Mieszkańcy Goświnowic nie chcą u siebie biogazowni

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Leszek Strama (od lewej), Damian Kwiatkowski i Marian Halecki  stoją w miejscu, gdzie ma powstać biogazownia. - W tak pięknie położonej miejscowości należy raczek rozwijać turystykę, a nie budować uciążliwy zakład! - przekonują.
Leszek Strama (od lewej), Damian Kwiatkowski i Marian Halecki stoją w miejscu, gdzie ma powstać biogazownia. - W tak pięknie położonej miejscowości należy raczek rozwijać turystykę, a nie budować uciążliwy zakład! - przekonują. Krzysztof Strauchmann
Pod protestem do burmistrza Nysy podpisało się pół tysiąca mieszkańców wsi.

O zgodę na budowę biogazowni zabiega włocławska firma Bioenergy Polska. Na terenie dawnej oczyszczalni ścieków, 200 metrów od najbliższych domów, spółka zamierza zbudować zakład, w którym najpierw wytwarza się biogaz - metan z masy roślinnej poddanej fermentacji. Potem gaz jest spalany w specjalnych agregatach, produkujących 12 megawatów energii elektrycznej. Pozostałe resztki roślinne są na koniec przetwarzane na nawóz rolniczy. Firma planuje, że rocznie przerobi w Goświnowicach do 240 tysięcy ton głównie kiszonki kukurydzy.

W kwietniu Urząd Miejski w Nysie wydał decyzję środowiskową. Zgodził się w niej na taką budowę, ale narzucił szereg wymagań, m.in. zmniejszających odór. Firma z Wrocławia dostała też pozytywną decyzję o warunkach zabudowy.

Właściciele sąsiednich działek dopiero na tym etapie zorientowali się, że sąsiad będzie dla nich uciążliwy i oficjalnie zaskarżyli decyzję gminy. W ciągu kilku ostatnich dni we wsi zebrano też ponad 500 podpisów pod sprzeciwem, który już trafił do burmistrz Nysy Jolanty Barskiej. Ludzie protestują przeciwko “bezprawnym i potajemnym" decyzjom, które będą miały szkodliwy wpływ na ich zdrowie.

- Cała procedura formalna została wypełniona zgodnie z przepisami - zdaniem wiceburmistrza Nysy Piotra Walach urząd nie miał tu podstaw do odmowy. - W przypadku decyzji środowiskowej dla inwestycji, z którą sąsiaduje więcej niż 20 właścicieli gruntów, obwieszczenie wiesza się na tablicy w miejscowości. Każdy się może z tym zapoznać. Natomiast w przypadku decyzji o warunkach zabudowy procedura jest inna. Każdy sąsiad dostaje decyzję drogą pocztową do domu.

- To było zwykłe ogłoszenie, jakich wiele wiesza się na tablicy we wsi - tłumaczy sołtys Goświnowic Damian Kwiatkowski. - Mieszkańcy tego nie czytali, nie skojarzyli.

- Informacja była niekonkretna. Powinno się napisać wprost, że ktoś planuje tutaj budowę fabryki - komentuje Leszek Strama z Goświnowic.

- Boję się szczurów i smrodu, bo doskonale pamiętam jak śmierdziało z zamkniętej 15 lat temu gorzelni - mówi Anna Jodko-Polaczy. - Nie chcę takiego sąsiedztwa. Jestem gotowa wziąć czwórkę swoich dzieci i iść na protest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska