Matka domaga się alimentów od dzieci. Bo nie ma za co żyć

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Pani Danuta (z prawej) twierdzi, że jest bardzo schorowana, a 900 zł renty to za mało, żeby pokryć wszystkie opłaty, zapłacić za leki i jedzenie. - Nie mam  już siły dalej tak żyć - mówi. Na zdjęciu także: adwokat Danuty J. i opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Pani Danuta (z prawej) twierdzi, że jest bardzo schorowana, a 900 zł renty to za mało, żeby pokryć wszystkie opłaty, zapłacić za leki i jedzenie. - Nie mam już siły dalej tak żyć - mówi. Na zdjęciu także: adwokat Danuty J. i opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
67-letnia Danuta J. z Ozimka domaga się alimentów od swoich dorosłych dzieci. Syn i młodsza córka się buntują, nie chcą łożyć na matkę.

Jestem stara, samotna, schorowana i nie mam za co żyć - opowiada ze łzami w oczach pani Danuta. - Gdybym nie musiała, nie szłabym do sądu z własnymi dziećmi, ale nie mam wyjścia.

Mieszkanka Ozimka ma czwórkę dzieci.

Starsza córka od razu zgodziła się płacić mamie alimenty, jednak młodsza i jeden z synów nie chcą o tym słyszeć. Z czwartym dzieckiem pani Danuty nie ma żadnego kontaktu, nie wiadomo, gdzie przebywa, co się z nim dzieje.

Kobieta twierdzi, że przez wiele lat pomagała w wychowywaniu wnuczki, na młodszą córkę przepisała też mieszkanie, które wcześniej zajmowała. Ta w zamian miała wynająć matce inny lokal i płacić za niego.

Tak też było, ale jak wynika z akt sprawy, czynsz był opłacany tylko przez trzy miesiące.

- Mam 900 złotych renty, mieszkanie kosztuje 500 zł, kolejne 200 zł to rata kredytu - wylicza Danuta J. - Zostaje mi tylko 200 złotych na życie. Za to muszę kupić lekarstwa, zapłacić za światło... Na jedzenie już nie starcza.

Pani Danuta ma bezwładną jedną rękę, porusza się o kulach, ma też poważne problemy z mową. Mówi, że nie ma już siły dalej tak żyć, dlatego wytoczyła swoim dzieciom sądową sprawę o alimenty.

Jedna córka od razu zgodziła się pomóc matce więc sąd zabezpieczając powództwo zasądził od niej 400 zł alimentów. Dwoje dzieci takiej zgody nie wyraziło.

Jak wynika z akt sprawy, syn swój sprzeciw tłumaczy m.in. tym, że kiedy był mały matka oddała go na jakiś czas do domu dziecka. Danuta J. przyznaje: - Byłam wówczas po wylewie, mąż mi nie pomagał, musiałam tak zrobić.

We wtorek przed Sądem Rejonowym w Opolu odbyła się pierwsza rozprawa. Pozwani nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami, wnieśli też o utajnienie sprawy. Sąd się do tego wniosku przychylił.

- Roztrząsane będą sprawy rodzinne, te najbardziej intymne, dlatego proces powinien się toczyć za zamkniętymi drzwiami - wyjaśnia sędzia Agnieszka Bojar z wydziału cywilnego SR w Opolu.

Na rozprawie przesłuchano kilku świadków. Kolejna zaplanowana jest na 7 listopada.

- Kodeks rodzinny mówi jasno: alimentów można domagać się od krewnych w linii prostej, w tym od dzieci - tłumaczy Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu. - Podstawą do takiego pozwu jest życie w niedostatku, niemożność samodzielnego zaspokojenia usprawiedliwionych potrzeb.

Kodeks rodzinny i opiekuńczy reguluje też obowiązek alimentacyjny, podlegają mu rodzice wobec dzieci i odwrotnie, małżonkowie i byli małżonkowie, rodzeństwo, a nawet wnukowie wobec dziadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska