Michael Cichy - z amerykańskiej ziemi do polskiej reprezentacji

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Michael Cichy jest najlepszym strzelcem hokejowej ekstraklasy i liderem drużyny Orlika Opole.
Michael Cichy jest najlepszym strzelcem hokejowej ekstraklasy i liderem drużyny Orlika Opole. Mariusz Matkowski
Wkrótce w polskiej kadrze narodowej zadebiutuje hokeista opolskiego Orlika - Michael Cichy. Nie może się już tego doczekać, bo - jak sam mówi - występy z orzełkiem na piersi były jego marzeniem, odkąd rok temu trafił do naszego kraju.

Jest taki skecz kabaretu Koń Polski, w którym urzędnik dziwi się, że Amerykanin stara się o polskie obywatelstwo i chce pracować w Polsce. W przypadku sportowców z USA to już takie dziwne nie jest. Przyjeżdżają do nas koszykarze, ale też hokeiści. W swoim kraju konkurencję mają ogromną. U nas mogą być gwiazdami.

Michael ciągnie zespół

Taką w hokejowej ekstraklasie jest napastnik Orlika Opole - mający 25 lat Michael Cichy. Jest najlepszym strzelcem ligi, liderem dobrze spisującej się opolskiej drużyny, a na dodatek dostał powołanie do reprezentacji Polski na turniej towarzyski, który odbędzie się od 5 do 7 listopada w Katowicach.

Jak to możliwe, że Amerykanin, który w naszym kraju jest tylko rok, trafił do kadry.

- Bo ja Polak jestem - zaznacza Mike. - Moja mama jest Polką. Wyjechała z rodzicami do USA, kiedy miała cztery lata. Wiele razy opowiadała mi o Polsce, choć sama jej prawie nie pamiętała. Znała ją głównie także z opowiadań.

Hokeista nosi jej nazwisko - typowo polskie. Potwierdzenie polskiego obywatelstwa dostał w marcu tego roku.

- Zawsze w jakiś sposób czułem się Polakiem, choć przed przyjazdem do Polski, rok temu, ani razu w niej wcześniej nie byłem - tłumaczy Mike. - Teraz, po kilku miesiącach, mogę mówić spokojnie, że mam dwie ojczyzny. Tutaj i za Oceanem. Oczywiście zawsze będę się czuł bardziej Amerykaninem, ale Polakiem też jestem. Problem jest tylko jeden, że prawie nie umiem mówić po polsku. Znam pojedyncze wyrazy czy zwroty, ale to mało. Czy się uczę? Oczywiście każdego dnia w szatni przed treningiem czy po treningu koledzy mnie uczą. Niestety, głównie przekleństw - śmieje się polski Amerykanin czy też amerykański Polak. Szczerze jednak przyznaje, że wielkich chęci do nauki trudnego przecież naszego języka nie ma.

Najlepszy obecnie zawodnik hokejowej ekstraklasy - Michael Cichy z Orlika Opole - jest przedstawicielem dużej grupy hokeistów zza Oceanu, którzy trafiają do polskiej ligi. Wśród nich spora część to zawodnicy mający polskie korzenie.
Import zza Oceanu

- W Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie jest przecież ogromna Polonia - zaznacza prezes Orlika Dariusz Sułek. - W Kanadzie hokej to zdecydowanie najpopularniejsza dyscyplina. Każdy chłopiec ją uprawia, więc w tej grupie są też ci mający polskich rodziców lub dziadków. Kiedy dochodzą do wieku seniora, konkurencja jest ogromna. Muszą sobie gdzieś szukać miejsca. Wystarczy się tylko rozejrzeć, mieć dobre kontakty z menedżerami i można znaleźć bardzo dobrych zawodników.

Orlik jest tego przykładem. Oprócz Cichego grają w nim także mający polskie korzenie: bramkarz Frank Slubowski, Alex Szczechura (obaj z Kanady) oraz Dakota Klecha z USA. Bez wątpienia zdecydowanie podnoszą oni poziom zespołu i należą do jego głównych postaci.

Zresztą podobną drogą do Orlika idą też inne kluby w Polsce. Nie ma co ukrywać, że poziom hokeja w naszym kraju jest niski. Nie ma się temu co dziwić, skoro jest tylko 13 miast mających drużyny ligowe na poziomie seniorów. Szkolenie też jest marne, choć akurat Orlik dość dobrze wygląda na tle innych klubów, bo w drużynie seniorów połowę składu stanowią wychowankowie klubu.

Nie jest wykluczone, że w przyszłości o sile naszej kadry będą stanowić gracze o polskich korzeniach zza Oceanu. Na najbliższe zgrupowanie polskiej reprezentacji został powołany jeszcze Kanadyjczyk z polskim pochodzeniem - Mike Danton. Jest jednak jeden problem. Zgodnie z regulaminem wprowadzonym przez światową organizację hokeja w kadrze danego kraju na najpoważniejszych imprezach (mistrzostwa świata, igrzyska olimpijskie) może występować zawodnik, który przynajmniej przez dwa lata występował w lidze w tym kraju. Z tego też powodu Cichy po minionym sezonie niespecjalnie chciał opuszczać naszą ligę.

Michael Cichy jest najlepszym strzelcem hokejowej ekstraklasy i liderem drużyny Orlika Opole.
Michael Cichy jest najlepszym strzelcem hokejowej ekstraklasy i liderem drużyny Orlika Opole. Mariusz Matkowski

Reprezentacja to honor

- Od kiedy pojawiłem się w Polsce i dowiedziałem się o możliwości gry w reprezentacji, stało się to moim marzeniem - mówi zawodnik Orlika. - Gra w reprezentacji to wielki honor i zaszczyt.

Wie, o czym mówi. Nie jest bowiem pierwszym lepszym hokeistą, który przyjechał zza Oceanu do Polski jako zgrany zawodnik, aby odcinać kupony. Jest w najlepszym wieku dla sportowca. W przeszłości grał w reprezentacji USA juniorów do lat 17 i 18. Już to świadczy o jego klasie. Był także wybrany przez klub Montreal Canadiens z wymarzonej przez wszystkich hokeistów ligi NHL w tradycyjnym losowaniu (drafcie) przypisującym najzdolniejszych młodych zawodników do klubów najlepszej ligi świata. Zresztą grał w drużynie juniorskiej innej ekipy z NHL - Boston Bruins. Do najlepszej ligi świata ostatecznie nie trafił.

- Konkurencja jest ogromna - tłumaczy. - Po prostu nie powiodło mi się. Nie ma co już tego rozpamiętywać. Teraz jestem w Orliku i staram się jak najbardziej pomóc drużynie. Chciałbym też zadomowić się w reprezentacji Polski i pomóc jej w osiąganiu dobrych rezultatów.

Rozmowa z Cichym przebiega w luźnej atmosferze. Żartujemy. Kiedy temat schodzi na reprezentację Polski, robi się znacznie poważniejszy. Na pierwszy rzut oka widać, że ma bardzo dużą motywację do gry w niej. Kiedy się to zestawi z przypadkami, jakie miały miejsce w przeszłości, kiedy zdarzało się, że polscy zawodnicy odmawiali przyjazdu na kadrę - mamy duży kontrast.

- Powołanie do reprezentacji to wielki zaszczyt dla mnie - zaznacza Michael. - Moja gra w niej to też prezent dla mamy. Zresztą rodzice bardzo pomagali mi w treningach. Wozili mnie po dwie i pół godziny w jedną stronę, żebym mógł ćwiczyć w jak najlepszych warunkach. Może moja kariera nie potoczyła się w tę stronę, w którą sobie wymarzyłem, ale nie narzekam. Zresztą nigdy nie mam zamiaru na nic narzekać.
Cichy ma za sobą pięć lat gry w silnej lidze uniwersyteckiej NCAA. Po niej trafił do Polski.

