Miejskie składowisko śmieci w Opolu trzeba zabezpieczyć przed pożarami

Artur  Janowski
Artur Janowski
Aby ugasić ogień, trzeba było rozgarnąć hałdę, bo ogień tlił się we wnętrzu składowiska.
Aby ugasić ogień, trzeba było rozgarnąć hałdę, bo ogień tlił się we wnętrzu składowiska. Paweł Stauffer (O)
W tym tygodniu już dwukrotnie strażacy gasili groźny ogień na składowisku śmieci w Opolu. Zakład Komunalny zapowiada, że ten teren zostanie dodatkowo zabezpieczony.

Strażacy interweniowali na ulicy Podmiejskiej w piątek w nocy, a po raz drugi zostali wezwani do gaszenia ognia w sobotę rano. Za pierwszym razem gaszono ogień, który pojawił się na stercie śmieci o powierzchni dwóch metrów kwadratowych. W sobotę rano zaczęła z kolei dymić sama hałda na ulicy Podmiejskiej i wyszło na jaw, że pożar - jak informują strażacy - jest umiejscowiony na głębokości od 4 do 5 metrów. Dlatego konieczne było rozgarnięcie śmieci, a dopiero potem zalanie źródła ognia.

Opolscy strażacy przyznają, że takie zdarzenia - powodowane najprawdopodobniej przez samozapłon - występują na wysypisku w Opolu dosyć często. Na razie każdy ogień udaje się zdusić w zarodku.

Co ciekawe, jesienią ubiegłego roku z ogniem na wysypisku walczono blisko tydzień. Kiedy wydawało się, że zagrożenie zniknęło, ogień znów się pojawił i ponownie postawił na nogi strażaków oraz administratora wysypiska.

CZYTAJ Pożar na wysypisku śmieci w Opolu. Kolejny w ciągu tygodnia [zdjęcia]
- Niewykluczone, że na problem, jaki mamy, wpłynęło bardzo gorące lato, które przesuszyło kwaterę, gdzie składowane są odpady - mówił wówczas Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego.

Pracownicy spółki długo lali wodę w miejscu, gdzie pojawił się ogień. Dodatkowo zdecydowano, że do środka kwatery podciągnięty zostanie hydrant, tak aby strażacy mieli lepszy dostęp do wody.

- Składowisko odpadów jest pod stałą i ścisłą kontrolą m.in. kamer, więc nie ma zagrożenia, aby powstał duży pożar - przekonuje Czajkowski.

Ostatnie wydarzenia spowodowały jednak, że w spółce zebrał się tzw. sztab kryzysowy, na którym dyskutowano o przyczynach pożarów. Zwrócono uwagę, że ogień pojawia się w jednym rejonie wysypiska, gdzie kończy się stara i zaczyna nowa kwatera, dokąd trafiają nasze śmieci.

- To miejsce, gdzie wiatr ma ułatwiony dostęp i może podsycać ogień, który pojawia się w suchej kwaterze - ocenia Czajkowski. - Dlatego po pierwsze jeszcze raz w to miejsce została nalana woda, a po drugie zdecydowaliśmy o przykryciu terenu warstwą ziemi. To powinno ograniczyć pożary.

Nie ma jednak większych szans, aby wykluczyć je całkowicie. Na składowisku - gdzie przez lata wysypywano tony przeróżnych śmieci - teraz dochodzi do fermentacji, a podczas niej tworzy się biogaz. To powoduje często samozapłony, które są groźne dla otoczenia.

- Takie zjawiska występują na każdym składowisku - podkreśla prezes Czajkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska