- W 2006 roku kupiłam 7 hektarów pod lasem z zamiarem urządzenia tam centrum rozrywki plenerowej - opowiada pani Lucyna. - Była to działka rolna, ale jeszcze poprzedni właściciel złożył wniosek o zmianę przeznaczenia na usługi i rekreację . Została ona wpisana w studium uwarunkowań i kierunków przestrzennych gminy w czerwcu 2007 roku.
Skarżąca uważa, że doszło do przeoczenia. Powołuje się na ustawę o planowaniu przestrzennym mówiącą o tym, że treść studium jest wiążąca przy opracowaniu planu. Twierdzi, że wielokrotnie rozmawiała z pracownikami Urzędu Miejskiego na temat swoich planów. Dlatego była spokojna o przekształcenie ziemi.
Burmistrz ripostuje, że kobieta nie dopełniła podstawowej czynności: nie złożyła wniosku o przekształcenie w planie.
- Bo nikt mi nie powiedział, że muszę go złożyć - tłumaczy kobieta.
Sprawę bada komisja rewizyjna Rady Miejskiej, która zwróciła się o opinię do prawnika.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia - mówi Dieter Przewdzing. - Studium nie jest aktem prawa miejscowego, nie było wniosku, pani Żur-Lamla nawet nie sprecyzowała nam, co dokładnie chce na tej działce robić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?