Marzy im się fresk powstańczy

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Krzysztof Stecki i Tomasz Zatwarnicki chcą oddać hołd powstańcom warszawskim.
Krzysztof Stecki i Tomasz Zatwarnicki chcą oddać hołd powstańcom warszawskim.
Krzysztof Stecki i Tomasz Zatwarnicki zdobyli w ubiegłym roku nagrodę w konkursie na scenariusz filmu o powstaniu warszawskim.

Złote Spinki 2007

Złote Spinki 2007

W sobotę, 17 lutego 2007, nto nagrodzi najwybitniejszych Opolan Złotymi Spinkami. Przyznamy je po raz dziesiąty, jak zwykle w pięciu kategoriach. Krzysztof Stecki i Tomasz Zatwarnicki są nominowani w kategorii kultura.

Konkurs ogłosił Polski Instytut Sztuki Filmowej. Patronował mu Andrzej Wajda. W jury zasiedli m.in. dwaj giganci polskiego kina - Janusz Morgenstern i Jerzy Kawalerowicz. Do walki o laury przystąpiły dziesiątki ludzi z branży. A wygrali dwaj amatorzy z Opola, o których nikt w Warszawie nie słyszał. Pierwszy prawdziwy scenariusz filmowy, jaki mieli w rękach, to był ich własny. "Jak to się robi" nauczyli się z hollywoodzkiego podręcznika. Tak powstał scenariusz "1944: Warszawa".
Stecki, historyk z wykształcenia, przez kilka lat był dziennikarzem "Nowej Trybuny Opolskiej", obecnie utrzymuje się z doradztwa podatkowego. Zatwarnicki dawno temu zakładał słynną grupę TSA.

O powstaniu warszawskim wie wszystko. Tą wiedzą dzieli się na założonej przez siebie imponującej stronie internetowej. I to właśnie z internetu przyszła wiadomość o konkursie. Wizję filmu o powstaniu warszawskim - całym powstaniu, nie jego wycinkach, jak dotąd było w polskim kinie - Zatwarnicki nosił w sobie od dawna.

Do pisania zabrali się na pięć tygodni przed zamknięciem konkursu. Zaludnili scenariusz kilkudziesięcioma autentycznymi bohaterami i wizją 800 tysięcy zwykłych mieszkańców zamordowanego miasta. Z werdyktu jury dowiedzieli się, że napisali współczesną epopeję narodową - "scenariusz wielkiego fresku filmowego", który "w wysmakowany artystycznie sposób łączy wielki obraz historii z ludzkimi, osobistymi dramatami".
Na wręczeniu nagród padło wiele szumnych słów o "narodowej sprawie", jaką powinien być ich film. Oni liczą na to, że powstanie wielkie kino o największej w XX wieku tragedii, która pochłonęła 200 tysięcy cywilnych ofiar. Chcieliby zdążyć, nim umrze ostatni powstaniec warszawski, bo ten film przede wszystkim ma być hołdem złożonym ludziom, czekającym na niego od 60 lat.
Choć minęło już kilka miesięcy, sprawa filmu ani trochę nie ruszyła z miejsca. Telefon obu autorów dzwoni często, ale potencjalni producenci chcą jednego: by amatorzy z Opola zrezygnowali z praw autorskich. - Nie ma mowy - odpowiadają opolanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska