Nie znaleźliśmyy żadnych podstaw do odmowy wydania inwestorowi decyzji o warunkach zabudowy - tak trzy lata temu mówił o projekcie budowy bioelektrowni w Goświnowicach ówczesny wiceburmistrz Nysy Piotr Walach.
Obecne władze tak długo szukały, że taką podstawę znalazły. Teraz przekonamy się, czy skutecznie.
Teren dawnej oczyszczalni ścieków w Goświnowicach należy do firmy Bioenergy w Goświnowicach.
Firma chce tu wybudować bioelektrownię czyli zakład przerabiający kiszonkę kukurydzianą na gaz, a potem wytwarzający z gazu energię elektryczną.
Pierwotnie była mowa o elektrowni o mocy 12 megawatów.
Zdaniem architekta Piotra Opałki, który mówił o tym na ostatnim kongresie architektonicznym, to jedno z zagrożeń dla gminy.
Do bioelektrowni trzeba będzie bowiem dowieźć około 400 tys. ton surowca rocznie, co oznacza kilkadziesiąt ciężarówek przejeżdżających codziennie przez wieś.
W 2013 roku urząd miejski wydał firmie Bioenergy Polska najpierw pozytywną decyzję środowiskową, która tylko narzuciła pewne ograniczenia w budowie zakładu.
Potem gmina wydała pozytywną decyzję o warunkach zabudowy, co otwierało drogę do budowy.
Tu jednak obudzili się właściciele sąsiednich działek i zaskarżyli decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Opolu, które uchyliło ją ze względów formalnych.
Firma urbanistyczna poprawiła projekt decyzji o warunkach zabudowy, zgodnie z zaleceniami SKO, ale burmistrz Kordian Kolbiarz tego nie podpisał.
Zlecił innej firmie urbanistycznej z Warszawy opracowanie kolejnej analizy urbanistycznej, żeby określić, czy w tym miejscu taki zakład może powstać.
Urbaniści z Warszawy wprowadzili jeszcze więcej ograniczeń, zmniejszających bioelektrownię i oddalającą ją od zabudowań, ale uznali, że można ją zmieścić na tym terenie.
Tak przygotowanej decyzji burmistrz nadal nie podpisał, choć sam inwestor zgodził się ograniczyć wielkość swojego zakładu.
4 października burmistrz podpisał wreszcie decyzję oficjalnie odmawiającą firmie Bioenergy ustalenia warunków zabudowy. Dlaczego?
- W międzyczasie minął termin ważności zapewnienia dostawy wody do bioelektrowni, wydanego przez spółkę AKWA - mówi Sławomir Piwowarczyk, naczelnik miejskiego wydziału urbanistyki. - Firma z Wrocławia poprosiła AKWĘ o nowe zapewnienie dostaw i dostała je, ale tylko na cele socjalne i bytowe, nie na cele technologiczne.
- W pierwszym wniosku firma nie określiła ilości potrzebnej dla siebie wody - tłumaczy prezes AKWY Zdzisław Konik. - Za drugim razem uznaliśmy, że tak dużej ilości wody, jakiej potrzebują do procesów technologicznych, nie jesteśmy im w stanie dostarczyć, przynajmniej dopóki nie wybudujemy nowego wodociągu, zaopatrującego tereny strefy ekonomicznej w Radzikowicach.
Dyrektor wrocławskiej firmy przyjechała do Nysy zapewniać, że wodę do technologicznego rozruchu dowiezie sobie beczkowozem, albo wykopie studnię na swoim terenie.
Bez efektu.
Piłka jest jednak dalej w grze.
Firma może jeszcze zaskarżyć decyzję odmowną, albo złożyć nowy wniosek o decyzję środowiskową, oparty już o własne ujecie wody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?