- Zadzwonił menedżer, że jest propozycja z Europy - opowiada. - Szybko się okazało, że to propozycja z Polski. Nie wahałem się długo. Po przyjeździe przeżyłem trochę szok kulturowy. Wcześniej w Europie byłem tylko raz. Miałem wtedy 16 lat i z reprezentacją juniorów USA byłem na Słowacji. Teraz wylądowałem w obcym kraju, bez znajomości języka. Szybko jednak wiele osób zaczęło mi pomagać. Polacy są bardzo gościnni. Może nie są na początku tak otwarci i bezpośredni jak Amerykanie, ale jak już się przełamie pierwsze lody, to są bardzo mili. Ani razu przez rok nie spotkało mnie nic złego czy przykrego ze strony Polaków. To też sprawia, że traktuje Polskę jako drugą ojczyznę i dobrze się w niej czuję.

- Michael, ale też i inni zawodnicy zagraniczni, którzy grają w naszym zespole, są bardzo w porządku - mówi bramkarz opolskiej ekipy Jarosław Nobis. - Żaden z nich się nie wywyższa, nie robi z siebie gwiazdy. Są tu po to, żeby nam pomóc. Na treningach i w czasie meczów dają z siebie bardzo dużo, choć ogólnie mają dość luźne podejście do życia. Co robią po treningach lub meczach? Najczęściej podrywają dziewczyny (śmiech).

- Nieprawda - mruży oko Cichy. - Nie mam na to czasu. Ostro trenujemy i gramy dużo meczów, więc na zabawę nie ma miejsca.

Jak jednak przyznaje - nie ma dziewczyny, a Polki bardzo mu się podobają.

- Nie myślę o tym, czy mógłbym na stałe zamieszkać w Polsce - zaznacza najskuteczniejszy hokeista krajowej ekstraklasy. - To wcale nie jest wykluczone. Może gdybym poznał jakąś dziewczynę, to byłoby to bardziej możliwe. Wydaje mi się, że mógłbym się przystosować do życia w wielu krajach. W Polsce przyszło mi to bardzo szybko.
Opole to był dobry wybór

Jego przejście latem tego roku z klubu z Sanoka do Orlika było wielkim zaskoczeniem, ale też hitem transferowym.

- Pojawiła się propozycja z Orlika i długo się nie zastanawiałem - mówi. - W Sanoku klub się trochę „posypał” pod względem finansowym. Dobrze się w nim czułem, ale nie wiadomo było, czy wystartuje on w rozgrywkach. Miałem informacje o klubie z Opola, zresztą grałem w poprzednim sezonie przeciw Orlikowi i wiedziałem, że to dobry zespół. Liczyłem, że w nowej drużynie będę też spełniał ważniejszą rolę niż w Sanoku i będę więcej grał. To się sprawdza. Plusem jest też to, że trafiłem do większego miasta, jest w nim więcej młodych ludzi (chodzi mu o to, że jest więcej dziewczyn - dodaje ze śmiechem Jarosław Nobis - dop. red.), w którym też więcej osób zna język angielski. Czuję się tu bardzo dobrze. Zarówno w drużynie, jak i w mieście. Na lodowisko nie mam daleko, bo mieszkam w bloku na Prószkowskiej. Na pewno się nie nudzę. Obowiązków w klubie mamy dużo, ale w wolnym czasie już trochę zwiedziłem Opole. Lubimy z kolegami wyjść pograć w kręgle czy posiedzieć w restauracji.

Gwiazdę polskiej ligi można spotkać w amerykańskiej restauracji na placu Wolności. Warto podejść, porozmawiać. Mike’a można poznać po szerokim uśmiechu i nieco dłuższych włosach. Cenny może też okazać się jego autograf. Jego umiejętności wskazują bowiem na to, że może to być też lider polskiej reprezentacji.

Możemy się cieszyć, że tak klasowy zawodnik trafił do naszego klubu i jednocześnie przyzwyczajać się do myśli, że po sezonie odejdzie do lepszego i bogatszego, niekoniecznie z polskiej ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska