Mieszkańcy ul. Wyzwolenia: - Żyjemy tu jak w slumsach!

fot. Sławomir Mielnik
- Na stare lata zamarzyła mi się ciepła woda. Luksus kosztuje, więc wzięłam niewielki kredyt na remont. Tyle że w połowie skończyły się pieniądze i zostałam bez niczego. Administracja bojlera mi nie kupi, ale mogłaby chociaż posprzątać klatkę, bo na to nie mam już siły - mówi Ewa Mazurkiewicz.
- Na stare lata zamarzyła mi się ciepła woda. Luksus kosztuje, więc wzięłam niewielki kredyt na remont. Tyle że w połowie skończyły się pieniądze i zostałam bez niczego. Administracja bojlera mi nie kupi, ale mogłaby chociaż posprzątać klatkę, bo na to nie mam już siły - mówi Ewa Mazurkiewicz. fot. Sławomir Mielnik
Podwórka tonące w nieczystościach, szczury w piwnicy, brudne klatki schodowe - tak się mieszka na ul. Wyzwolenia w Opolu.

Akcja nto

Akcja nto

Już ponad cztery miesiące trwa nasza redakcyjna akcja "Jak tu się mieszka". Reporterzy wyruszyli w teren po to, aby poznać Wasze problemy i troski. W tym celu dziennikarski patrol raz w tygodniu przemierza ulice miasta. Docieramy wszędzie, do każdej klatki, mieszkania czy bramy. Wypatrujcie nas. Cały czas również czekamy na Wasze zaproszenia, tel.: 077 44 32 597.

Tu brakuje wszystkiego. Nie mamy kanalizacji, gazu nawet porządnego chodnika. Klatek schodowych nikt nie myje, a po piwnicy grasują szczury wielkości kota. Czujemy się tak, jakby wszystkie władze o nas zapomniały - mówi Emilia Kimek.

Ulica Wyzwolenia leży tuż obok stadionu żużlowego, zaledwie pięć minut jazdy samochodem od centrum miasta. Mimo to część ludzi wciąż żyje tu jak w XIX wieku. - Nie mają toalet w domach. Nieczystości magazynują w turystycznych ubikacjach. Potem wylewają je pod oknami. Strasznie wtedy cuchnie - mówi Angelika Lisoń.

Przykry zapach towarzyszy mieszkańcom również w domach. - Śmierdzi z odpływów, bo wadliwie zrobili nam kanalizację. Kiedy sprowadziłam własnych fachowców fuszerkę wyczuli od razu. Podobno brakuje jakichś odpowietrzników. Moi fachowcy zamontowali na rurze dwa kolanka. Jest trochę lepiej - mówi Halina Lisoń. - Gdybym wiedziała, że tu będzie taki brud, w ogóle bym się nie wprowadzała - dodaje.

Najbardziej szkoda starszych ludzi jak Ewa Mazurkiewicz. Żyje bez bieżącej wody, a obok łóżka ma butlę gazową.

Mieszkańcy skarżą się na brak najprostszych rzeczy. - Na przykład koszy na śmieci. W okolicy nie ma ani jednego. Wszędzie jest brudno - mówi Andrzej Wójcik.
Remontu wymaga też wąski chodnik na pobliskiej ul.Rejtana. - Jak tir przejeżdża obok to ma się wrażenie, że zaraz w człowieka wjedzie - dodaje Wójcik. Problemy są również z parkowaniem, bo kierowcom przyjeżdżającym na stadion nie chce się iść kilkanaście metrów z parkingu więc stają gdzie popadnie.

Na Wyzwolenia lepiej nie chodzić po zmierzchu. - Pełno tu zboczeńców. Córka pracę kończyła o godz. 24. Musiała zrezygnować, bo bała się późno wracać. Nie mogę codziennie po nią wychodzić - mówi Halina Florczak.

Mimo to mieszkańcy ul. Wyzwolenia nie boją się mieć marzeń. Jakich? - Plac zabaw. Można by go urządzić obok kamionki po byłej cementowni Piast - mówi Andrzej Wójcik.

- Kiedyś nad rozwojem dzielnicy czuwał komitet rewitalizacyjny. Nawet byłem jego członkiem. Chcieliśmy coś zmienić. Wobec wiecznego braku pieniędzy w ratuszu byliśmy bezsilni - mówi Klaudiusz Grabisz. - Po co nam tacy urzędnicy?
Do sprawy wrócimy.

Opinie

Zofia Lachowicz, naczelnik wydziału lokalowego w Ratuszu:
- Wyślemy na miejsce naszych inspektorów, którzy zbadają wszystkie problemy zgłaszane przez mieszkańców. Jeśli potwierdzi się sprawa wadliwej kanalizacji, usterki szybko naprawimy.

Romana Liszka, specjalista z gazowni:
- Mieszkańcy ulicy Wyzwolenia muszą się do nas zgłosić. Wykonamy analizę, jeśli okaże się, że opłaca się tam podłączyć gaz zrobimy to. Koszt inwestycji pokryje gazownia.

Piotr Rybczyński, wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg:
- Nie ma problemu, aby w okolicy ul. Wyzwolenia dostawić kilka koszy na śmieci. Mieszkańcy muszą tylko wskazać miejsca. Chodnika przy ul. Rejtana nie możemy poszerzyć bo z jednej strony ogranicza go parkan. Poprawimy jednak jego nawierzchnię.

Henryk Kubica, dyrektor techniczny Wodociągów I Kanalizacji:
- Skoro brzydko pachnie z kanalizacji musi być coś nie tak. Jednak naprawą usterki zająć powinien się właściciel budynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska