W ubiegłym tygodniu byłem na spacerze w lesie z żoną i dwojgiem dzieci, no i przypadkiem natknęliśmy się na prostytutkę uprawiającą seks w leśnej przecince. Na dzień dobry zostaliśmy zwyzywani i delikatnie mówiąc, kazano nam odejść - mówi jeden z mieszkańców Falmirowic, który zadzwonił do naszej redakcji. Nie chce podawać imienia i nazwiska, bo boi się zemsty sutenerów. - Każdy przecież wie, że panienki nie stoją tam same dla siebie, ale mają opiekunów.
Pojechaliśmy do Falmirowic i Walidróg, by porozmawiać z tamtejszymi mieszkańcami o tym, co dzieje się na drodze krajowej nr 94 w pobliżu ich domów.
- Mnie tam osobiście nie przeszkadzają dziewczynki, ale mojej żonie to i owszem. Jak jedziemy do Opola albo wracamy, zawsze mówi, że policja mogłaby wreszcie się za nie wziąć - mówi pan Krzysztof z Walidróg. - Prawda jest taka, że śmiecą. Czasami to i owo mają na wierzchu, mogą więc gorszyć co niektórych.
Sprawa oparła się już nawet o parlamentarzystów. List dostał Patryk Jaki, poseł Solidarnej Polski. Osoba, która napisała go w imieniu mieszkańców Falmirowic i Walidróg, prosi, by poseł pomógł w rozwiązaniu problemu (imię i nazwisko autora listu do wiadomości redakcji). Skarży się również na policję, która jej zdaniem nic w tej sprawie nie robi.
Zgłaszający problem pisze, że jeszcze jakiś czas temu funkcjonariusze uczciwie podchodzili do zagadnienia i kontrolowali zatrzymujące się przy prostytutkach samochody, wypisywali mandaty za wjazd do lasu, sprawdzali, czy dziewczyny, które nie są Polkami, mają pozwolenie na pobyt w Polsce, ale od dłuższego czasu nic się nie dzieje, władze w tej sprawie nic nie robią.
Poseł Patryk Jaki przyznał, że zaskoczyła go ta nietypowa prośba o pomoc. - Muszę się zastanowić, co zrobić, żeby skutecznie pomóc mieszkańcom. Na pewno nie zostawię ludzi samych z taką sprawą - obiecuje.
A co na to policja? Podinspektor Jarosław Dryszcz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu zapewnia, że funkcjonariusze sprawdzają regularnie, czy kobiety zajmujące się najstarszym zawodem świata przebywają w Polsce legalnie, monitorują to środowisko, reagują na łamanie przepisów.
- Ale stanie przy drodze nie jest karalne. Natomiast jeśli są osoby, które czują się zgorszone zachowaniem tych pań, widziały na przykład, jak świadczą usługi seksualne, prosimy o kontakt z nami. Kodeks przewiduje za to cały wachlarz kar. Grzywnę, ograniczenie wolności, areszt - mówi Jarosław Dryszcz. - Problem jest jednak w tym, że nikt do nas się w takich sprawach nie zgłasza. Ostatnie takie zgłoszenie mieliśmy trzy lata temu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?