Mieszkańcy Dobrodzienia nie chcą fermy norek

Mirosław Dragon
Mieszkańcy Dobrodzienia boją się, że norki amerykańskie będą uciekać z fermy i siać spustoszenie wśród ptactwa.
Mieszkańcy Dobrodzienia boją się, że norki amerykańskie będą uciekać z fermy i siać spustoszenie wśród ptactwa. wikimedia.org
Mieszkańcy i ekolodzy protestują przeciwko planom budowy fermy norek w lesie w Klekotnej koło Dobrodzienia.

 

Według planów ferma norek amerykańskich ma powstać w lesie między Klekotną a Kolonią Łomnicką.

 

- Dokładnie 92 metry od naszego domu - mówi Wiesława Woźniak, mieszkanka Klekotnej. - Przecież to będzie zabójstwo tej pięknej przyrody, w Klekotnej, wpuszczenie kilkunastu tysięcy norek amerykańskich na śródleśną polanę.

W bezpośrednim sąsiedztwie planowanej fermy stoją tylko dwa domy: rodziny Woźniaków i domek myśliwski mężczyzny, który chce sprzedać działkę inwestorowi na hodowlę.

 

Lasy w Klekotnej to jednak także ulubiony cel wycieczek mieszkańców Dobrodzienia.

- Śpiew ptaków, stukanie dzięcioła i spacery, taką sielankę można oglądać na żywo właśnie w Klekotnej - uważa Ewa Piasecka z Dobrodzienia. - Ten zakątek o wartości rezerwatu nie może zamienić się w fermę futrzaków. Nie można niszczyć takich miejsc dla interesu, to nie fair.

 

Wszystko jednak wskazuje na to, że mimo protestów mieszkańców ferma norek jednak powstanie.

Na dodatek nie tylko w Klekotnej, ale także w pobliskiej Rędzinie.

 

Inwestor Mariusz Ulfik z Gwoździan (powiat lubliniecki) złożył już wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy na fermę w Klekotnej, a także wniosek o wydanie decyzji środowiskowej na fermę w Rędzinie.

 

Według planów w Klekotnej ma być hodowane ponad 15 tysięcy norek, natomiast w Rędzinie prawie cztery razy więcej

 

- Nawet mała ferma raz wpuszczona do gminy spowoduje lawinę, tak to działa - przekonuje Wiesława Woźniak. - To tak jak z fermą drobiu w Dobrodzieniu.

 

Zablokowanie jej rozbudowy było niemożliwe. Mimo protestów mieszkańców ferma drobiu przy ul. Parkowej rozbudowana zostanie ponad dwukrotnie.

Po rozbudowie ma być hodowanych tutaj 578 tysięcy kur, a już teraz w mieście często unosi się nieprzyjemny zapach.

 

- Jeśli nie ochronimy miejsca w środku lasu, to żadnego nie ochronimy - dodaje Wiesława Woźniak.
O ile jednak przed budową większej fermy w Gwoździanach inwestor musi uzyskać zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, to w Klekotnej przepisy nie stoją na przeszkodzie.

 

- Jest to niewielka inwestycja , nie wymaga decyzji środowiskowej - informuje wiceburmistrz Marek Witek. - Ryzykowalibyśmy pozwem sądowym, jeśli nie wydalibyśmy zgody. Na razie budowę zablokowali ekolodzy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Wystąpili do gminy o zawieszenia postępowania. Gmina odmówiła, wtedy ekolodzy odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

SKO w Opolu podtrzymało decyzję gminy. Ekolodzy zaskarżyli tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Inwestor robi jednak wszystko zgodnie z prawem.

 

- Wszystko zależy tak naprawdę od inwestora. Źle się inwestuje tam, gdzie cię nie chcą - dodaje wiceburmistrz Marek Witek.

 

- Może zbuduję tylko jedna fermę. Jeszcze nie wiem, wszystko zależy, jakie decyzje dostanę - mówi inwestor Mariusz Ulfik. - Na razie mam trzy fermy norek w mojej gminie i czwartą koło Rzeszowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska