Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Oleśnie produkuje takie nabiałowe produkty jak masło ekstra z Olesna, twaróg klimek z Olesna i oleską śmietankówkę. Zwłaszcza śmietankówka, czyli "świeża śmietanka z odrobiną alkoholu", robi furorę.
Delektował się nią nawet prymas senior Józef Glemp, jako prezent trafiła także do Grecji i Portugalii. Atrakcyjność oleskiej śmietankówki jeszcze bardziej zwiększa fakt, że nie da się jej kupić w sklepach. Można jej spróbować tylko podczas degustacji.
- To alkohol, więc nie jest łatwo wprowadzić ją do sprzedaży - wyjaśnia Wilhelm Beker, prezes Okręgowej Mleczarni w Oleśnie. - Pracujemy nad tym, aby zarejestrować oleską śmietankówkę jako produkt tradycyjny.
Produkty tradycyjne to furtka, która pozwala sprzedawać tradycyjne alkohole bez banderoli i płacenia akcyzy. Z opolskich specjałów z procentami na liście produktów tradycyjnych jest już piwo miodowe oraz nalewka orzechowa. Na listę zostało wpisane także masło ekstra z Olesna.
Masło to jeden z najsłynniejszych produktów, wręcz okręt flagowy oleskiej mleczarni.
- Nasze masło w 100 procentach robione jest ze śmietany według receptury sprzed kilkudziesięciu lat - mówi Wilhelm Beker. - To jest zresztą jeden z warunków wpisania na listę produktów tradycyjnych.
Oleska mleczarnia sprzedaje miesięcznie ponad 20 ton masła, mimo iż kostka kosztuje 4,50 zł, czyli więcej niż w supermarkecie.
Dwa lata temu masło z Olesna chciały zamówić nawet linie lotnicze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
- Zadzwonił pośrednik z Holandii i chciał podpisać umowę na dostawę 25 ton masła tygodniowo - opowiada Wilhelm Beker. - Dla małej mleczarni z Olesna takie zamówienie to zaszczyt, ale odmówiłem, bo musielibyśmy zwiększyć produkcję kilkakrotnie i przestawić cały zakład tylko na masło.
Uzależnienie się od jednego odbiorcy jest groźne dla zakładu, bo po roku klient może wycofać zamówienie, a firma gorączkowo będzie szukać zamówień.
Handel z żuka pod dworcem
Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska z Olesna prezentuje dzisiaj swoje wyroby na stoiskach w Brukseli i Berlinie. Jest jedną z gospodarczych wizytówek Opolszczyzny. To dość zaskakujące, bo przecież nadal jest to mała spółdzielnia, mieszcząca się w starym zakładzie przy ulicy Dworcowej w Oleśnie.
Mleczarnia zatrudnia 52 pracowników, czyli nie jest dużym zakładem. Od 15 lat spółdzielnią kieruje Wilhelm Beker (w mleczarni pracuje od ponad 30 lat), który z zawodu jest technikiem obróbki skrawaniem. Dobrze pamięta czasy, kiedy po 1989 roku dawne PRL-owskie spółdzielnie padały jak muchy.
- Z Zachodu napływała pomoc żywnościowa z darmowymi dużymi blokami masła, Czesi zasypywali nas tanim masłem z łojem - wspomina Wilhelm Beker. - Jeździłem wtedy z naszym masłem do Tarnowskich Gór, gdzie sprzedawałem je prosto z żuka zaparkowanego pod dworcem.
Wtedy zakłady mleczarskie były jeszcze niemal w każdej gminie. Nie tylko w Oleśnie, ale i w Dobrodzieniu, Gorzowie Śląskim, Rudnikach, Kluczborku i Krzepicach. Dzisiaj z tych wszystkich przetrwało tylko Olesno. M.in. dlatego, że oleska mleczarnia zauważyła, że świat się zmienił i wraz z nim zmienić musi się także branża mleczna.
- Dzisiaj mało kto to pamięta, ale jeszcze 15 lat temu rolnicy oddawali mleko w bańkach, które odbierali wozacy i wieźli do zlewni - wspomina Wilhelm Beker. - Mieliśmy 2,5 tysiąca dostawców. Niektórzy mieli tylko jedną krowę i co dwa dni oddawali 5 litrów, czyli to, czego sami nie wypili.
Oleska mleczarnia kupiła wtedy na kredyt stu największym dostawcom nowoczesne schładzalniki do mleka o pojemności 100-200 litrów. Dzisiaj tych 100 rolników jest dostawcami mleka i członkami spółdzielni, tylko że ich zbiorniki na mleko mają już po 3-4 tysiące litrów.
- Nasi najwięksi dostawcy hodują 100-200 krów i oddają codziennie prawie po 3 tysiące litrów mleka, czyli tyle, ile kiedyś zbieraliśmy z całej gminy - mówi Wilhelm Beker. - To jest idealnie czyste, schłodzone mleko, a dobre masło można zrobić tylko z dobrego mleka.
Masło to nie trucizna
Kilkanaście lat temu masło produkowane w Oleśnie sprzedawało się jednak bardzo słabo.
- To były czasy, kiedy przekonywano, że masło to prawie trucizna i należy jeść tylko margarynę - przypomina Wilhelm Beker. - Klienci wprawdzie chwalili nas, że nasze masło jest pyszne, ale co z tego, skoro produkcja była nieopłacalna, musieliśmy do niej dopłacać.
Zamiast zaprzestać produkcji, prezes Beker postanowił wtedy spróbować podbić rynek. Przede wszystkim wprowadził nowe, żółte opakowanie z uśmiechniętą krową i z dużym napisem "Masło Ekstra z Olesna".
- Wcześniej wszystkie masła w Polsce sprzedawano w tym samym opakowaniu z mlekiem wylewającym się z dzbanka, to było opakowanie zaprojektowane przez Centralny Związek Spółdzielni Mleczarskich - wspomina Wilhelm Beker. - O tym, w jakiej mleczarni wyprodukowano daną kostkę masła, informował tylko wybijany na opakowaniu numer zakładu. Czyli w praktyce żaden klient nie wiedział, skąd jest to masło, kod był znany co najwyżej kontrolerom.
Drugą decyzją prezesa oleskiej mleczarni było podniesienie ceny o 30 procent, bo nie było sensu nadal sprzedawać go poniżej kosztów produkcji.
- Co ciekawe, po podniesieniu ceny klienci zaczęli doceniać nasze masło i sprzedaż mocno się zwiększyła! - mówi Wihelm Beker.
Takie tradycyjne masło ma krótki okres przydatności do spożycia, a najlepsze jest świeże.
- Dlatego sami zbudowaliśmy sieć dystrybucji i rozwozimy masło nie tylko w Oleśnie, ale także do Opola, Zabrza czy Gliwic - mówi Wilhelm Beker.
W Opolu na początku nabiał z mleczarni w Oleśnie był sprzedawany tylko w trzech sklepach. Dzisiaj w stolicy regionu jest aż 40 punktów sprzedaży z masłem z Olesna i innymi produktami z mleczarni.
Moda na zdrowe jedzenie
Dzisiaj mleczarnia w Oleśnie ma swój złoty czas, jej obroty rosną, zdobywa dużo nagród, reprezentuje Opolszczyznę na targach gospodarczych, ale Wilhelm Beker wie, że preferencje klientów się zmieniają.
- Teraz jest moda na zdrową, tradycyjną żywność i właśnie w tej niszy odnieśliśmy sukces - mówi szef mleczarni w Oleśnie. - Ale trudno przewidzieć, co będzie za 2-3 lata. Była już moda na margarynę, była moda na zagraniczne produkty z supermarketów.
W 2015 roku zniesione zostaną kwoty mleczne - to całkowicie zmieni rynek. My nie możemy konkurować z gigantami, sprzedającymi swoje produkty w sieciach handlowych. Stawiamy na dobrą jakość, na tradycyjną żywność i liczymy na to, że klienci to docenią. Ja też kupuję chleb od 20 lat w jednej piekarni, bo jest bardzo dobry.
Wilhelm Beker, nominowany w tym roku do Złotej Spinki nto, zapewnia, że mleczarnia z Olesna nadal pozostanie spółdzielnią.
- Denerwuje mnie, kiedy słyszę, że spółdzielnie są przeżytkiem - mówi Wilhelm Beker. - Przecież działamy na takich samych zasadach co grupy producenckie. Nasi rolnicy zrzeszyli się, spółdzielnia jest ich firmą, a od prezesa żądają, abym jak najkorzystniej sprzedał mleko z ich gospodarstw. Spółdzielnia nie chowa zysków do kieszeni ani nie transferuje pieniędzy za granicę. Zysk zakładu jest zyskiem członków spółdzielni.
Podczas rozmowy do prezesa Bekera zadzwonił jeden z rolników, członków spółdzielni. Powiedział, że pilnie potrzebuje 30 tysięcy złotych na maszynę rolniczą. Na drugi dzień dostanie przelew. To taki wewnętrzny kredyt na zero procent w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Oleśnie, bez odsetek.
- Właśnie dlatego jestem gorącym zwolennikiem spółdzielczości - mówi Wilhelm Beker. - My nie przeniesiemy produkcji do innego kraju, mleczarnia w Oleśnie mieści się w tym samym miejscu od 106 lat i mam nadzieję, że będzie działała także przez kolejne sto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?