- Spotykamy się z mieszkańcami, by pokazać, co robiliśmy tylko w ostatnich kilku miesiącach. W jaki sposób odpowiadamy na rzeczywistość, która jest zła - mówił minister Przemysław Czarnek. - Na wschodzie wojna, która zabija kolejne tysiące ofiar, niszczy ukraińskie miasta, powoduje blackout, który być może spowoduje kolejną falę uchodźców, bo jak znów przyjdzie zima i mrozy, a nie będzie tam prądu i ciepła, to ludzie stamtąd będą uciekać. A na zachodzie mamy tak "wybitnych" polityków, jak Emmanuel Macron, który nazywa Władimira Putina liderem tej części Europy, z którym trzeba się spotykać i dyskutować.
Minister podkreślał, że ta wojna ma konsekwencje gospodarcze i ekonomiczne, które odczuwa Polska, ale także cała Europa.
- My, jako kraj 38-milionowy, mieliśmy już dawno, zdaniem opozycji, być na łopatkach. Inflacja miała iść ostro w górę i być w okolicach 20 procent. Jakoś spadła w ostatnim miesiącu. Polska złotówka miała być tak słaba, że dolar miał kosztować już 5,5, a nawet 6 zł. Jakość kosztuje 4,5 zł. Ceny paliw miały być najwyższe w Europie. Jakoś mamy najtańsze paliwo w Europie – po 6,7 zł jest na stacji benzyna, a nawet mniej. Drogo, ale to nie jest 9 zł jak w Czechach, czy 10-11 zł jak w Niemczech czy we Włoszech. Węgla miało nie być. Tymczasem tylko dopłaty węglowe kosztują budżet państwa około 20 mld zł - wymieniał Przemysław Czarnek.
Argumentował też, że bezrobocie jest na najniższym poziomie w historii kraju, poniżej 5 procent. Natomiast w czasie ostatniego kryzysu, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, gdzie nie było skutków epidemii koronawirusa i wojny, wynosiło 14,5 procenta.
Minister Przemysław Czarnek odniósł się także do przyszłości i planów budżetowych państwa.
- W budżecie na przyszły rok po stronie przychodów jest dwukrotnie więcej środków niż w 2015 roku. Minęło zaledwie 7 lat, a w budżecie państwa polskiego jest 604 mld zł. W 2015 roku było 295 mld - informował. - W tym budżecie mamy także rekordowe podniesienie subwencji oświatowej o 11,4 mld zł w porównaniu rok do roku. Oni w ciągu całych swoich ośmiu lat rządów podnieśli subwencję oświatową o 10,8 mld zł. Mniej niż my tylko w tym roku.
W budżecie na 2023 rok są też niemałe środki finansowe na dalsze inwestycje. Tylko w najbliższych miesiącach do budżetów samorządów wpłynie 13,7 mld dodatkowych środków.
- Na pewno wystarczy na ogrzewanie szkół - mówił Przemysław Czarnek w nawiązaniu do obaw, czy w związku z wysokimi kosztami prądu, gazu i węgla, dyrektorzy nie będą zamykać placówek i przechodzić na zdalne nauczanie z powodów oszczędności. - Są Laboratoria Przyszłości za ponad miliard złotych tylko w ciągu ostatnich miesięcy w każdej jednej szkole podstawowej. 130 mln zł zostało wydanych na wycieczki dla szkół. 11 tysięcy dzieci pojechało na mecz Polska-Chile. Nigdy takich programów w szkołach nie było.
Minister zaznaczył też, że w tym roku samorządowcy pozyskali z Polskiego Ładu na rozbudowę infrastruktury edukacyjnej 5,2 mld zł.
- Nigdy takich pieniędzy nie było. I oczywiście podwyżki dla najmniej zarabiających nauczycieli styczeń do stycznia, to jest o 35 procent. To dwukrotnie więcej niż inflacja. Zaniedbania wobec najmłodszych nauczycieli były ogromne - wyjaśniał Przemysław Czarnek.
Minister edukacji poinformował, że rząd Zjednoczonej Prawicy wraca pomysłu do przywrócenia emerytur dla nauczycieli po 20 latach pracy.
- Za jakiś czas będzie za dużo nauczycieli stąd taki ruch, żeby ich nie zwalniać i nie robić problemu społecznego - tłumaczył. - A wcześniejsze emerytury w 2009 roku zabrała Platforma Obywatelska.
Przemysław Czarnek wyjaśniał, że rząd zaplanował pieniądze na inwestycje, środki na obronność, fundusze na wypłatę 13. i 14. emerytury, na waloryzację emerytur, dużo większą subwencję oświatową, pieniądze na szkolnictwo wyższe i naukę.
- To wszystko daje możliwość rozwoju tego kraju, mimo bardzo trudnej sytuacji politycznej - mówił.
Było też nawiązanie do finansowania nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowych, której finansowanie rząd Zjednoczonej Prawicy z 3 godzin tygodniowo ograniczył do 1 godziny.
- Żądamy normalności i równości jeśli chodzi o naukę języka polskiego jako ojczystego w Niemczech i niemieckiego jako ojczystego w Polsce. To, że uparliśmy się, spowodowało, że po raz pierwszy od 30 lat Niemcy powołali fundusz, z którego mają w przyszłości finansować naukę polskiego jako ojczystego w Niemczech. Na razie przeznaczyli na ten fundusz 1 mln euro, czyli 4 mln zł. My Mniejszości Niemieckiej, głównie na Opolszczyźnie i trochę na Śląsku, płacimy 120 mln zł - wyliczał Przemysław Czarnek. - Spotykam się z panem posłem Ryszardem Gallą i panem Rafałem Bartkiem. Wyznaczyliśmy sobie następujące działania: na styczniowej komisji wspólnej rządu i mniejszości narodowych, wszystkim mniejszościom zadamy pracę domową, żeby wypracowały transparentny system określania przynależności do mniejszości. 120 mln zł, jak mi mówią Niemcy z Opolszczyzny, spokojnie by wystarczyło na 3 godziny języka niemieckiego, które były do tej pory. Ale te pieniądze nie idą do MN, tylko do tych, którzy podają się za Niemców, a są Polakami i uczą się niemieckiego jako języka mniejszości. To jest oszustwo.
Być może zostanie wprowadzone następujące rozwiązanie: jeśli ktoś będzie chciał chodzić na język niemiecki jako ojczysty, to będzie musiał zdawać maturę w języku niemieckim.
Uczestnicy spotkania mieli okazję zadać pytania ministrowi i zgłosić mu swoje problemy. Skorzystali z tej możliwości m.in. mieszkańcy Kobylej Góry z sąsiedniego powiatu oleskiego, który interweniowali w sprawie budowy remizy OSP, a także przedstawiciele Wierzbicy (gm. Wołczyn), którzy zgłosili ministrowi sprawę dotyczącą przyszłości miejscowej szkoły.
Spotkanie odbyło się w ratuszu. Była to pierwsza wizyta Przemysława Czarnka w powiecie kluczborskim. Być może w następnym roku będą kolejne.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?