Mieszkanie to inwestycja długofalowa

Redakcja
Markem Czarnecki
Markem Czarnecki
Z Markiem Czarneckim, właścicielem Opolskiej Giełdy Nieruchomości, rozmawia Maria Szylska

- Czy po naszym wejściu do Unii Europejskiej mieszkania drastycznie zdrożeją?
- Takie przypuszczenia funkcjonują, choć zupełnie nie wiem, na jakich opierają się złożeniach. Ceny mieszkań muszą odpowiadać prawom rynku. Już teraz wiele mieszkań stoi pustych, a ludzi nie stać na ich kupno. Nie sądzę, by z chwilą otwarcia granic zjawiło się w Polsce tysiące Belgów czy Francuzów, którzy zechcą wykupić mieszkania. Na pewno natomiast ceny nowo powstających domów nie da się już bardziej obniżyć, bo ich budowanie przestanie się komukolwiek opłacać. Sądzę, że jeżeli czekają nas podwyżki, to w najbliższym czasie i nie więcej niż o 5-10 procent.
- Obserwuje pan rynek nieruchomości od kilkunastu lat. Były czasy, kiedy opłacało się inwestować w mieszkania?
- Owszem, tak było jeszcze do roku 2000. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych mieliśmy co prawda dużą inflację, ale ceny mieszkań rosły jeszcze szybciej. Sprzedając mieszkanie, można było zyskać w skali roku około 10-15 procent jego wartości powyżej inflacji. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ceny mieszkań rosły proporcjonalnie do inflacji, ale boom napędzały ulgi podatkowe, z których mogli korzystać ci, którzy budowali pod wynajem. Niestety, to się skończyło w latach 1999-2000. Obecnie sprzedaż na rynku pierwotnym jest o około 50 procent mniejsza i przestała być interesem.
- Dlaczego?
- Bo nikt, kto utrzymywał ceny mieszkań z roku 2000, nie miał szans ich sprzedać. W międzyczasie zaczął obowiązywać 7 procent VAT na nowe mieszkania, którzy inwestorzy musieli odprowadzać. Obniżka cen i podatek zjadły im cały zysk. Rynek nieruchomości to na razie jedna wielka stagnacja.
- Rząd wprowadził kredyty mieszkaniowe oprocentowane na 7 punktów. Sądzi pan, że one zachęcą ludzi do kupowania mieszkań i budowania?
- Problemem nie są tanie kredyty. Znam banki, które oferują lepsze warunki niż te proponowane przez rząd. Ludzie niechętnie sięgają po długoletnie pożyczki, bo nie mają poczucia bezpieczeństwa, nie wiedzą, czy za 10 lat będą mieli pracę i będą w stanie kredyt spłacić.
- Jednym słowem: mieszkanie to żaden interes?
- Mieszkanie na pewno przestało być dobrem spekulacyjnym. To już nie lata osiemdziesiąte, gdy dostawaliśmy mieszkanie od zakładu pracy czy spółdzielni za kwotę 10 lub 20 procent jego wartości, a sprzedając, zyskiwaliśmy krocie. Zyski powinien mieć deweloper, który sprzedaje mieszkania na rynku pierwotnym. Na rynku wtórnym ich ceny muszą być - i już są - dużo niższe. Pod tym względem sytuacja znormalniała. Na pewno nie warto inwestować w mieszkanie postrzegane jako towar. Warto natomiast potraktować je jako inwestycję długofalową. Mieszkanie na wynajem dostarczy nam stały dochód, a w razie nagłej potrzeby może być zabezpieczeniem kapitałowym.
- Wobec tego, w co warto inwestować?
- Nie staram się być mądrzejszy od moich klientów. A oni szukają ostatnio ziemi rolnej, licząc, że się załapią na dopłaty. Najlepiej, by była to ziemia przewidziana do zalesienia, bo można zyskać dopłatę do hektara rzędu 150 złotych miesięcznie. Oczywiście, jest też stała grupa klientów, która szuka działek rolnych, licząc, że niebawem zmienią one klasyfikację na budowlane czy inwestycyjne. Często okazuje się, że najlepszą inwestycją - niemal na wagę złota - jest dostęp do informacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska