Marihuana najlepsza na mszyce

Michał Lewandowski
Funkcjonariusze policji i Straży Granicznej wspólnie zlikwidowali nielegalną uprawę konopi.
Funkcjonariusze policji i Straży Granicznej wspólnie zlikwidowali nielegalną uprawę konopi.
Ponad 2,5 tysiąca sztuk konopi indyjskich zakwestionowała wczoraj na działce mieszkańca Siedlca (gmina Kamiennik) Straż Graniczna.

Funkcjonariusze Straży Granicznej, prowadząc rozpoznanie w terenie, natrafili na podejrzaną uprawę - poinformował nas kapitan Grzegorz Klejnowski, rzecznik komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej. - Zgłosiliśmy to policji i razem przyjechaliśmy, by zabezpieczyć plantację.

Podejrzane rośliny rosły na działce 54-letniego Mieczysława Sz.: - Nigdy nie miałem nic wspólnego z narkomanami - zarzekał się mężczyzna. - Nasiona przywiozłem wiosną od kuzyna z Henrykowa koło Ziębic. To konopie przemysłowe. Tam wszyscy sieją tego po hektarze albo więcej. Kuzyn opowiadał, że narkomani w ogóle na ich pola nie przychodzą, bo wiedzą, że to badziewie, które do palenia się nie nadaje.
Policjanci zabezpieczający plantację byli innego zdania:
- Na moje oko te rośliny to na pewno konopie indyjskie - twierdził funkcjonariusz z sekcji kryminalnej. - Musi to jednak potwierdzić ekspertyza.
Konopie indyjskie od przemysłowych różnią się zwiększoną zawartością alkaloidu, który ma właściwości narkotyczne, wyrabia się z nich marihuanę.
- Pierwszy raz widzimy tak dorodne okazy - komentowali ponadtrzymetrowej wysokości rośliny aspiranci Sławomir Podgórzec z Nysy i Michał Olejnik z Otmuchowa, którzy z dwóch poletek liczących w sumie około 15 metrów kwadratowych wyrwali i zabezpieczyli ponad 2,5 tysiąca konopi.

- Jak Boga kocham, zasiałem je tylko dlatego, żeby mi od bobu mszyce odstraszały i faktycznie zadziałały skutecznie - bił się w piersi Mieczysław Sz. - Jeszcze niedawno śmiałem się nawet w wiosce, że ktoś na mnie za te badyle na policję doniesie. No i proszę. Tydzień nie minął, a niebiescy już u mnie są. Nie wiem, kto ich nasłał, ale to się długo w tajemnicy nie utrzyma... Gdybym wiedział, że taki kłopot z tego będzie, tobym to ziarno od kuzyna kurom dał do zjedzenia.
Matka rolnika, 75-letnia Stefania Sz., nie rozumie, o co tyle zamieszania:
- Syn winę wziął na siebie, a to ja nasiona przywiozłam - tłumaczy. - Przecież przed wojną wszyscy to siali. Robiliśmy z tych roślin płótno, a z nasion tłoczyliśmy olej.
- W naszej wsi prawie wszyscy utrzymują się z rolnictwa, ale nikt do tej pory żadnych nielegalnych upraw nie prowadził - twierdzi Waldemar Wójcik, sołtys Siedlca. - Mieczysława Sz. bliżej nie znam. Wiem tylko, że niedawno sprowadził się tutaj do matki.
- Za nielegalną uprawę konopi indyjskich grozi kara do dwóch lat pozbawienia albo ograniczenia wolności - informuje Józef Barcik, zastępca komendanta powiatowego policji w Nysie. - Wszczęliśmy w tej sprawie postępowanie przygotowawcze.
Ostatni raz plantację konopi indyjskich w okolicach Nysy znaleziono ponad dwa lata temu. Była ona nieco mniejsza niż ta odkryta wczoraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska