Medal Małysza był w głowie Lepistoe

fot. Archiwum własne
Grzegorz Mikuła
Grzegorz Mikuła fot. Archiwum własne
- Ammann to też tylko człowiek, nie maszyna, więc wszystko jest możliwe - mówi Grzegorz Mikuła, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

Adam Małysz cały sezon skakał niewyraźnie, żeby w samą porę złapać formę i zdobyć medal. W czym tkwi tajemnica tego sukcesu?
- W głowie Hannu Lepistoe. To jest niezwykły trener, który z różnymi zawodnikami zdobył ponad 50 medali mistrzostw świata i olimpiad. Właśnie z tym milczącym, trochę wycofanym trenerem Małysz rozumie się bez słów i ufa mu bezgranicznie. Dlatego na prośbę Adama stworzyliśmy team pod wodzą Lepistoe, dodając do tego serwismena i Roberta Mateję jako drugiego trenera oraz organizując im warunki i miejsca zgrupowań, jakie chcieli. Lepistoe wrócił do Polski, bo, jak mówił, Małyszowi się nie odmawia. Stworzył przemyślany plan przygotowań i z całym spokojem go zrealizował.

- W sobotę konkurs na wielkiej skoczni. Małysz ma większe czy mniejsze szanse niż przedwczoraj?
- Takie same. Jak zawodnik jest w formie, to odbija się dokładnie wtedy, kiedy trzeba, i optymalnie układa się w powietrzu. A to jest nawet ważniejsze niż prędkość dojazdowa czy siła odbicia. Naturalnie, nadal pozostanie kłopot z pokonaniem Ammanna. Ale to też jest tylko człowiek, nie maszyna, więc wszystko jest możliwe.

- Jeszcze nigdy nie zdobyliśmy medalu zimowych igrzysk pierwszego dnia. Zmniejszyła się presja na pozostałych zawodników?
- Nie sądzę, by medal Małysza zdjął osobistą presję z Tomasza Sikory czy Justyny Kowalczyk. Ale pierwszy medal ma znaczenie, bo przekonuje, że to są - już są - dobre igrzyska dla naszej reprezentacji, Opatrzność nad nami czuwa.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online

- Na razie za nami w klasyfikacji medalowej Szwecja, Finlandia i Norwegia. A najwięksi optymiści liczą nawet na 8 medali dla Polski.
- Część tych potęg może zostać za nami do końca, bo nie wiem, czy Finowie zdobędą jakiś złoty medal, a my - mam nadzieję - tak. Teoretycznie 8 medali jest możliwych, ale namawiam kibiców do odrobiny realizmu. Bez tego po zdobyciu 3-4 krążków będą rozczarowani, że mamy tylko tyle. A przecież nie jesteśmy potęgą w sportach zimowych. Więc lepiej cieszmy się każdym medalem, jakby był pierwszy, a liczmy je dopiero na koniec igrzysk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska