Marszałek chce sprzedać sanatoria w Jarnołtówku i Suchym Borze

Archiwum
Sanatorium w Suchym Borze. Budynkom potrzebny jest kapitalny remont, bo pamiętają jeszcze czasy PRL-u.
Sanatorium w Suchym Borze. Budynkom potrzebny jest kapitalny remont, bo pamiętają jeszcze czasy PRL-u. Archiwum
Urząd marszałkowski próbuje sprzedać dziecięce sanatoria. Cena minimalna to niecałe 2 miliony złotych.

Sanatoria w Suchym Borze i Jarnołtówku, których właścicielem jest urząd marszałkowski, są unikatowe, bo jako jedyne w województwie wyspecjalizowały się w leczeniu dzieci.

Sanatorium w Suchym Borze zajmuje się przede wszystkim leczeniem wad postawy i rehabilitacją, z kolei w Jarnołtówku prowadzi się terapię związaną ze schorzeniami górnych dróg oddechowych. Łącznie oba ośrodki - działające pod nazwą Zespół Ośrodków Rehabilitacji Leczniczej - mogą przyjąć ponad 130 pacjentów. W obu pracuje około 60 osób. Mimo że sanatoria 2012 rok zakończyły na plusie, marszałek już po raz drugi próbuje je sprzedać.

- To znakomite placówki, ze świetną załogą, ale potrzebują dużych inwestycji, na które obecnie nas nie stać - przyznaje Roman Kolek, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia.

Problemem sanatoriów jest ich niski standard. Budynkom potrzebny jest kapitalny remont, bo pokoje i łazienki pamiętają jeszcze czasy PRL-u. W urzędzie marszałkowskim ocenia się, że wydać trzeba około 8 milionów złotych.

- Taka kwota przerasta nasze możliwości, więc pozyskanie inwestora z zewnątrz wydaje się dobrym rozwiązaniem - mówi Tomasz Ganczarek, prezes spółki prowadzącej sanatoria.

Urząd marszałkowski ogłosił właśnie negocjacje, dzięki którym chciałbym znaleźć inwestora, który nie tylko kupi sanatoria, ale także je wyremontuje, a potem być może także rozwinie działalność.

- Sanatoria mają spory potencjał i mogą świadczyć nie tylko usługi kontraktowe, ale także prywatne - przekonuje Roman Kolek.

W warunkach przetargu zapisano, że minimalna cena, jaką trzeba zapłacić za spółkę, to 1,9 miliona złotych. Taki warunek pojawił się, bo w poprzednim przetargu było kilku oferentów, ale ich oferty były niższe od wyceny sanatoriów.

- Uznaliśmy, że nie ma sensu, aby ktoś, kto chce zapłacić mniej, przygotowywał jakąkolwiek ofertę - nie ukrywa Roman Kolek.

Podczas negocjacji będzie się liczyć nie tylko cena. Urząd marszałkowski chce wiedzieć w jaki sposób zabezpieczony zostanie interes pracowników, a także jakie inwestycje chce przeprowadzić kupujący i jak je zagwarantuje. Oferty poznamy w maju i być może już wówczas zapadnie decyzja o sprzedaży.

Jak jednak słyszymy, nie będzie zbycia spółki za wszelką cenę. Urząd nie wyklucza przeprowadzenia remontów własnymi siłami, a także przy pomocy funduszy unijnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska