Obecnie pacjent, u którego podejrzewa się raka, przechodzi często gehennę. Jest zagubiony, przerażony i bezradny. Musi bowiem czekać w kolejce tygodniami na badania, które potwierdzą lub wykluczą wstępną diagnozę. Nierzadko nie wie, do kogo w ogóle ma się zwrócić, na jaką pomoc może liczyć. Czuje się przegrany. Minister zdrowia obiecuje, że wkrótce ma się to radykalnie zmienić.
- Znosimy limity w onkologii, pacjent z podejrzeniem nowotworu będzie musiał rozpocząć leczenie nie później niż po 9 tygodniach od rozpoznania tej choroby - zapowiedział Bartosz Arłukowicz na wczorajszej konferencji prasowej. Minister przedstawił dwa tzw. pakiety, dotyczące skrócenia kolejek do lekarzy. - W przyszłości chcemy, żeby ten okres uległ skróceniu do 8 tygodni. Pacjent onkologiczny ma być w centrum uwagi, żeby nie błądził po systemie.
Jak ma to w praktyce wyglądać? Pacjent z nowotworem otrzyma kartę leczenia onkologicznego, którą założy mu lekarz rodzinny. Potem, w ciągu 2 tygodni, będzie musiał trafić do onkologa lub innego specjalisty. A ci na postawienie wstępnej i pogłębionej diagnozy dostaną 4 tygodnie.
- Potem w ciągu tygodnia specjalista będzie musiał zorganizować temu pacjentowi konsylium lekarzy, którzy opracują indywidualny plan leczenia - dodał minister Arłukowicz. - Pacjent dostanie też przewodnika, który potem wszystkiego dopilnuje.
- Ja się bardzo cieszę z tych zapowiedzi, daj Boże, żeby tak było - komentuje dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii. -Chciałbym tylko wiedzieć, skąd znajdą się na to pieniądze. Czy ktoś zrobił rachunek ekonomiczny?
Więcej o tej sprawie przeczytasz w sobotnim, papierowym wydaniu NTO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?