Mieszkańcy poruszają problemy, którymi na szczytach władzy nikt się nie zajmuje

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, na spotkaniu z mieszkańcami Brzegu.
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, na spotkaniu z mieszkańcami Brzegu. Fot. Jarosław Staśkiewicz
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, spotkał się z mieszkańcami 
Brzegu, Nysy i Prudnika.

Przyjechał pan wysłuchać lokalnych społeczności, porozmawiać o ich problemach. Opolanie czymś pana zaskoczyli?
Na takich spotkaniach mieszkańcy poruszają problemy, którymi na szczytach władzy nikt się nie zajmuje, jak choćby sprawy relacji między interesem publicznym a prawem własności. Teraz mamy taki rzadki przykład w postaci debaty o przepisach dotyczących wycinki drzew, gdzie nagle ktoś dostrzegł, że drzewa są publiczne, że to nie jest element tylko interesu prywatnego. A inny poruszany tu w rozmowach z Opolanami - trudny do rozwiązania - problem śmietników usytuowanych zbyt blisko posesji, występuje w co drugiej społeczności lokalnej. Ja mogę podejmować w takich wypadkach interwencje indywidualne, ale też mogę się zastanawiać, co nie działa w prawie. Tak samo kwestia hałasu emitowanego przez jedną z restauracji w Brzegu: mam wrażenie, że brakuje tu wzajemnego zrozumienia mieszkańców i właściciela lokalu oraz jakiegoś przygotowania do pogłębionych, kilkutygodniowych negocjacji. Bo rozwiązanie tkwi w tym, by w drodze dialogu osiągnąć kompromis. Ale poruszano również tematy, które mają znaczenie ogólnopolskie.

Jednym z nich jest reforma edukacji, która dotyka każdego samorządu. Na jej wprowadzanie poskarżyli się m.in. mieszkańcy Grodkowa. Na tym etapie ma pan jakąkolwiek możliwość pomocy?
Teraz odpowiednim działaniem jest reagowanie na takie sygnały przez podejmowanie działań wyjaśniających na szczeblu ministerstwa. Tak, by te osoby, które widzą, że zmiany nie odbywają się wcale bezkosztowo i bez krzywdy dzieci, miały poczucie, że ktoś jest po ich stronie. Zbieram informacje, analizuję i występuję z zapytaniami. Nie twierdzę, że to spowoduje zmianę nastawienia rządzących, ale być może na tym etapie przygotowawczym uda się kogoś przekonać do wdrożenia rozwiązań, które naprawią albo chociaż złagodzą negatywne skutki reformy.

W ciągu ostatniego roku był pan częstym gościem w naszym regionie w związku ze sprawą powiększenia Opola. Jak z perspektywy czasu ocenia pan efekty swojego zaangażowania w tę sprawę?
Wielokrotnie uczestniczyłem i aranżowałem rozmowy z przedstawicielami miasta, gmin i mniejszości niemieckiej. Miałem nadzieję, że dojdzie do jakiegoś porozumienia, ale dziś mam wrażenie, że niewiele udało się osiągnąć. Myślę, że te spotkania spowodowały trochę zmniejszenie emocji i strony zaczęły ze sobą rozmawiać. Ale naruszone zostało to, co jest fundamentem funkcjonowania każdej społeczności lokalnej: wysłuchanie obywateli, zrozumienie ich racji, szukanie kompromisu, zamiast osiągania celów politycznych na zasadzie siły i jej bezwzględnego egzekwowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska