc proszę o następne pytanie.

- Co decyduje o tym, że jedna piosenka jest dziś na szczycie, a inna, dużo lepsza, gnije w otchłani zapomnienia?
- Dzisiaj liczy się głównie promocja piosenek w rozgłośniach radiowych. Jeśli ogólnopolskie rozgłośnie grają twoje utwory, to już bardzo duży sukces. Ale polskim piosenkom nie jest łatwo zaistnieć na antenie w porównaniu z zagranicznymi, promowanymi w całej Europie, również przez polskie rozgłośnie. Tak mało jest polskich utworów granych w rozgłośniach, Polskę, podobnie jak inne kraje Europy, zalewa muzyka z innych krajów, która puszczana jest w najlepszym czasie antenowym. A polskie utwory lecą głównie po północy. Dla porównania np. we Francji przyjemnie jest włączyć radio, bo zewsząd słyszy się utwory francuskich wykonawców.

- Brrrr... a dajże spokój! Te "la murrrrrrrr, tu żurrrrrr..." puszczane w każdej naleśnikarni. Oszaleć można. Nie ma to jak Brytyjczycy.
- Ależ Francuzi są zakochani w swoich piosenkach. A Brytyjczycy, Polacy nie?

- Polacy też. I Polki. Cykaaaady na Cykladach, ba, ba, ba, ba, ba...
- No, sam widzisz, jak cię to bierze. Widziałam twoją gęsią skórkę, gdy przed momentem zagrano to w radiu. Ale nie dokończyliśmy jeszcze wątku jałowych piosenek podbijających szczyty list przebojów. Kiedyś liczyły się głównie świetne kompozycje podparte dobrym tekstem i wykonaniem. Teraz za śpiewanie wzięły się "celebrities", czyli osoby znane głównie z tego, że są znane. To one skandalami podsycają swoją popularność w mediach i ich piosenki przebijają się na listy przebojów.

- Czy dziś bez tak zwanych "wartości dodanych", czyli - krótko mówiąc - skandali, obecności w plotkarskich pismach i portalach da się w ogóle zrobić karierę w show-biznesie?
- Skandal to droga na skróty. Namnożyło się w Polsce wiele pseudogwiazd, które znane są z tego, że są znane. To jest taka samonapędzająca się machina. Pseudogwiazdy są w stanie "sprzedać" siebie, swojego męża, żonę, kochankę, psa i kota, żeby tylko zaistnieć w mediach. Opowiesz o swoim romansie, o rozwodzie, o chorobie najbliższej osoby, to się z tobą liczą. Tylko na jak długo? I co taki artysta po sobie zostawi? To, że miał trzy rozwody i pięć kochanek na boku? To ma stanowić o jego wyjątkowości? Przepraszam, dla mnie to jakiś żart. Kiedyś pewien popularny tygodnik zaproponował mi sesję okładkową w zamian za "pokazanie się" na kilku wskazanych przez redakcję imprezach. Odmówiłam i tygodnik do dziś nie napisał o mnie nawet słowa. Ja zdecydowanie od chodzenia na imprezy pod publikę wolę występować na scenie i większą satysfakcję dał mi np. występ podczas gali Miss World transmitowanej w ponad 100 krajach niż choćby tysiące zdjęć z lansowania się na imprezach. Ale ceną za takie podejście jest właśnie to, że mało kto wie o tym, iż miałam przebój na liście MTV w 20 krajach czy też o występie na Miss World albo że w czasach, kiedy aby mieć złotą płytę, wystarczy jej sprzedać 15 tysięcy, tylko jedna moja piosenka "Hipnotizing me", śpiewana w duecie z Warrenem G., została ściągnięta ponad milion razy na telefony i komputery.

- Zawalczysz o Eurowizję piosenką "Dlatego walcz". O co mam walczyć i dlaczego?
- O uczucia. Nigdy nie należy się poddawać, nawet gdy sytuacja wygląda beznadziejnie. Wiele osób poddaje się bez walki, bo jest im wygodnie, bo uciekają od odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka, którego kochają najmocniej na świecie. Dlatego walczcie, kochani!

- A jak można na ciebie głosować w sobotę?
- Wystarczy oglądać tego dnia telewizję. Po wykonaniu w koncercie "Piosenka dla Europy 2008" ostatniego konkursowego utworu Program 1 TVP wyemituje skrót wszystkich utworów, podając na ekranie przyporządkowane numery do głosowania telefonicznego w systemie audiotele i za pomocą SMS. Telewidzowie mogą oddawać głosy po prezentacji skrótu wszystkich utworów konkursowych przez co najmniej 15 kolejnych minut.

- Śpiewanie piosenek to ciężki kawałek chleba?
- Samo śpiewanie jest dla mnie czystą przyjemnością. Wykonuję ten zawód od 13 lat i nie ma nic przyjemniejszego od dzielenia się z ludźmi swoją twórczością.

- Show-biznes to rzeczywiście dżungla? Ukąszono cię kiedykolwiek?
- Show-biznes to jeden wielki ul, gdzie fruwa wiele bardziej lub mniej pracowitych pszczółek, z tą tylko rożnicą, że każda z tych pszczółek chętnie od zaraz zostałaby matką królową nawet kosztem ukąszenia własnej rodziny. Bycie na szczytach popularności zapewnia sukces nie tylko finansowy, ale to także ogromny prestiż. Tu nikt się z tobą nie liczy, jeśli nie ma się siły przebicia, to za plecami stoi już tysiąc innych artystów gotowych o każdej porze dnia i nocy zająć twoje miejsce. Ukąszono mnie nie raz, grunt to podnieść się szybko i dalej walczyć o swoje. Dlatego walczę!

- Czy piosenkarka musi trenować jak np. sportowiec? Jak to wygląda? Jak dbasz o gardło?
- Ja mam zdrowe podejście do wszystkiego, co robię. Na kilka dni przed występem staram się po prostu nie forsować gardła, nie pić zimnych napojów. Oczywiście, żeby zagrać 1,5-godzinny koncert na żywo, trzeba być cały czas w dobrej formie.

- Czy głos ludzki można wytrenować do śpiewu?
- Wypracować można technikę śpiewania, ale jeśli nie ma się muzycznego słuchu ani ciekawej barwy głosu, a chce się zostać "gwiazdą", to pozostaje tylko śpiewanie z playbacku, ale to już chyba lepiej wziąć się za wychowywanie dzieci.

- Można jeszcze zostać celebrity i występować bez majtek.
- Można, ale po co?!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska