- Datę 10 lipca 1997 roku pamiętam jak dziś. Z dziećmi pojechałam na peryferie Opola, a mąż się uparł, że zostanie na parterze naszego mieszkania na ul. Niedziałkowskiego, ale już o godz. 9.30 uciekał, bo woda zalewała wszystko - mówi Zofia Grajdert, która wczoraj przyszła z mężem na spotkanie mieszkańców Pasieki w 16. rocznicę powodzi.
- Straciliśmy wszystko, ale miałam nadzieję, że podniesiemy się z tego. Nie myliłam się: to inni nam pomogli, a zwłaszcza sąsiedzi. Dziś spotykamy się, wspominamy i cieszymy się, że to już za nami, a Pasieka jest piękna jak nigdy - dodaje.
Na spotkanie w Kawiarni Radiowa przyszła m.in. pani Kazimiera Sikorska, która w czasie powodzi została w mieszkaniu.
- Mnie nie zalało, ale widziałam straszne rzeczy. Nie zapomnę zwierząt z zoo, które niosła wielka woda przez ul. Niedziałkowskiego. Im nie mogłam pomóc, ale ludziom tak. Przenocowałam wtedy 13 osób: sąsiadów i osoby przypadkowe. Nie umiałam inaczej, tak mnie wychowano. Inni też pomagali, np. mój sąsiad organizował zbiórkę darów - opowiada opolanka.
- Nie było wody, prądu i telefonu, ale pomoc była niewiarygodna. Wśród mieszkańców Pasieki zrodziła się wielka solidarność, to było cudowne - podsumowuje Janusz Karpiński z ul. Powstańców Śląskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?