Wszystko zaczęło się od telefonu do mieszkania starszego małżeństwa z Nysy. Odebrała 68. letnia kobieta. Z rozmowy zrozumiała, że dzwoni jej wnuczka, która ma problemy i prosi o pomoc.
Rzekoma wnuczka twierdziła, że spowodowała wypadek, bo potrąciła pieszego na przejściu. Została zatrzymana przez policję i potrzebuje 45 tysięcy złotych, żeby zapłacić kaucję i wyjść z aresztu tymczasowego.
Rozmowę z rzekomą wnuczką prowadził także mąż poszkodowanej. Po chwili słuchawkę z drugiej strony przejęła kobieta podająca się za policjantkę, która potwierdziła, że takie zdarzenia miały miejsce.
Starsi mieszkańcy Nysy uwierzyli, że trzeba zawieźć 45 tysięcy na spotkanie z asystentką adwokata swojej wnuczki. Wsiedli do swojego auta i ruszyli na komisariat, gdzie miała czekać na nich asystentka. Po chwili odebrali jednak telefon, że pieniądze trzeba zawieść w inne miejsce, już poza miastem.
Pojechali tam i przekazali pieniądze czekającej kobiecie. Dopiero po powrocie do swojego domu skontaktowali się z członkami swojej rodziny, którzy szybko uświadomili im, że żadnego wypadku i aresztowania nie było, a pieniądze trafiły w ręce oszustów.
Zobacz: Seniorze, uważaj na oszustów!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?