Miłośnicy żeglugi śródlądowej z Krapkowic dostali właśnie na ten cel dotację unijną w wysokości 100 tys. złotych. To tylko część pieniędzy potrzebnych do zbudowania w mieście portu - resztę (jeszcze nie wiadomo dokładnie ile) wyłożą członkowie stowarzyszenia "Port Jachtowy Krapkowice” z własnej kieszeni.
- Marzy nam się utworzenie porządnego portu, do którego mogliby przypływać właściciele jachtów i motorówek z różnych zakątków kraju i Europy, np. z Czech i Niemiec - mówi Jan Szefer, komandor krapkowickiego portu. - Niektórzy, gdy słyszą o naszym pomyśle, pytają: "a kto do nas chciałby płynąć tyle kilometrów?”. Otóż, w samym Berlinie zarejestrowanych jest ok. 30 tys. jachtów. Kiszą się one w jednym miejscu, a ich właściciele znają już na pamięć tamte wody. Można ich bardzo łatwo ściągnąć do Krapkowic. Warunek jest jednak taki, by w mieście mieli gdzie zacumować swoje łodzie.
Dotychczas właściciele jachtów z sąsiednich krajów unikali pływania po Odrze, bo rzeka w wielu miejscach jest dzika i brakuje na niej infrastruktury.
- Wszędzie na Zachodzie Europy inwestuje się w rzeki miliony euro - dodaje Szefer. - A w naszym kraju, nie wiedzieć czemu, robi się zupełnie odwrotnie.
Projekty stowarzyszenia zakładają budowę molo na Osobłodze o długości ok. 30 metrów. Będzie to nie tylko część mariny dla statków, ale także miejsce do spacerowania mieszkańców Krapkowic.
Tuż obok, w niewielkim lasku, w widełkach pomiędzy Osobłogą a Odrą, powstaną tereny rekreacyjne dla mieszkańców. W ciepłe dni będzie można tutaj urządzić grilla, posiedzieć w altance lub odpocząć na ławkach. Projekt nazywa się "Nadodrzański zakątek”.
Burmistrz Andrzej Kasiura uważa, że port może znacząco uatrakcyjnić Krapkowice pod względem turystycznym.
- Liczymy przede wszystkim na gości uprawiających turystykę sentymentalną, czyli tych, którzy wyjechali z Krapkowic lata temu i teraz wracają, żeby zobaczyć, jak zmieniło się miasto - dodaje Kasiura. - Rejsy wycieczkowe dla okolicznych mieszkańców i możliwość wypożyczenia kajaka, to także dodatkowe atrakcje.
Miłośnicy żeglugi od tego tygodnia pływają po Odrze w grupie kilku jachtów, odwiedzając poszczególne miasta w regionie. Chcą zachęcić samorządowców, by więcej inwestowali w rzekę.
Witold Rożałowski, przewodniczący rady miejskiej, uważa, że do stowarzyszenie powinno przekonać do swoich pomysłów przede wszystkim instytucje państwowe, które dzielą pieniędzmi na zabezpieczenia przeciwpowodziowe.
- Potrzeba co najmniej 200 mln zł, na zabezpieczenie Odry - tłumaczy Rożałowski. - W przeciwnym razie, przy najbliższej powodzi port może znaleźć się pod wodą i zostać poważnie zniszczony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?