Waldemar Świder żyje w 40 -metrowym mieszkaniu przy ul. Broniewskiego 25.
- Za ogrzewanie dwóch niewielkich pokoików, łazienki i kuchni płacę teraz po 300 złotych miesięcznie. Nie stać mnie na taki wydatek - skarży się pan Waldemar. - Zresztą za te 300 zł i tak nie jest zbyt ciepło w mieszkaniu. Gdybym chciał tu porządnie nagrzać, rachunek mógłby wynieść nawet 500 zł. Dla mnie to już majątek!
Tymczasem w lokalach socjalnych mają prawo mieszkać tylko osoby skierowane tam przez sąd, bądź te, które mają najniższe dochody. Właśnie dlatego czynsze są tu aż sześć razy mniejsze, niż w lokalach komunalnych, przeznaczonych dla przeciętnych mieszkańców.
- To jest chora sytuacja. Z jednej strony miejscy urzędnicy sprawdzają, czy nie zarabiam zbyt dużo, bo wówczas mogę stracić uprawnienia do lokalu socjalnego, a z drugiej muszę płacić po kilkaset złotych za ogrzewanie, inaczej będę marznąć, a na ścianach pojawi się grzyb - narzeka pan Waldemar.
Ludzie z ul. Broniewskiego uważają, że gmina powinna była wyposażyć mieszkania w inny rodzaj ogrzewania, niż gazowe.
- Nasze rachunki są dużo wyższe, jak mieszkańców pozostałych bloków w Blachowni, którzy są podłączeni do tutejszej ciepłowni - zaznacza Zdzisława Banaś, kolejna z lokatorek. - Szczególnie, że nasze bloki nie są ocieplone.
Wiceprezydent Brygida Kolenda-Łabuś tłumaczy, że gdy pięć lat temu budowano bloki socjalne, zrobiono analizę, z której wynikało, że taki sposób ogrzewania będzie najlepszy.
- Poza tym te budynki spełniają normy dotyczące utrzymania ciepła, inaczej nie mogłyby być oddane do użytku - mówi wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla.
Tadeusz Witko z Miejskiego Zarządu Budynków Komunalnych, który trzyma pieczę m.in. nad blokami socjalnymi w Blachowni, zapewnia, że chętnie spotka się z mieszkańcami i porozmawia z nimi o problemach z ogrzewaniem.
- Przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy tak wysokie rachunki ci ludzie mieli także w poprzednie zimy, które były znacznie łagodniejsze od tej - mówi Witko.
Ale dodaje, że wina za taki stan rzeczy może leżeć też po stronie niektórych lokatorów.
- Znam takie przypadki, gdy ludzie nieumiejętnie obsługiwali piece, albo nawet wymontowywali z nich jakieś miedziane elementy. Nie mówiąc już o tych, którzy sprzedali całe urządzenia i teraz w ogóle nie mają czym grzać mieszkań - opowiada Witko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?