Maskotki na szczęście, ściągi na wszelki wypadek

Tomasz Dragan, Sławomir Mordka
1594 maturzystów z 13 szkół średnich w powiatach brzeskim i namysłowskim pisało wczoraj maturę z języka polskiego.

Uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego w Brzegu zdawali egzamin w brzeskim ratuszu. To kilkuletnia tradycja tej szkoły. Większość licealistów pisała maturę w dużej sali Stropowej, pozostali - w małej.
Na ratuszowych krużgankach młodzież gromadziła się już od godziny ósmej rano.
- Muszę przyznać, że sporo zakuwałem w ostatnich dniach - mówi Michał Boryk. - Na salę wchodzę z wiedzą i maskotką - hipopotamem z serduszkiem, którego dostałem od mojej dziewczyny. Chciałbym, żeby był jakiś temat ogólny, na przykład o problemach etycznych człowieka.
- Ja nie mam żadnych maskotek, ale myślę, że zdam - mówi Adrian Nowok, który w ostatnim tygodniu przed maturą uczył się po kilka godzin dziennie. - Chciałbym, aby był jakiś temat współczesny.
- Nastawiam się na pisanie tematu czwartego, czyli analizę wiersza - mówi Anna Piaszczyńska. - Nie mam maskotki, ale wzięłam ze sobą zielone jabłko. Dlaczego? Bo nauczyciele nam mówili, że jeśli się czegoś nie wie, wtedy warto spojrzeć na coś zielonego i już wiedza wraca do głowy. Poza tym oczywiście mam na sobie czerwone majtki na szczęście.

Zapytani o ściągi, maturzyści odpowiadali niechętnie. - Chyba że pan nie poda nazwisk - mówili. - Pewnie, że mam "pomoce naukowe" - w kształcie harmonijki. Pracowałem nad nią kilkanaście godzin - mówił jeden z nich. - Ale może nie będę musiał z nich korzystać.
Nie mniej od uczniów przejęci byli ich rodzice. - To większy stres niż pisanie własnej matury - mówi Urszula Bilińska, mama Roberta. - Jesteśmy zdenerwowani, ale to chyba normalne - dodaje jej mąż Ryszard. - Teraz idziemy do domu i w napięciu będziemy czekać na godzinę czternastą, kiedy pisanie się skończy.
- Przygotowując kanapki dla naszych dzieci, mniej się stresujemy - mówi Stanisława Ziobrowska, mama Pauliny. Każdy maturzysta dostał bułkę z szynką, żółtym serem i warzywami. Była też herbata, kawa i czekolada. - Ściąg do posiłków nie wkładamy - dodaje pani Ziobrowska.
W namysłowskim ogólniaku już za piętnaście dziewiąta wszyscy maturzyści siedzieli w ławkach na sali gimnastycznej, gdzie zorganizowano egzamin dojrzałości. Przez szyby w drzwiach spoglądali zdenerwowani rodzice. - Chcę zobaczyć, jakie miejsce wylosowała córka. Przynajmniej będę spokojniejszy - tłumaczył Franciszek Franków, ojciec Fabiany.

Pewni wiedzy swojej córki Katarzyny byli też państwo Jolanta i Zbigniew Grześkowiczowie. - Na pewno napisze dobrze. Zastanawiamy się tylko, na jaką ocenę - powiedzieli nam rodzice.
Tymczasem na sali panowała nerwowa atmosfera. Jeszcze na kilka minut przed dziewiątą uczniowie mogli skorzystać z toalety. W tym czasie zasady przeprowadzenia egzaminu wyjaśniał dyrektor liceum Jan Sozański. - Niestety, wszystkie większe maskotki trzeba zostawić na zewnątrz - przypominał dyrektor.
- Nie jestem przesądny i nie mam żadnego talizmanu - powiedział nam Dominik Wołoszczuk. - W pisaniu pracy pomoże mi to, co mam na stoliku, czyli łyk napoju i jakaś kanapka.
Na stoliku Darii Bieleń stała miniaturowa figurka Buddy. - To na szczęście - podkreślała dziewczyna. - Oczywiście, jak chyba wszystkie dziewczyny, mam również czerwoną bieliznę.

Po maturze nastroje większości zdających były dobre. - Tematy okazały się bardzo łatwe - mówiła większość z nich. Z sali w brzeskim ratuszu jako pierwsza, kilka minut po godzinie 13, wyszła Anna Wojtyła. - Chyba dobrze mi poszło, tym bardziej że miałam przy sobie maskotkę - małego słonika. Pisałam na drugi temat - o zwycięzcach i pokonanych na podstawie losów bohaterów literackich.
- Rzeczywiście, tematy nie były najtrudniejsze - mówi Dariusz Byczkowski, polonista z II LO. - Nikt nie zrezygnował z pisania po zapoznaniu się z tematami. Nikogo nie złapaliśmy na ściąganiu.
Przez kilka godzin na korytarzu w ratuszu kręcił się Bartosz Olszewski, uczeń II LO, który jako finalista olimpiady z języka polskiego był zwolniony z wczorajszego pisania matury. - Przyszedłem pokibicować kolegom - mówi. - Dopiero w środę będę z niektórymi z nich pisał historię.
O wrażenia po egzaminie spytaliśmy też maturzystów z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Brzegu. - Prawie wszyscy wybrali drugi temat o zwycięskich i pokonanych bohaterach literatury - powiedział nam Krzysztof Wojtas.
- Matura z polskiego okazała się miłą przygodą. A tak się baliśmy tego egzaminu - zauważyła Małgorzata Pocentek.
Wszyscy maturzyści z ekonomika dostali przed wejściem maskotki ufundowane przez Wyższą Szkołę Bankową z Wrocławia.
Po egzaminie część brzeskich i namysłowskich maturzystów poszła na piwo, inni od razu do domu uczyć się do dzisiejszych egzaminów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska