Mieszkańcy Lubszy chcą odwołania wójta

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Wójt Bogusław Gąsiorowski nie jest tym samym człowiekiem, na którego kreował się podczas wyborów - mówią inicjatorzy referendum: Grażyna Lechowska, Józef Poterek i Jacek Gwoździewski.
Wójt Bogusław Gąsiorowski nie jest tym samym człowiekiem, na którego kreował się podczas wyborów - mówią inicjatorzy referendum: Grażyna Lechowska, Józef Poterek i Jacek Gwoździewski. Jarosław Staśkiewicz
Grupa mieszkańców zaczyna zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Bogusława Gąsiorowskiego.

Odpowiednie zawiadomienie wpłynęło już do Komisarza Wyborczego w Opolu, a ten wyznaczył termin - 27 sierpnia, w którym inicjatorzy akcji muszą zebrać około 1,5 tysiąca podpisów, by do referendum w sprawie odwołania wójta doszło. Co konkretnie zarzuca wójtowi grupa mieszkańców?

- M.in. brak właściwego nadzoru nad zakładem komunalnym, co powoduje że rosną straty na wodzie, liczone już w dziesiątkach tysięcy złotych - wymienia Grażyna Lechowska, pełnomocnik grupy referendalnej i była rywalka wójta w wyborach, którą Bogusław Gąsiorowski tuż potem zwolnił z pracy (była sekretarzem gminy). - Do tego brak starań o nowe dotacje z funduszy unijnych, złe zarządzanie mieniem gminy, co objawia się coraz gorszym stanem takich obiektów jak basen czy przedszkole w Lubszy.

Jacek Gwoździewski, sołtys Piastowic dorzuca przykład ze swojego podwórka: - Chcieliśmy zbudować dzieciom we wsi plac zabaw. Znaleźliśmy gminną działkę i przeznaczyliśmy część pieniędzy sołeckich na wynajem koparki. Ale wójt tak zwlekał ze zleceniem do firmy komunalnej, że skończył się rok i nasze pieniądze przepadły w budżecie. To samo było z boiskiem sportowym. Co z tego, że ludzie zgłaszają inicjatywy, jeśli człowiek odbija się potem od ściany?

Józef Poterek z Pisarzowic dodaje problemy z planem zagospodarowania przestrzennego wsi. - Uchwały są uchylane przez wojewodę, ale nie dlatego, że rada popełnia błędy, ale z powodu błędów wójta podczas przeprowadzania procedury - mówi Poterek. - A wójt zamiast doprowadzić sprawę planu do końca wolał zadbać w pierwszej kolejności o wydanie warunków zabudowy na własną, prywatną działkę w Pisarzowicach.
Tymczasem Bogusław Gąsiorowski przekonuje, że nie ma żadnych merytorycznych powodów do odwołania go.

- To zemsta pani Lechowskiej i pana Poterka za przegrane wybory - twierdzi wójt. - Sytuacja finansowa gminy jest dobra, potwierdziła to nawet ostatnia opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej. Dlatego w razie ewentualnego referendum wierzę w mądrość mieszkańców. Szkoda tylko tych około 30 tysięcy złotych, które trzeba będzie wydać na organizację głosowania.

Do referendum może dojść najszybciej jesienią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska