Joachim Ligendza od kilku lat regularnie wysyła do urzędów wnioski i skargi, ponieważ po każdych większych opadach deszczu jego dom w Sternalicach (gm. Radłow) jest podtapiany.
- Niektórzy mieszkańcy zasypali rowy przed swoimi domami i polami, z tego powodu woda zamiast spływać rowami, leje się na moje podwórko i łąkę - skarży się Ligendza.
- Rów ten jest naniesiony na mapy ewidencyjne, ale w rzeczywistości go nie ma - przyznaje Włodzimierz Kierat, wójt gminy Radłów.
Joachim Ligendza złożył skargę na wójta, od którego bezskutecznie domagał się, aby zmusił mieszkańców do odtworzenia zasypanych rowów. Wójt wraz z radnymi bronił się, że nie ma kompetencji do wydawania takich nakazów administracyjnych.
- Pan Ligendza ma częściowo rację, ponieważ rzeczywiście na skutek zasypania rowów woda opadowa nie spływa na pola, jak powinno to się dziać, tylko zalewa posesje - przyznaje Włodzimierz Kierat, wójt gminy Radłów. - Tylko że jako wójt nie mam możliwości zmuszenia mieszkańców i właścicieli pól do odtworzenia rowów.
Sprawa trafiła w końcu do sądu. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że to starosta powiatu jest organem właściwym do wydawania decyzji nakazującego właścicielowi gruntu przywrócenie stanu poprzedniego poprzez odtworzenie zasypanych rowów i przepustów.
Starosta oleski Jan Kus wyznaczył już na 16 września rozprawę administracyjną w Sternalicach, na którą wezwani zostali właściciele gruntów, przy których biegnie zasypany rów.
Kto mimo wezwania nie stawi się na taką rozprawę, może zostać ukarany grzywną w wysokości 50 zł, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania - karą grzywny w wysokości do 200 zł.
Czytaj e-wydanie »Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?