Michał Ruciak odrzucił ofertę Galatasaray

fot. Sławomir Mielnik
fot. Sławomir Mielnik
- Może i dobrze, że nie było medalu. Mamy o co walczyć - mówi przyjmujący ZAKSY.

Przyjmujący naszej drużyny przez rok zrobił niesamowity postęp. Przychodził do Kędzierzyna jako zawodnik nie zawsze łapiący się do szóstki w poprzednich zespołach. Nowe rozgrywki rozpocznie jako mistrz Europy!

- Przyszedłem do klubu, w którym dostałem szansę grania i trenowania na wysokim poziomie - komentuje. - Cieszę się, że w niektórych meczach mogłem pomagać drużynie. To zaowocowało powołaniem do reprezentacji. Wszystko dzięki temu, że przyszedłem do Kędzierzyna.

Do pełni szczęścia zawodnikowi ZAKSY zabrakło tylko medalu w lidze.

- Może i dobrze, że został niedosyt, bo w tym roku będziemy mieli o co walczyć - mówi Ruciak. - Musimy zagrać jeszcze lepiej, zwłaszcza w play offach i mam nadzieję, że tak się stanie. A rok faktycznie był dla mnie bardzo udany. Po dobrym sezonie ligowym dostałem powołanie do reprezentacji, była Liga Światowa, kwalifikacje do mistrzostw świata, w końcu mistrzostwa Europy, z których przywieźliśmy złoty medal. To coś niesamowitego.

Co więcej, po jednym z meczów ME pod polską szatnia zjawił się wysłannik tureckiego klubu Galatasaray Stambuł.

- Spytał, czy jestem związany kontraktem z innym klubem - mówi nasz przyjmujący. - Mój kontrakt w Kędzierzynie kończy się za rok. Jednak to nie znaczy, że po sezonie odejdę. Jest mi tu dobrze, wszystko jest na wysokim, niczego nie brakuje. Jeśli będzie taka możliwość, to zechcę zostać.

Zawodnik przyznaje jednak, że zainteresowanie jego osobą dało satysfakcję.
- To miłe, gdy ktoś docenia twoją grę - mówi Ruciak. - Chyba każdy zawodnik czuje satysfakcję, gdy menadżer zagranicznego klubu proponuje mu grę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska