MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marta urodziła córeczkę, a później zapadła w śpiączkę. Jak dziś wygląda jej życie?

Mirela Mazurkiewicz
Pęknięte naczynie krwionośne spowodowało duże spustoszenie w głowie Marty. Kobieta przez 10 dni była w śpiączce, a lekarze mówili, że trzeba przygotować się na najgorsze. I wtedy zdarzył się cud. Młoda mama zaczęła wracać do życia, została wypisana do domu. Osiem miesięcy po udarze - gdy wydawało się, że najgorsze jest już za nimi - stan Marty jednak gwałtownie się pogorszył. Kobieta przestała przełykać, odkrztuszać, była żywiona za pomocą sondy.
Pęknięte naczynie krwionośne spowodowało duże spustoszenie w głowie Marty. Kobieta przez 10 dni była w śpiączce, a lekarze mówili, że trzeba przygotować się na najgorsze. I wtedy zdarzył się cud. Młoda mama zaczęła wracać do życia, została wypisana do domu. Osiem miesięcy po udarze - gdy wydawało się, że najgorsze jest już za nimi - stan Marty jednak gwałtownie się pogorszył. Kobieta przestała przełykać, odkrztuszać, była żywiona za pomocą sondy. archiwum prywatne
Brzeżanka dobę po porodzie doznała rozległego udaru krwotocznego. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie, ale zdarzył się cud. Historia młodej mamy poruszyła naszych czytelników. To m.in. dzięki nim Marta przechodzi intensywną rehabilitację i robi duże postępy.

- 1 marca Pola skończyła dwa latka. Dzień później była kolejna rocznica – choroby Marty - choć tamten dzień akurat wolelibyśmy wymazać z pamięci – mówi Maciej Branicki, mąż 37-latki z Brzegu. – Walczymy o nią już ponad dwa lata. Dziewczynki (Pola ma starszą siostrę, 7–letnią dziś Ulę) tak bardzo za nią tęsknią…

Pola urodziła się 1 marca 2018 roku, przez cesarskie cięcie. Była zdrowa i silna, więc Braniccy byli przekonani, że zaczyna się jeden z najpiękniejszych rozdziałów w ich życiu. Dzień po porodzie Maciej, przed pójściem do pracy, odwiedził w szpitalu swoje dziewczyny, zrobił szczęśliwej Marcie zdjęcia z Polą. Później nic już nie było tak samo.

Marta straciła przytomność. Okazało się, że od urodzenia żyła z tykającą bombą w głowie. Pęknięte naczynie krwionośne spowodowało duże spustoszenie. Kobieta przez 10 dni była w śpiączce, a lekarze mówili, że trzeba przygotować się na najgorsze.

I wtedy zdarzył się cud. Młoda mama zaczęła wracać do życia. Po kilkunastotygodniowym leczeniu i rehabilitacji została wypisana do domu. Osiem miesięcy po udarze - gdy wydawało się, że najgorsze jest już za nimi - stan Marty jednak gwałtownie się pogorszył. Kobieta przestała przełykać, odkrztuszać, była żywiona za pomocą sondy.

O dramacie rodziny pisaliśmy w styczniu 2020. Nadzieją dla brzeżanki była rehabilitacja w prywatnym ośrodku w Krakowie, ale rodziny nie było stać, by ją sfinansować. Historia młodej mamy poruszyła naszych czytelników i to m.in. dzięki ich pomocy Marta w maju mogła wyjechać do Krakowa.

- Pierwszy miesiąc był bardzo trudny. Intensywna rehabilitacja sprawiła, że organizm nie nadążał, był niedotleniony – wspomina Maciej Branicki. - A później zdarzyło się coś niesamowitego i Marta wystartowała z kopyta. Zaczęła sztywno trzymać głowę, choć wcześniej tylko leżała. Przełyka jogurt, czy zmiksowane truskawki, choć wcześniej nawet łyk wody był wyzwaniem. Z okazji Dnia Ojca napisała swojemu tacie życzenia na tablicy i to był dla nas szok…

7-letnia Ula i 2-letnia Pola codziennie rozmawiają z mamą za pomocą komunikatora, odwiedzają ją też w ośrodku. – Pola nigdy nie poznała zdrowej, pełnej energii Marty, ale jest z nią bardzo zżyta. Wskakuje na łóżko, tuli się do mamy, śpiewa sto lat… Marta wtedy promienieje – mówi mąż 37-latki.

Miesięczny pobyt w prywatnym ośrodku kosztuje bagatela 27 tys. złotych. Do tego dochodzą inne wydatki, m.in. specjalistyczne żywienie. – Marta ma zostać w Krakowie jeszcze przez trzy miesiące. Ale po powrocie do domu, aby utrzymać efekt, nadal będzie musiała być rehabilitowana – mówi mąż mieszkanki Brzegu. – Musimy też dostosować mieszkanie do jej potrzeb, głównie łazienkę, tak aby żona miała dostęp do prysznica. Pracuję by utrzymać rodzinę, ale to i tak kropla w morzu.

Sił Marcie i jej bliskim dodają przyjaciele. To oni walczą o każdą złotówkę, by zobaczyć kobietę tak promienną i roześmianą, jak przed chorobą. Kryzysy przychodzą m.in. wtedy, gdy złośliwi komentują, że Braniccy dorobili się na tym nieszczęściu. "Życzliwi" nie wiedzą zapewne, że bez pokrycia w fakturach za leczenie, fundacja nie rozliczy ani złotówki.

Powrót Marty do zdrowia można wesprzeć za pomocą platformy Siepomaga.

Wpłat dokonacie też tradycyjnym przelewem: Fundacja Siepomaga, ul. Za Bramką 1, 61-842 Poznań. Nr konta: 89 2490 0005 0000 4530 6240 7892. Tytułem: 21397 Marta Malak-Branicka. Dla przelewów z zagranicy: IBAN: PL89249000050000453062407892 Kod BIC/SWIFT: ALBPPLPW

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny przyznana

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska