Mieszkańcy Dziewiętlic płaczą i liczą straty po powodzi

Pozrywane mosty, drogi, zawalone garaże, utopione prosięta, kaczki i kury. Wszędzie błoto i szlam, a strażacy i mieszkańcy pracują na pełnych obrotach. Taki krajobraz rozpościera się w Dziewiętlicach, które przez cała noc zmagały się z wielka wodą.

Przy usuwaniu skutków powodzi działają PSP i OSP z terenu Paczkowa, ale również ościennych gmin. W południe zrozpaczonych mieszkańców wsi odwiedził wojewoda, który obiecał pomoc.

- Przyślemy osuszacze do gospodarstw, a jak gmina zwróci się o pomoc, to również wesprzemy was finansowo - zapowiedział Ryszard Wilczyński.

Do wsi przyjechali również przedstawiciele nyskiego krzyża maltańskiego, którzy przywieźli ze sobą środki dezynfekujące. Oni również deklarują wszelka pomoc.

Podobnie jak senator Norbert Krajczy, który dla powodzian przygotował na wszelki wypadek kilka wolnych łóżek w paczkowskim szpitalu. Załatwił również kamienie i płyty betonowe z rozbiórki paczkowskiego oddziału zakaźnego.
A płyty i kamienie potrzebne były ponieważ jeden z domów na początku wsi Dziewiętlice zagrożony jest zawaleniem. Woda podmyła też pobliskie garaże, których części popłynęły z nurtem.

Gospodarzom potopiły się prosięta, króliki, kaczki i kury. Burmistrz Bogdan Wyczałkowski wstępnie szacuje straty w Dziewiętlicach na około 5-6 milionów złotych.

- Sama droga, którą od nowa trzeba będzie wybudować to 2 miliony, a gdzie mosty i cała reszta - mówi.
We wsi ostał się tylko jeden most, który trzeba będzie naprawić i umocnić w pierwszej kolejności. Na miejscu są fadromy, a ludzie układają worki z piaskiem, bo stan wody w Raczynie się znowu nieco podnosi. Chodzą słuchy, że przez wieś ma przejść kolejna fala, ale informacje te nie są potwierdzone.