Zdecydowaną większość uczestników marszu stanowili młodzi ludzie. Nie było ich jednak zbyt wielu - przed 18.00 pod Pomnikiem Żołnierzy Wyklętych reporter nto naliczył około 50 osób.
- Część potencjalnych uczestników pojechało do Łodzi i Warszawy - mówi Bartosz Stemplewski z Młodzieży Wszechpolskiej, organizator marszu. - Nasz marsz jest formą upamiętnienia ofiar stanu wojennego i szerzej ofiar komunizmu, zbrodniczego systemu, który w jakiejś części nadal funkcjonuje.
Uczestnicy manifestacji przeszli, wznosząc po drodze antykomunistyczne okrzyki, pod siedzibę SLD.
- Bo to jest dziwny twór, który powstał po Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - dodaje Bartosz Stemplewski - co prawda nie jest to sama partia komunistyczna, ale ma rodowód z tamtych czasów. To jest obraz Polski. Tej samej komuny nie ma, ale są jej resztki, dawne układy i mają się dobrze.
Na marsz przyszła także Krystyna Ciszewska z Opola. Ogłoszenie stanu wojennego zastało ją w Warszawie, gdzie pojechała na wycieczkę z uczniami. Trzeba było jak najprędzej wracać z nimi do domu.
- Wtedy zobaczyłam sceny jak z filmu wojennego - wspomina. - Widziałam jeżdżące po ulicach w strasznym mrozie skoty, studentów Uniwersytetu Warszawskiego wynoszących z biblioteki bezdebitowe wydawnictwa czy ludzi wygrzebujących spod śniegu słynny krzyż na placu Zwycięstwa. A tu przyszłam, bo to jedyna manifestacja w Opolu związana z rocznicą stanu wojennego robiona przez zwykłych ludzi. W dodatku ludzi młodych, którzy w przeciwieństwie do mnie tamtego 13 grudnia nie pamiętają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?