Mieszkańcy Kujaw nie wpuścili robotników, którzy mieli wybudować zatokę na przystanek autobusowy

fot. Beata Szczerbaniewicz
fot. Beata Szczerbaniewicz
Pieniądze wydane na inwestycję przepadły.

Zatoka miała stanąć przy głównej drodze pomiędzy kościołem a sklepem. W tej chwili jest tu asfaltowy plac wykorzystywany do parkowania. Mieszkańcom okolicznych posesji służy jako dojazd.

- Nie mamy nic przeciwko budowie zatoki, ale problem w tym, że zaprojektowano ją za dużą - tłumaczy Gerard Marzodko. - Ani ja, ani sąsiedzi nie wjechalibyśmy sprzętem rolniczym na nasze podwórka. Ten, co to projektował zostawił tylko trzy metry miejsca, a ciągnik jest szeroki na cztery!

Kujawianie oburzyli się, bo jak mówią nikt z nimi nie konsultował projektu. Kiedy firma budowlana przyjechała do wsi i zaczęła rysować na asfalcie plan budowli, napisali protest do wójta i pozbierali podpisy. Chcieli, żeby zatokę zmniejszyć. Wójt zwołał zebranie i zrobił głosowanie. Na 27 obecnych, tylko 3 osoby były za zatoką, reszta - przeciw.

- Wahałem się co zrobić, bo daliśmy za projekt 12 tysięcy złotych, a Zarząd Województwa miał wydać 170 tysięcy, jest już po przetargu, teraz trzeba będzie zerwać umowę - mówi wójt Bronisław Kurpiela. - Stwierdziłem, że jeśli wieś nie chce zatoki, nie ma sensu robić nic na siłę. Zostanie po staremu: stary, brzydki betonowy przystanek który służy jako szalet a jak stanie przy nim autobus, blokuje ruch i wszyscy muszą czekać aż odjedzie.
Mieszkańcy ripostują, że chcą zatoki:

- Wójt powiedział albo ta albo żadna - relacjonuje Stefan Wyszka. - A przecież można by ją zmniejszyć albo przesunąć w inne miejsce tam gdzie jest skwer! Mówił nam na zebraniu, że będziemy mogli jeździć po tej zatoce, ale na piśmie to już nie chciał tego dać! Ja będę jeździł, a potem dostane mandat albo obciążą mnie kosztami jak się krawężniki pokrzywią!
Przeciwko budowie głosowali również ludzie mieszkający w dalszej części Kujaw. Argumentowali, że plac potrzebny jest wsi jako parking: przed kościołem, przed sklepem oraz w czasie imprez w położonym po drugiej stronie ulicy Domu Kultury.

- Ta zatoka ma być wielka prawie jak dworzec autobusowy ! - dziwi się pan Arkadiusz. - 120 metrów długości! 70 metrów chodnika! A tu stają cztery autobusy na dzień!

Wójt Kurpiela tłumaczy, że zmiana projektu ani przesunięcie inwestycji nie wchodzi w rachubę:

- Budowa musi nastąpić na terenie właściciela drogi, a projekt musi uwzględniać przepisy ruchu drogowego czyli między innymi dopuszczalną odległość od skrzyżowania - mówi wójt. - Zatoka została tak zaprojektowana, że chodnik wystawałby tylko 5 centymetrów ponad jezdnię, jest przyzwolenie właściciela aby po nim jeździć, ale ludzie się zaparli i koniec, więc zatoki nie będzie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska