Marszałek Kostuś wisi i nie płaci

Artur  Janowski
Artur Janowski
Plakat Tomasza Kostusia na lampie na ulicy Sądowej. Wprawdzie kandydat zgłosił Tauronowi chęć jego powieszenia, ale wczoraj zgody jeszcze nie miał. Nie opłacił także plakatu w MZD.
Plakat Tomasza Kostusia na lampie na ulicy Sądowej. Wprawdzie kandydat zgłosił Tauronowi chęć jego powieszenia, ale wczoraj zgody jeszcze nie miał. Nie opłacił także plakatu w MZD. Arti
Tomasz Kostuś, wicemarszałek województwa, nie opłacił jeszcze wszystkich plakatów w Opolu. Miasto nie jest w stanie upilnować kandydatów, bo plakatami zajmuje się zaledwie jedna osoba.

Wicemarszałek kandyduje z listy Platformy Obywatelskiej, a w Opolu spogląda na kierowców z wielu lamp ulicznych. Za taką formę reklamy trzeba płacić, a z tym jest problem.

Wprawdzie Tomasz Kostuś zapłacił tzw. opłatę za zajęcie pasa ruchu drogowego w przypadku lamp należących do miasta, ale w Opolu swoje oświetlenie ma również firma Tauron.

Tymczasem, jak ustaliliśmy, choć plakaty wiszą na firmowym oświetleniu od ubiegłego tygodnia, to kandydat nie ma na to formalnej zgody, nie wniósł też wymaganej opłaty w Miejskim Zarządzie Dróg w Opolu.
- Opłata wynosi 80 groszy dziennie za metr kwadratowy plakatu - wylicza Anna Witych, wicedyrektor MZD.

Tomasz Kostuś był wczoraj zaskoczony całą sytuacją, bo jak przyznaje, nie zajmuje się bezpośrednio montażem tablic reklamowych na lampach. Oddzwonił jednak do nas po kilkunastu minutach.
- Moi współpracownicy faktycznie powiesili plakaty na lampach Tauronu, ale jednocześnie złożyli wniosek o zgodę na umieszczenie reklam - opowiada wicemarszałek. - Zgadzam się, powinni poczekać, ale obawiali się, że zgodę otrzymają już po wyborach. Będziemy tę sprawę wyjaśniać z Tauronem i MZD, zapewniam, że ureguluję wszystkie nie­zbędne opłaty włącznie z ubiegłym tygodniem. W ferworze kampanii takie sytuacje czasem się zdarzają.

Jak twierdzą opolscy urzędnicy, wicemarszałek nie jest jedynym, który nie stosuje się do przepisów. - Zalecamy komitetom, aby nie montowały tablic na nowych lampach, które są jeszcze na gwarancji, a tymczasem - jakby na przekór - właśnie tak robią - słyszymy w ratuszu.

Kandydaci bezkarni
Co gorsza, trudno ściga się kandydatów za nielegalne reklamy na słupach. Trzeba to robić poprzez decyzję administracyjną, od której startujący może się odwołać, a wtedy sprawa trafia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i tam grzęźnie na kilka miesięcy.
- Niestety, do pilnowania m.in. reklam na lampach mamy tylko jednego człowieka, który ma też inne obowiązki - opowiada Anna Witych.

W tej sytuacji trzeba liczyć na samych kandydatów. Niektórzy przepraszają i sprzątają nielegalne plakaty w czasie kampanii. Tak było np. z Marcinem Ociepą, kandydatem PiS na senatora, którego ludzie przytwierdzili plakaty na drzewach w parku na Pasiece.

Fakty

Musi być zgoda
A Plakaty wyborcze można umieszczać na ścianach budynków, ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych, telekomunikacyjnych, ale wyłącznie po uzyskaniu zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości. Plakaty należy montować w taki sposób, aby można je było usunąć bez powodowania szkód. Plakaty i banery ustawione na czas kampanii trzeba usunąć 30 dni po wyborach.

Jak podkreśla Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, każdy zezwalający na powieszenie plakatu wyborczego powinien mieć umowę z wieszającym. Startujący nie mogą bowiem przyjmować żadnych darowizn, a brak opłaty - nawet symbolicznej - może być tak interpretowany. W praktyce nie ma jednak komu tego kontrolować i stąd plakaty na prywatnych płotach czy balkonach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska