Matka Kolakowej

Anna Jaszowska "Dziennik Bałtycki" 28 października 2002
Dorota Kolak brawurowo zagrała Matkę. Spodoba się również Piotr Jankowski w roli Leona.
Dorota Kolak brawurowo zagrała Matkę. Spodoba się również Piotr Jankowski w roli Leona.
Teatr Wybrzeże sięgnął do klasyki dramatu, by zaprezentować - nie po raz pierwszy zresztą - "Matkę" Witkacego.

I od razu pojawiły się dywagacje: po co? Odpowiedź na to pytanie wydaje się teraz mocno spóźniona, skoro przedstawienie doprowadzono do premiery, a publiczność - kupując bilety - sama zdecyduje, czy było warto. Według mnie - było.

Napisana w 1923 roku, na scenę dotarła dopiero pod koniec lat 60. Uznana za najlepszy utwór dramatyczny Witkacego. Bohater, niedoszły geniusz - Leon Węgorzewski - pozostaje na utrzymaniu Matki - alkoholiczki, zarabiającej robótkami na drutach. Kiedy Matka ślepnie, syn - nadal w imię swojej bliżej niesprecyzowanej idei - zaczyna zarobkować jako sutener, szpieg, aferzysta, nie gardząc też dochodami młodej żony, którą wysyła na ulicę. Mamy więc alkoholizm, orgię narkotykową, wulgarny seks, także w wydaniu z transwestytą, i wreszcie śmierć Matki z przedawkowania. Mamy też całą gamę uczuć łączących Matkę z jedynakiem Leonem: ślepą miłość, nadopiekuńczość, ale także krytycyzm, zwątpienie, a nawet nienawiść.
Młody, choć nazywany już niepokornym reżyser - Grzegorz Wiśniewski - zaskakuje widza pomysłami od początku. Aby wziąć udział w przedstawieniu, najpierw wchodzimy na scenę, by za kurtyną znaleźć się na wykreowanej widowni, gdzie wokół specjalnie do tego przedstawienia wykonanej sceny obrotowej ustawiono ławki dla widzów. Na ścianach znajduje się kilkanaście początkowo niezauważalnych monitorów, które w odpowiednim czasie "zagrają". Uruchomione pilotem pokażą migające obrazy, które w połączeniu z muzyką Tymona Tymańskiego zaskoczą widza po raz kolejny. W tym przedstawieniu zresztą stale coś nas zaskakuje.

Dorota Kolak jest świetna i prezentuje aktorstwo najwyższej próby. Dlatego dla mnie to bardziej "Matka" Kolakowej niż Witkacego. Ale i pozostali aktorzy będą się podobać. Piotr Jankowski w roli Leona, odważna (jest scena, w której aktorka prezentuje się jedynie w rajstopach...) Marta Anna Kalmus w roli zepsutej Zosi, zabawny w roli transwestyty Grzegorz Gzyl, wreszcie ojciec i syn Michalscy - wszyscy zasługują na uznanie. Ale mimo to wysoko nad nimi cały czas unosi się rola tytułowej Matki. Matki - Kolakowej.
Brawa po premierowym przedstawieniu nie były grzecznościowe. A tak zdarzyło się w przypadku jednej z wcześniejszych premier. Publiczność chyba więc doceniła starania reżysera i aktorów. Sam reżyser także, bo wpadł na scenę z butelką szampana, oblewając nim - w geście radości - scenę i aktorów. Wychodząc, podsłuchiwałam pierwsze amatorskie recenzje widzów. I nawet jeśli profesjonalni krytycy będą wybrzydzać, zwykłym widzom taki teatr się spodobał. A o to przede wszystkim, jak sądzę, chodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska