Mateusz Masternak przed walką o pas IBF: Żyję teraz z czegoś innego

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
30podpromkapica
30podpromkapica K_kapica_afk
- W polskim boksie nie ma teraz w ogóle pieniędzy. W ostatnim czasie żyję z czegoś innego. Przyszłość jest nieznana. Na razie szykuje się do walki z Jaiem Opetaią i chciałbym mieć takie problemy, żeby ją wygrać, a potem zastanawiać się co dalej - mówi w rozmowie z nami Mateusz Masternak, pretendent do tytułu mistrza świata organizacji IBF.

To już pewne, że w czerwcu stoczy pan walkę o mistrzostwo federacji IBF z Jaiem Opetaią?
Na ten moment trwają rozmowy pomiędzy promotorami, moimi i Opetai. Nie mamy jeszcze odpowiedzi zwrotnej, kilka rzeczy zaakceptowaliśmy. Opetaia ma czas do 2 czerwca, aby stoczyć walkę o obronę mistrzowskiego pasa, takie wytyczne otrzymał od federacji IBF. Jedną prośbę o przesunięcie terminu walki już wykorzystał. Teraz musi ją stoczyć najpóźniej do 1 czerwca i na taki termin wstępnie jest zaplanowana. W kalendarzu 1 czerwca wypada jednak w czwartek, a ja jeszcze nie słyszałem, żeby gale bokserskie odbywały się w ten dzień. Zazwyczaj są organizowane w soboty i środy dlatego nie wiem, czy poza kontuzją Opetai po walce z Briedisem w której złamał szczękę, a później przeszedł operację barku, nie ma jeszcze problemu gdzieś indziej.

Czasu do ewentualnej walki coraz mniej. Zdąży się pan do niej odpowiednio przygotować?
Będzie bardzo trudno. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby pojedynek miał się odbyć w Europie bez zmiany strefy czasowej. Nie ukrywam, że taki wyjazd byłby mocno egzotyczny.

Kiedy zapadnie ostateczna decyzja?
Ona powinna już być! Nie ma więcej czasu na rozmowy i negocjacje. Jeśli taka decyzja zapadnie na trzy tygodnie przed walką, to ja mogę powiedzieć, że się nie zgadzam. Powiedziałem już zresztą odpowiednim ludziom, że od momentu podpisania kontraktu potrzebuję sześć, siedem tygodni na treningi oraz tydzień na aklimatyzację. Niektórzy żądają nawet dwunastu tygodni. Ponieważ
jestem w ciągłym treningu, sześć tygodni na przygotowania mi wystarczy, ale w tym momencie zostaje właśnie sześć tygodni do 1 czerwca. Niech zwlekają dalej.. Jeśli nie dadzą nam więcej czasu, Opetaia straci pas.

Walka ma się odbyć w Samoa na świeżym powietrzu przy obecności 20 tysięcy widzów. Takiej przygody w karierze jeszcze pan chyba nie przeżył?
Zdecydowanie nie! Wychodzę jednak z założenia, że los chce dla mnie jak najlepiej i nie zastanawiam się nad tym, gdzie przyjdzie mi stoczyć kolejny pojedynek. Staram się nie brać do siebie rzeczy na które nie mam wpływu. Jeśli pojadę do Samoa, będę jak najlepiej przygotowany i dam z siebie wszystko. Jeśli walka się jednak nie odbędzie, moim kolejnym rywalem będzie najprawdopodobniej ostatni rywal Krzysztofa Głowackiego, Richard Riakporh.

Opetaia urodził się w Australii i na arenie międzynarodowej reprezentuje ten kraj, ale ma samoańskie korzenie. Jest aktualnym mistrzem IBF w kategorii junior średniej, po tym jak w ubiegłym roku pokonał Mairisa Briedisa. Do tej pory stoczył 22 walki, wszystkie wygrał, 17 przed czasem. Analizuje już pan słabe i mocne strony rywala?
To zawodnik leworęczny, sprytny, poukładany technicznie. Jak by nie patrzeć, kawał dobrego boksera. Na tle Briedisa wyglądał rewelacyjnie, tyle, że Łotysz w ostatnim czasie bardziej udaje idiotę niż boksera. W walce z Opetaią w ogóle nie boksował.

Z warunków finansowych walki z Opetaią będzie pan zadowolony?
Niestety nie! Zgodziłem się na pieniądze, które za walkę o mistrzostwo świata są bardzo małe tylko dlatego, że poświęcam boksowi sporo czasu i to będzie jednak pojedynek o mistrzowski pas. Muszę w tym miejscu powiedzieć, że w polskim boksie nie ma teraz w ogóle pieniędzy. W ostatnim czasie żyję z czegoś innego niż boks.

Może się okazać, że na przygotowaniach do walki nawet straci pan finansowo?
Nie mogę sobie na to pozwolić. Promotorzy rywala powinni nam wysłać przedpłatę, w przypadku, gdyby walka się nie odbyła, przedpłata nie jest już zwracana. Na ten moment jej nie ma, czekamy co zrobią. My natomiast skontaktowaliśmy się z jednym sparingpartnerem i zażyczył sobie półtora tysiąca euro za tydzień przygotowań. Gdybym miał zapłacić jeszcze kilku innym, mogłoby się, okazać, że stracę nawet 30 tysięcy dolarów. Nie może tak być, że ja do walki dopłacę z własnej kieszeni.

Jest pan niepokonany od prawie trzech lat, od sześciu pojedynków notuje zwycięską serię. Co dalej w przypadku ewentualnej wygranej z młodszym o osiem lat rywalem?
Przyszłość jest nieznana. Na razie szykuje się do walki z Opetaią i chciałbym mieć takie problemy, żeby ją wygrać i zastanawiać się co dalej.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mateusz Masternak przed walką o pas IBF: Żyję teraz z czegoś innego - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska