Mieszkańcy Borkowic czekali dwa dni, aż saperzy zabiorą ponad 20 niewybuchów z czasów wojny!

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Była sobota (30 października) w okolicach godziny 15.00 kiedy jeden z rolników z Borkowic orał swoje pole. W pewnym momencie pług zahaczył o coś metalowego. Chłop zszedł z ciągnika i zobaczył, że obok miedzy leży pocisk.

Opinia

Opinia

Generał Sławomir Petelicki, twórca elitarnej jednostki GROM:
- Tak niebezpieczne rzeczy powinny być zabezpieczane przez saperów niezwłocznie. Przy tej okazji przypomina mi się pewna historia. Kiedy podczas powodzi w 1997 roku szef ówczesnego MSW zadzwonił do Szefa MON-u i poprosił o amfibię, to poinformowano go, że wojsko potrzebuje tygodnia na przygotowanie sprzętu. Widać od tamtej pory w armii niewiele się zmieniło. W Polsce wojsko pracuje do 15.30 Niech pan zadzwoni po tej godzinie i spróbuje się skontaktować z jakimś generałem. Życzę powodzenia. Gdyby np. Białorusi przyszło do głowy żeby nas zaatakować, powinna zrobić to po 15. Generałowie będą wówczas w domach.

Zadzwonił więc na komisariat do Lewina Brzeskiego. Policjanci natomiast skontaktowali się z brzeskimi saperami. W słuchawce usłyszeli jednak, że owszem żołnierze przyjadą po wybuchowe znalezisko, ale ... dopiero w poniedziałek.

Nie było więc rady. Stróże prawa musieli do tego czasu zabezpieczyć skrawek pola, na którym rolnik wyorał niewybuch.

- Przez 24 godziny na dobę, na zmianę znaleziska pilnowało ośmiu policjantów - wyjaśnia aspirant Bogusław Dąbkowski z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.
W dzień i w nocy na skraju wsi funkcjonariusze siedzili w radiowozie i pilnowali żeby nikt nie zbliżał się w pobliże pola.

- A przecież w tym czasie mogliby patrolować ulice powiatu zamiast sterczeć w szczerym polu - denerwuje się jeden z brzeskich policjantów. - Mogliby, gdyby saperzy od razu przyjechali po niewybuchy.

Po niewybuchy brzescy saperzy zjawili się w poniedziałek po godzinie 9.00. Przeszukali teren i znaleźli tam jeszcze dwadzieścia innych granatów moździeżowych z zapalnikami.

Niewybuchy pochodziły z czasów II wojny światowej. Potem załadowali je na samochody i wywieźli na poligon Pępicach gdzie zdetonowali.

Dlaczego wojskowi kazali czekać na siebie prawie dwa dni? - Zgodnie z przepisami mamy 72 godziny na przyjazd na miejsce znalezienia niewybuchów - mówi starszy chorąży Piotr Kańduła z II batalionu ratownictwa inżynieryjnego w Brzegu. - Do tej pory miejsce takie powinna zabezpieczać policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska