Mieszkańcy Brzezia: Betoniarnia nie daje nam żyć

Anna Grudzka
Anna Grudzka
- Najgorsze jest to, że nikt w tej sprawie nic nie może zrobić - mówi Katarzyna Cmok (na zdjęciu z przodu w towarzystwie innych mieszkańców).
- Najgorsze jest to, że nikt w tej sprawie nic nie może zrobić - mówi Katarzyna Cmok (na zdjęciu z przodu w towarzystwie innych mieszkańców). Sławomir Mielnik
Ludzie narzekają na hałasy i zapylenie. Nikt nie chce im pomóc.

- Mieszkamy płot w płot z betoniarnią. Od tych kursujących całą dobę ciężarówek trzęsą nam się domy, zgrzytają naczynia. Boimy się, że od tych drgań dach kiedyś zawali nam się na głowę - mówi Marcin Wijatyk z Brzezia. - Najgorszy w tym wszystkim jest hałas. Od tygodni nie możemy spać po nocach, bo zakład pracuje całą dobę. Tymczasem w tegorocznej decyzji środowiskowej wydanej przez Wojewódzki Inspektora Ochrony Środowiska jest wyraźne napisane, że produkcja może trwać tylko w godzinach od 6 rano do 22. Właściciele nic sobie z tego nie robią. Lekceważą urząd i mieszkańców - dodaje.

Mieszkańcy mówią, że betoniarnia łamie także inne postanowienia zawarte w decyzji środowiskowej.

- Jest tam np. zapis, że ruch w obrębie drogi dojazdowej ma się odbywać z częstotliwością jedna ciężarówka na 5 minut. Ostatnio w takim czasie naliczyłam ich 27 - mówi Katarzyna Cmok, inna mieszkanka i dodaje, że problemy z betoniarnią w Brzeziu trwają co najmniej dwa lata. - Od początku budowa tego zakładu była owiana tajemnicą. Nikt nas o niczym nie informował - opowiada Katarzyna Cmok.

Na skargi mieszkańców póki co reaguje tylko policja. Patrole regularnie odwiedzają Brzezie, po tym jak ludzie zgłaszają zakłócanie ciszy nocnej.

- Policjanci z Dobrzenia wysłali do sądu już dwa wnioski ukaranie właściciela zakładu kilkusetzłotowym mandatem, trzy kolejne są w przygotowaniu - potwierdza Jarosław Dryszcz z zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Betoniarnia zaczęła produkcję dwa lata temu. - Ale bez zgody środowiskowej - zastrzega Henryk Wróbel, wójt Dobrzenia Wielkiego. - Szefowie zakładu zapewniali nas, że nie produkują takich ilości betonu, by potrzebna była na to zgoda. My niestety nie mogliśmy tego skontrolować mówi wójt.

Właściciele betoniarni nie mają sobie nic do zarzucenia. - Musimy pracować w nocy, żeby wywiązać się z umów. Produkcja definitywnie skończy się najdalej w ciągu trzech tygodni - mówi Kazimierz Ligas, jeden z właścicieli. - Staramy się być możliwie najmniej uciążliwi. Postawiliśmy nawet ścianę dźwiękoszczelną - dodaje.

Tuż przed zamknięciem tego numeru tygodnika wójt gminy poinformował naszą redakcję, że właściciele betoniarni zapewnili go, że zaprzestają produkcji na trzy zmiany, a cały zakład ma pracować tylko do 12 listopada.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska