Koronawirus. Maseczki i rękawiczki chronią przed zakażeniem, mimo różnych sprzecznych opinii

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Wideo
od 16 lat
Rząd daje kolejne zalecenia o to, jak dbać o zdrowie w czasach epidemii koronawirusa. Problem w tym, że niektóre z nich są niejasne, a inne wręcz sprzeczne z poprzednimi zaleceniami.

Zamieszanie dotyczy m.in. zakładania rękawic ochronnych. Jeszcze 30 marca na stronach Ministerstwa Zdrowia można było przeczytać „Nie używaj rękawiczek jednorazowych (jeśli źle je zdejmiesz, możesz się zakazić tym, co na nich jest)”.

Tymczasem dzień później minister zdrowia Łukasz Szumowski na wspólnej konferencji z premierem Mateuszem Morawieckim ogłosili, że od 2 kwietnia wszyscy klienci będą musieli robić zakupy w jednorazowych rękawiczkach.

Na szczęście od początku i konsekwentnie rządzący rekomendują dezynfekowanie rąk podczas codziennych czynności. W związku z tym coraz więcej osób nosi ze sobą niewielkie dozowniki z takimi preparatami - po dotknięciu sklepowej klamki, wózka, czy też bankomatu, dezynfekują ręce.

Tu trzeba jednak zachować umiar, bo z drugiej strony zbyt częste używanie środków odkażających może prowadzić do wysuszania i pękania skóry.

Największe zamieszanie dotyczy jednak maseczek. W tym przypadku rząd konsekwentnie neguje ich przydatność to ludzie obserwują jakie zasady bezpieczeństwa wdrażają inne kraje. Przykładowo w Czechach i Bułgarii ich noszenie w miejscach publicznych jest obowiązkowe.

Na rynku jest za mało maseczek, więc rząd prawdopodobnie bał się, że jeżeli wprowadzą taki obowiązek, to zabraknie ich dla służby zdrowia, czyli tam, gdzie są najbardziej potrzebne - mówi nam jeden z lekarzy, który ze względu na rządowy zakaz publicznego wypowiadania się ws. koronawirusa, prosi by nie podawać jego imienia i nazwiska.

Lekarz dodaje, że maseczki chronią przed zakażeniem (choć tylko w pewnym stopniu). Muszą być jednak używane z umiarem. Nie należy ich nosić dłużej niż pół godziny, a po użyciu należy taką maseczkę wyprać, przeprasować żelazkiem lub wyrzucić w taki sposób, by nie walała się po ulicy. Jeśli ktoś nie ma maseczki, może zakryć usta i nos zwykłym szalem lub chustą, ale po powrocie do domu najlepiej wrzucić te rzeczy do pralki.

Maseczki zapobiegają szerzeniu się wirusa i są dobrym rozwiązaniem np. podczas wyjścia do sklepu, gdzie stykamy się z innymi ludźmi - uważa Roman Kolek, który z ramienia urzędu marszałkowskiego odpowiada za ochronę zdrowia mieszkańców regionu. - Poza tym taka maseczka sprawia, że nie możemy dotknąć dłońmi bezpośrednio ust czy nosa.

Eksperci z rządowego instytutu NLM, który w USA prowadzi m.in. bibliotekę medyczna, policzyli jeszcze w 2013 r. (przy okazji rosnącej ilości zachorowań na grypę), że maseczki chirurgiczne ograniczają średnio sześciokrotnie możliwość kontaktu z wirusem. Badanie było wykonane przy użyciu atrapy głowy i symulatora oddychania, który generował podmuchy. W podobny sposób Chińczycy dowiedli, że nawet zwykłe bawełniane płótno (np. szal), jest w stanie ograniczyć kontakt z wirusem 2,5 krotnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska