Mariusz Wach: - Mam wielki apetyt na pas

Redakcja
Jeden z najlepszych polskich pięściarzy wagi ciężkiej do Opola przyjechał z synem Oliwierem.
Jeden z najlepszych polskich pięściarzy wagi ciężkiej do Opola przyjechał z synem Oliwierem. Roman Stęporowski
Rozmowa z Mariuszem Wachem, zawodowym okserem wagi ciężkiej

Wizyta w Opolskim Klubie Bokserskim to "odrabianie" zaległych obietnic?
Przez prezesa Opolskiego Klubu Bokserskiego Krzysztofa Chojnowskiego byłem zaproszony na organizowane w lutym przez wasz klub mistrzostwa Dolnego Śląska i Opola, ale wtedy przygotowywałem się do swojej walki. Teraz skorzystałem z zaproszenia, bo niedawno stoczyłem walkę i mam chwilkę przerwy. Cieszę się, że mogłem spotkać się z bokserskimi adeptami.

W ten sposób zamierza Pan promować tę twardą dyscyplinę sportu?
Twardą, ale uczciwą. Boks nie jest uliczną bijatyką, tylko szermierką na pięści. Są określone zasady, których nie można łamać. Nie ma uderzenia w tył głowy, nie ma chwytania, łamania rąk. Na początku, kiedy jeszcze młodzi zawodnicy nie mają wypracowanej techniki, walki amatorskie mogą przypominać bijatykę, ale gdy pięściarze dłużej potrenują nie ma o tym mowy. Zachęcam do uprawiania boksu.

Czym można przekonać młodzież do wybrania tej dyscypliny?
Przede wszystkim warto uprawiać sport. Ja postawiłem na boks i dzięki niemu poznałem wielu ciekawych ludzi, byłem w wielu wspaniałych miejscach. Wiem, że gdybym stał z chłopakami pod bokiem, to nigdy nie miałbym takiej możliwości. Inna sprawa to finanse. Wygrywając ciekawe turnieje dostawałem za to pieniądze. A dzisiaj boks traktuje jako swój zawód.
Teraz Pan odpoczywa, a promotorzy ostro negocjują kolejną walkę. Wiadomo, że do ringu wyjedzie Pan we wrześniu, ale jeszcze nie wiadomo gdzie i z kim przyjdzie stoczyć walkę.
Są dwie opcje - 12 września w Anglii z Anthonym Joshuą (mistrz olimpijski z Londynu w wadze super ciężkiej, jego rekord to 13-0, 13 KO) lub nieco później 26 września w Łodzi na gali Polsat Boxing Night z Marcinem Rekowskim (rekord 16-1, 13 KO). Na jednej lub drugiej gali wystąpię.

Do kogo dzisiaj jest bliżej?
Łatwiej rozmowy prowadzi się w Polsce. Anglicy są nieustępliwi. Zobaczymy. Myślę, że pod koniec tygodnia wszystko powinno się wyjaśnić.

Gra toczy się o ilość zer po przecinku?
Nie tylko. W takich negocjacjach wiele innych kwestii trzeba rozstrzygnąć. Na przykład ilość rund. Wiadomo, że mi jest łatwiej boksować na dystansie dwunastu rund, inni bokserzy wolą walki krótsze. W czasie negocjacji ustala się także obsadę sędziowską, przeloty, zakwaterowanie. Pieniądze są oczywiście ważne. Anglicy podali cenę i za bardzo nie da się z tym dyskutować. Natomiast o resztę trzeba walczyć. A ja nie jestem zawodnikiem, który się zgadza na wszystko.

Po przerwie spowodowanej dyskwalifikacją wrócił Pan do ringu w dobrym stylu - za panem cztery zwycięskie walki, wygrane dość szybko i łatwo. To efekt słabszych rywali, czy Pańskiej formy?
Wszystko naraz się złożyło. Uważam, że kto by ze mną nie stanął w ringu w danym momencie, to byłem na tyle dobrze przygotowany, by rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść. Od dłuższego czasu bardzo solidnie trenuję i jestem w dobrej formie. Jednak boks zawodowy to biznes i nie zawsze można boksować z kim się chce. Niektórzy mocniejsi zawodnicy, kiedy mają przyjechać do Wacha to się dwa-trzy razy zastanawiają, czy im się to opłaca. Wiedzą, że mogą dostać lanie i spaść w rankingach. Poza tym chcą dużo zarobić. A nie zawsze promotorów organizujących moje walki stać na sprowadzenie znanego nazwiska.
Każdy sportowiec marzy o wejściu na szczyt. Pan już miał okazję walczyć o mistrzostwo świata w królewskiej kategorii i wówczas nie udało się pokonać Władimira Kliczki. Ukrainiec wybił z głowy marzenia o mistrzowskim pasie?
Wręcz przeciwnie. Tym pojedynkiem i jego otoczką nabrałem jeszcze większego apetytu na takie walki. Wiem, że po porażce muszą jeszcze chwilę odczekać, wywindować się w rankingach, stoczyć parę walk z mniej znanymi bokserami, by dobić się do czołówki. Wierzę, że prędzej, czy później dostanę jeszcze szansę walki o mistrzostwo świata.

Ile daje Pan sobie czasu na taką walkę?
Przede mną jeszcze kilka walk z coraz lepszymi pięściarzami. Jeżeli wszystko będzie się układać po mojej myśli, to sądzę, że druga połowa 2016 roku może być takim właśnie terminem, kiedy znów mógłbym powalczyć jeśli nie o mistrzostwo świata, to o eliminatora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska