ME piłkarek ręcznych 2022. Polska przegrała z Czarnogórą. Stracona szansa na awans

Polska: Kobylińska 6, Achruk 4, Kochaniak-Sala 3, Wiertlak 3, Olek 2, Łabuda 2, Rosiak 2, Nosek 1.
Czarnogóra: Radicević 12, Malović 4, Pavicević 4, Jauković 3, Brnović 2, Raicević 1.

Po porażce z Niemkami Polki niespodziewanie wygrały z utytułowaną Hiszpanią i stanęły przed szansą na awans. Z jednej strony wszystko miały w swoich rękach, z drugiej - aby osiągnąć cel, musiały przynajmniej zremisować z mocną Czarnogórą, w dodatku na jej terenie (współorganizator ME), w Podgoricy.

Polki znakomicie rozpoczęły to spotkanie, prowadziły już 5:2 (w 8 min, po efektownym rzucie Moniki Kobylińskiej pod poprzeczkę). Ta przewaga jednak nie wystarczyła na długo, nasze zawodniczki nie kończyły akcji celnymi rzutami i wkrótce było 6:6. Co gorsza dla nas, gospodynie poszły za ciosem i odskoczyły na dwa trafienia (7:9), w dodatku po chwili grały w przewadze (kara 2 minut dla Karoliny Kochaniak-Sali). Biało-Czerwone nie tylko przetrzymały trudny fragment, ale i wyszły na prowadzenie 10:9 w 53 min (dwa ważne gole zdobyła w tym czasie Kinga Achruk).

Przy drugiej karze (dla Kobylińskiej) tak dobrze już nie było. Nasza drużyna wycofywała bramkarkę, a po stratach piłki to Czarnogórzanki zdobywały łatwe gole (od 11:10 do 11:12 w 28 min).

W samej końcówce I połowy rywalki miały piłkę. Adrianna Płaczek obronił jednak rzut, po chwili po drugiej stronie boiska w trudnej sytuacji trafiła Kobylińska (na 5 sekund przed seryną) i zespoły zeszły do szatni przy wyniku 12:12. Tak wynik dawał nam awans już po tym spotkaniu.

Po zmianie stron Biało-Czerwone w praktyce szybko pogrzebały swoje szanse, bo zaczęły popełniać seryjnie błędy w ataki i obronie (która przed przerwą była ich mocną stroną). Mogły objąć prowadzenie, ale Magda Balsam przestrzeliła z karnego. Przy stanie 13:14 Barbara Zima obroniła karnego wykonywanego przez Milenę Raicević, lecz minutę później, w kolejnej takiej sytuacji, to rywalka - tym razem Jovanka Radicević - była górą. Następnie Balsam przy rzucie ze skrzydła trafiła w słupek.

Przy stanie 13:17 trener Polek Arne Senstad poprosił o czas. Nasza drużyna grała w przewadze, ale nie wykorzystała tej okazji, po stracie piłkę przejęły rywalki i przetrzymały trudne chwile. A po chwili powiększyły dystans do 5 trafień (13:18 w 42 min).

Nasza niemoc w ataku trwała przez 8 minut, przełamanie nastąpiło z karnego (14:18 w 42 min). Gra się wprawdzie wyrównała, z tym, że gospodyniom wystarczało pilnować wyniku. Większych problemów z tym nie miały, bo gra Polek w ataku kulała, często trafiły piłkę. Po rzucie do pustej bramki Radicević różnica na 10 minut przed końcem wynosiła 6 goli (17:23).

Nasza drużyna jeszcze zdobyła się na zryw. Gdyby przy stanie 19:23 więcej szczęścia miała Monika Wiertelak (po kontrze i rzucie piłka, odbiwszy się od parkietu, trafiła w poprzeczkę), pewnie dodałoby to skrzydeł. Więcej ostrzeżeń rywalki nie potrzebowały, kontrolowały już grę.